NFL – tydzień 10

Zbliżamy się do finiszu sezonu. Sytuacja staje się jednak nie coraz jaśniejsza, a coraz bardziej zagmatwana, zwłaszcza w AFC North, gdzie za Sokratesem można by powtórzyć „wiem, że nic nie wiem”.

 

Paraliż decyzyjny

Uważam Seana Paytona z New Orleans Saints za jednego z najlepszych trenerów, a przede wszystkim jednego z najlepszych playcallerów w NFL. Jest kreatywny, a przede wszystkim agresywny, czego bardzo brakuje w konserwatywnej lidze. To jest facet, który zaordynował onside kick na rozpoczęcie drugiej połowy Super Bowl. Jasne, czasami się sparzy, ale z reguły agresywne decyzje w granicach rozsądku dają mu przewagę nad konkurencją. Tym bardziej dziwiły mnie jego kolejne polecenia w meczu z San Francisco 49ers.

Niners szybko wyszli na prowadzenie, ale w drugiej połowie to Saints zaczęli dominować po obu stronach piłki i odrabiać straty. Na 2:55 przed końcem trzeciej kwarty zdobyli przyłożenie i przegrywali tylko 21:16 i wtedy Payton zarządził podwyższenie za 1, co jest dla mnie decyzją niezrozumiałą. Kopiąc za 1 zmniejsza się stratę z czterech do pięciu punktów, czyli tak czy inaczej jest to różnica jednego przyłożenia. Grając za dwa można zmniejszyć straty do trzech punktów, czyli field goala. Przy nieudanej próbie za dwa nic się nie zmienia – dalej potrzeba przyłożenia. Saints mieli więc możliwość zagrania akcji, która mogła dać spory zysk i nie stwarzała praktycznie żadnego ryzyka. Zamiast tego wybrali akcję nie dającą żadnych plusów.

Paradoksalnie jednak ta decyzja okazała się dla Saints korzystna. Paradoksalnie, bo zmusiła ich do agresywnego doboru zagrywek. Na 3:10 przed końcem meczu stanęli w sytuacji 4&3 na 34 jardzie SF. Mieli cztery punkty straty, więc musieli grać w czwartej próbie, ale gdyby wcześniej udanie zagrali za dwa mogliby próbować field goala z 52 jardów i kto wie czy nie podjęliby takiej właśnie decyzji. Jako że zasięg ich kickera Shayne Grahama to 53 jardy, to nic pewnego. Tak czy inaczej oddawaliby piłkę Niners na 3 minuty przed końcem meczu przy remisie. Grając do końca zdobyli przyłożenie i oddali piłkę na 1:52 przed końcem (po two minute warning) i to z przewagą trzech punktów. Co prawda Colinowi Kaepernickowi i tak to wystarczyło, ale tylko do doprowadzenia do dogrywki, a nie do wygrania meczu od razu. No i nie wystarczyłoby, gdyby nie zaćmienie umysłowe secondary Saints przy 4&10.

To jednak nie koniec wątpliwych decyzji. W dogrywce Saints dostali piłkę jako pierwsi, dotarli tuż za połowę i tam się zacięli. W sytuacji 4&1 (bliżej było 4&2, ale oficjalna strona NFL podaje, że 4&1) na 43 jardzie 49ers Sean Payton zaordynował punt. W dogrywce, gdy Niners wystarczy kopnięcie z pola do wygranej. W meczu, kiedy punty wychodziły delikatnie mówiąc średnio. Mając w składzie Drew Breesa, Jimmiego Grahama i dobrze biegającego Marka Ingrama. Nie kibicuję Saints, ale aż się złapałem za głowę, widząc puntera na boisku w takiej sytuacji. Oczywiście piłka po puncie wpadła do pola punktowego, co oznaczało odsunięcie SF o nieco ponad 20 jardów.

Saints odzyskali piłkę, tylko po to, żeby sack-fumble przed własnym polem punktowym zakończył to spotkanie na ich niekorzyść. Jednak gdyby konwertowali tą czwartą próbę, możliwe że zakończyliby tę serię przyłożeniem i wyszli z pojedynku zwycięsko.

 

Run for your lives

To czy Seattle Seahawks awansują do playoffów pozostaje sprawą otwartą. Ale po meczu z Giants nie wierzę, by mogli tam za wiele zdziałać. Nie z tą ofensywą. Seahawks po prostu nie mają niczego, co przypominałoby grę podaniową. Jasne, zaliczyli 350 jardów po ziemi. Jest to najlepszy wynik w NFL od ponad dwóch lat i dopiero trzynasty mecz od połączenia AFL i NFL w 1970 r., w którym jedna drużyna przebiegłaby 350 lub więcej jardów. Zrobili to na kosmicznej średniej 7,78 jarda/próbę (i to wliczając „kolanka” na koniec meczu). Marshawn Lynch wybiegał 140 jardów, a Russel Wilson dołożył 107. Quarterback Seattle zaliczył trzeci mecz w sezonie z setką lub więcej jardów po ziemi i już wyrównał rekord NFL należący do Michaela Vicka (mówimy tylko o rozgrywających). Jednak o ile gra po ziemi wygląda fantastycznie, o tyle niepokojące było oglądanie Wilsona w kieszeni.

Większość akcji podaniowych Seattle wyglądała następująco: Wilson dostaje snap, patrzy w stronę pierwszego celu. Nic. Drugi cel. Nic. Czas się ewakuować z kieszeni i zdobyć jardy biegiem, odrzucić piłkę albo wykonać dziwny rzut w biegu. Wilson jest w tej improwizacji mistrzem, ale podał w niedzielę na dwa INT przy jedynie 10 celnych podaniach. Jego reciverzy po prostu nie potrafili uwolnić się od krycia secondary Giants, która choć ma najwięcej przechwytów w lidze, to jednak ma też największy współczynnik kontuzjowanych starterów ze wszystkich ligowych secondary. Co będzie, gdy przyjdzie do grania przeciwko lepszej obronie biegowej i lepszemu pass rushowi? Myślę, że GM John Schneider mocno żałuje, że latem pozwolił odejść Goldenowi Tate’owi.

Co gorsze dla Seattle, w NFL przestają bać się Legion of Boom, czyli ich secondary, która dała im mistrzostwo w Super Bowl 2014. Eli Manning kilka razy udanie podał do Odella Beckhama, a rookie łapał piłki mimo asysty Richarda Shermana. Sherman ma nieco słabszy sezon, ale wynika to w dużej mierze z braku pass rushu. Przepisy ograniczają DB tak mocno, że jeśli o-line kupi czas quarterbackowi, to nawet najlepszy obrońca nie jest w stanie kryć reciverów w nieskończoność.

Jak na razie Seahawks mądrze korzystają ze swojej siły w biegu i mogą na tym wjechać do playoffów. Ale obawiam się, że niewiele dalej.

 

Galimatias w AFC North

Wyobraźcie sobie dywizję, w której każdy wygrywa z każdym, pierwsza drużyna ma bilans 6-3, ostatnia 6-4, a w meczach poza dywizją mają bilans 15-6-1. Panie i Panowie, oto tegoroczne AFC North.

Wydawało się, że Bengals odzyskują kontrolę nad dywizją, gdy pokonali Ravens. Jednak w czwartek Andy Dalton zagrał katastrofalny mecz (jak to zresztą ma w zwyczaju, gdy mecz Bengals puszczają w ogólnokrajowej telewizji), a Cincinnati zostali upokorzeni u siebie przez Cleveland Browns 24:3. Trzej running backowie Cleveland zdobyli w sumie 169 jardów i trzy przyłożenia, a to wszystko bez kontuzjowanego centra Alexa Macka.

Do gry wrócili dzięki temu Ravens, którzy długo męczyli się ze słabiutkimi Tennessee Titans, ale ostatecznie pokonali ich u siebie. Ravens są w najcięższej sytuacji ze wszystkich drużyn AFC North, bo jako jedyni mają ujemny bilans gier wewnątrz dywizji, co liczy się, jeśli dwie lub więcej drużyn skończy sezon z tym samym bilansem. W zanadrzu mają jednak mecz u siebie z Browns w ostatniej kolejce, który może okazać się spotkaniem, na które połowa AFC będzie czekała z zapartym tchem.

Zostają jeszcze Pittsburgh Steelers. Steelers, którzy wydawali się nie do zatrzymania w ostatnich dwóch tygodniach, którzy upokorzyli defensywy Colts i Ravens prowadzeni przez Bena Roethlisbergera, który przebojem wdarł się do wszystkich rankingów MVP. Ale w tym roku w AFC North nie ma drużyny bez wad. Jak wysoki był szczyt Steelers, tak głęboki okazał się dół. Zostali upokorzeni przez słabiutkich New York Jets, którzy szybko wyszlli na prowadzenie 17:0 i nie oddali go do końca. Big Ben zanotował co prawda 343 jardy, ale dużą część gdy było już po meczu, w sumie zagrał słabo. W barwach Jets bardzo korzystanie zaprezentował się Michael Vick, który chyba na dobre wygryzie z rozegrania Geno Smitha, ale to chyba za mało, żeby uratować posadę trenera Rexa Ryana.

W AFC North wszystko jeszcze może się zdarzyć. Najwięcej zamieszać mogą, tak na swoją korzyśc jak i niekorzyść, Cincinnati Bengals, którym pozostało najwięcej meczów w ramach dywizji: dwa ze Steelers i wyjazd do Cleveland. Brows są obecnie w najlepszej sytuacji, ale mają trudną końcówkę sezonu z wyjazdem do Baltimore w ostatniej kolejce. Steelers teoretycznie mają najłatwiejszy kalendarz, ale jak pokazały ostatnie trzy tygodnie są zdolni absolutnie do wszystkiego.

 

Z innych aren:

1. Najlepszy bilans w NFL wciąż mają Arizona Cardinals. Jednak w niedzielę w meczu z St. Louis Rams stracili swojego quarterbacka Carsona Palmera, który zerwał ACL (więzadło w kolanie). Jest to dla niego koniec sezonu, a kto wie czy i nie koniec kariery. Finansowo jest zabezpieczony, bo niespełna 48 godzin przed meczem podpisał nowy kontrakt, więc w przyszłym roku tak czy inaczej zainkasuje kilkanaście mln dolarów (podobno 20 mln ma gwarantowane, ale w chwili kiedy pisałem ten tekst wciąż nie było wiadomo jakie to dokładnie są gwarancje i na ile). Palmer doznał podobnej kontuzji w 2005 r., gdy był jednym z najlepszych rozgrywających w NFL. Teraz również wchodził na wysokie obroty i grał znacznie lepiej niż się spodziewałem. Trzeba przyznać, że facet ma w karierze wyjątkowego pecha. Jego zmiennik  Drew Stanton spisywał się już w tym sezonie nieźle i poprowadził Cardinals do zwycięstwa z Rams, ale Cardinals chyba przestają być kandydatami do Super Bowl, które w tym roku będzie rozgrywane na ich stadionie.

2. Moje wyrazy współczucia dla kibiców Bears. Jako kibic Packers czułem się w siódmym niebie oglądając pierwszą połowę meczu tych dwóch drużyn,a le wiem że kibicom Bears na zmianę zbierało się na łzy i wymioty. Aaron Rodgers rzucił 6 TD w pierwszej połowie i mógł poprawić kilka różnych rekordów, ale trener Mike McCarthy bardzo mądrze ściągnął starterów w trzeciej kwarcie. Statystki Rodgersa z dwóch tegorocznych meczów przeciwko Bears: 40/55 (72,7%), 617 jardów (11,21 na próbę), 10 TD, 0 INT, QBR ponad 99 i passer rating 149. Ofensywa Packers zasuwa na najwyższym biegu, ale paradoksalnie gdyby sezon zakończył się dzisiaj, Green Bay nie weszliby do playoffów. Całe szczęście, że do końca jeszcze siedem tygodni.

3. McCarthy ściągnął starterów przeciwko Bears, trener Cowboys Jason Garett ociągał się z tym w Londynie przeciwko Jaguars. Kompletnie niepotrzebnie wystawił w pierwszym składzie QB Tony’ego Romo, który ma pęknięte kości pleców, a dokładniej minimalne pęknięcia w wyrostkach poprzecznych dwóch kręgów. Do tego zwlekał ze zdjęciem z boiska jego i RB DeMarco Murraya kiedy było już po meczu, a każdy snap w wykonaniu tych dwóch zwiększa ryzyko urazu, który może okazać się tragiczny w skutkach dla drużyny. Cowboys wygrali i poprawili swoją sytuację w NFC, ale Jason Garett ryzykował sezon dla krótkoterminowych zysków.

4. Jednymi z największych wygranych tego weekendu są New England Patriots, mimo że w niedzielę mieli wolne. Przegrali jednak obaj główni rywale w AFC East. Buffalo Bills mocno skomplikowali sobie sytuację przegrywając z Kansas City Chiefs. Ta porażka może okazać się kluczowa w walce o dziką kartę do playoffów AFC. Bills popełnili całą masę błędów i nie potrafili wykorzystać słabości ofensywnej Chiefs. Z kolei w starciu dwóch najlepszych defensyw roku wg DVOA Lions okazali się minimalnie lepsi od Dolphins. Decydującym czynnikiem był powrót do zdrowia WR Calvina Johnsona. Czy Lions należy zacząć uważać za kandydatów do Super Bowl? Najpierw niech wygrają dywizję, gdzie na każde ich potknięcie czyhają Packers. Delfinom na pocieszenie zostaje jeden z najefektowniejszych przechwytów roku w wykonaniu Brenta Grimesa.

Wracając jednak do Patriots, to mają już dwa zwycięstwa przewagi w dywizji i mecze z Dolphins oraz Bills u siebie. To daje im trochę oddechu przed serią czterech trudnych spotkań (@IND, DET, @GB, @SD).

5. Tylko patrzeć jak rozgorzeje debata na temat „Czy Mark Sanchez jest zajebisty, tylko nikt tego nie zauważył?”. Sanchez znów spisał się nieźle, a Eagles roznieśli słabiutkich w tym roku Panthers. Ofensywa Chipa Kelly’ego jest wyjątkowo przyjazna quarterbackom. Sanchez ma prosty playbook, nie musi czytać defensywy, wykonywać trudnych rzutów w ciasne przestrzenie ani dalekich podań. Czyli nie robi tego, co musiał robić w Jets i w czym zawiódł. Moim zdaniem świadczy to o geniuszu Chipa Kelly’ego, ale pytanie na jak długo to wystarczy. No i na ile dobry jest Nick Foles, skoro zastąpienie go Markiem Sanchezem nie pogorszyło sytuacji?

6. Z notatnika medyka:

– LT Branden Albert z Miami uszkodził kolano i nie zagra do końca sezonu. Po lewej stronie zagra teraz rookie Ja’Wuan James zostawiając ziejącą dziurę po prawej stronie. Nie jest to dobra wieść dla Ryana Tannehilla przed czwartkowym meczem z zabójczą d-line Bills.

– Brandon Mebane, jeden z najważniejszych graczy d-line Seahawks uszkodził sobie mięśnie podudzia, podobno dość poważnie. Zapewne wróci w tym sezonie, ale czeka go przerwa.

– DT Star Lotulelei z Panthers został zwieziony z boiska w meczu z Eagles. Podobno nie uszkodził niczego ważnego. Co prawda gra znacznie słabiej niż w świetnym debiutanckim sezonie, ale jego brak i tak byłby poważnym ciosem dla Caroliny.

Zobacz też

Brak komentarzy

  1. Jeżeli chodzi o decyzję trenera Saints co do podwyższenia za jeden punkt to uzasadnienie jest jedno. W następnym posiadaniu Niners mogli zdobyć field goala i dla Saints było to wciąż 1 possesion game, gdzie potrzebowaliby kolejnego przyłożenia z podwyższeniem za 1; inaczej by było gdyby Saints nie udało się podwyższyć za dwa. Wtedy nie dość, że musieliby zdobyć przyłożenie przy ewentualnym field goalu Niners, musieliby ponownie grać za dwa. Widocznie Sean Payton chciał dać swojej defensywie więcej spokoju przy zatrzymywaniu 49ers wierząc jednocześnie w Breesa, Ingrama i Grahama 😉

  2. Co do kontuzji to warto dodać jeszcze: Patrick Willis z Niners, Allen Robinson z Jags i Brandon Mebane z Seahawks też zakończyli sezon.

  3. Od teraz Rodgersa hejtuję najbardziej w tej lidze, cwaniaczek z zadartym nosem, podobnie jak cała ta zielona wioska z tymi głupimi serami na łbach. To nie są kibice, to bardziej 40-latki z psychiką przedszkolaków. Nie mam co prawda porównania więc nie będę się rozwodził, ale miękkie to takie trochę. Rozumiem, że Lambeau to historia, ale wizualnie nie porywa.

    1. Rodgers po prostu jest dobrym QB i zdaje sobie z tego sprawę, czy to oznaka cwaniactwa…nie wydaje mi się. Wioska czy nie mi się podoba! Go Pack Go!

    1. Oglądam minimum dwa w tygodniu na żywo, inne ciekawe w formie „Condensed” na Game Passie (jeden mecz trwa wtedy 30-40 min), a z pozostałych skróty i analizuję statystyki.

  4. @uzi

    To że Rodgers jest najlepszym QB w lidze nie podlega dyskusji, jest dużo z przodu przed wszystkimi (w najbliższej przyszłości jedynie Luck jest zagrożeniem realnym, pod warunkiem, że nauczy się nie rzucać takich dziecinnych czasami INT), mi chodzi o brak szacunku do rywala takie podśmiechujki i tego typu rzeczy, gra gestów wk…wia mnie mówiąc krótko. Mam wrażenie, że to jest zaraźliwe, cały box z którym siedziałem to takie same mendy jak ten ich idol z puszczy. Celebracja zwycięstwa to nie to samo co upokarzanie pokonanego. Ten sezon z punktu widzenia Miśków jest o tyle dobry, że nie może być już gorzej, przyjdzie i czas na zielonych, szybciej niż się wielu wydaje. Jedno czego nie rozumiem to po co oni modernizują te Lambeau, nie lepiej coś nowego postawić teraz, gdy kasa spływa z każdej strony.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *