Jeśli ktoś postawił przed sezonem na taki skład finału, to zarobił spore pieniądze. Udział Rams w Super Bowl jest może niespodzianką, ale od początku należeli oni do drużyn wymienianych w czołówce wyrównanej NFC. Jednak Bengals, którzy w dwóch poprzednich sezonach wygrali w sumie sześć meczów, raczej nie należeli do faworytów rozgrywek.1 W finale to Rams będą faworytami. Jednak dwadzieścia lat temu faworyzowani Rams szykowali się do Super Bowl przeciwko drużynie prowadzonej przed drugorocznego QB, która miała masę szczęścia, że w ogóle do finału dotarła. Reszta jest historią.
Cincinnati Bengals – Kansas City Chiefs 27:24
Cztery finały AFC z rzędu i tylko jeden mistrzowski pierścień. Nie jest to bilans, z którego Chiefs mogliby być zadowoleni. Ale to pokazuje, jak niewiele dzieli w NFL mistrzostwo od porażki i jak trudno sięgnąć po pełną pulę. Buffalo Bills i Kansas City Chiefs byli dwoma najlepszymi zespołami AFC w tym sezonie, a jednak żaden z nich nie będzie reprezentował konferencji w Super Bowl. Bycie najlepszą drużyną i zdobycie mistrzostwa to dwie różne rzeczy. To pierwsze pomaga w tym drugim, ale go nie gwarantuje. Zwłaszcza w NFL, gdzie wystarczy jedna porażka w decydującej fazie, by przekreślić cały sezon. Ale nikt nie gra po to, by być najlepszym w długim terminie. W tym sporcie chodzi o to, by wygrać w tym jednym, jedynym meczu w lutym.
Nie chcę tu deprecjonować sukcesu Bengals, którzy w niedzielę zasłużyli na tą wygraną bardziej od Chiefs. Mimo wielu przeszkód (także ze strony własnego playcallingu) to oni znaleźli lepsze pomysły w trakcie meczu, to oni popełnili mniej błędów i wreszcie to ich gwiazdy błyszczały jaśniej w decydujących momentach niż te po stronie Kansas City. Gdyby to była seria best-of-five, prawdopodobnie dalej obstawiałbym wygraną Chiefs. Ale piękno i nieprzewidywalność futbolu sprawiło, że to Bengals w Super Bowl po raz pierwszy od 33 lat.
Od początku to Chiefs mieli przewagę. Bengals, zgodnie z przewidywaniami, zaczęli z mocno cofniętą obroną, by uniemożliwić dalekie podania lub wiele jardów zdobywanych po złapaniu piłki. Jednak Patrick Mahomes był cierpliwy. Brał kilkujardowe zyski podaniowe, zmieniał zagrywki na biegi Jericka McKinnona, który tratował linebackerów Bengals, a kompletna dominacja linii ofensywnej KC pozwalała mu cierpliwie czekać, aż partnerzy wreszcie uwolnią się od krycia.
Z drugiej strony atak Bengals grał bardzo przewidywalnie, co oczywiście odpowiadało rywalom. Większość zagrywek Cincinnati to bieg Joe Mixona środkiem na dwa jardy w pierwszej próbie, screen w drugiej próbie i „weź Joe wyczaruj coś bez linii ofensywnej przy 3&long” w trzeciej próbie. Kiedy w połowie drugiej kwarty KC objęli 18-punktowe prowadzenie, zdobywając pewne przyłożenia w trzech pierwszych seriach ofensywnych, mało kto oczekiwał powrotu Bengals do tego meczu. Choć patrząc na tegoroczne playoffy pewnie powinniśmy byli się spodziewać.
Dwie ostatnie serie pierwszej połowy przyniosły dwie sytuacje, które miały okazać się symptomatyczne dla dalszego przebiegu meczu.
Najpierw Bengals wreszcie zdobyli przyłożenie. Samaje Perine, rezerwowy RB i special teamer nigdy w karierze nie zdobył więcej niż 25 jardów w jednym podaniu. Tym razem w sytuacji 2&12 złapał podanie po zasłonie i zdobył 41-jardowe przyłożenie na minutę przed końcem pierwszej połowy. W takim miejscu, w takiej sytuacji, w takim momencie screen używany jest po to, żeby trzecia próba była łatwiejsza. Pierwsza próba to absolutny maks. Przyłożenie? Nawet sami Bengals się nie spodziewali takiego błędu defensywy Chiefs. Nie był to jakiś wybitny bieg Perine’a, którego defensorzy nawet specjalnie nie niepokoili po drodze, choć warto odnotować świetny blok Ja’Marra Chase’a, bez którego ta akcja nie miałaby szans na przyłożenie.
W kolejnej serii Chiefs błyskawicznie w swoim stylu dotarli pod pole punktowe Bengals, a po przewinieniu defensywy mieli piłkę na pierwszym jardzie z 9 sekundami na zegarze. Niestety nie mieli już timeoutów, bo Andy Reid w pierwszej kwarcie najpierw wziął przerwę na żądanie, a dopiero potem rzucił czerwoną flagę, by zażądać wideoweryfikacji decyzji sędziowskiej.
W takiej sytuacji nie ma się nad czym specjalnie zastanawiać. Jest czas na dwa szybkie podania w pole punktowe, jeśli się nie uda, kopiemy z pola na zakończenie połowy. Co zrobili Chiefs? Zagrali podanie do flatu do Tyreka Hilla, który został powalony w boisku. Mahomes próbował wziąć przerwę na żądanie, której nie miał, a czas upłynął i drużyna zeszła na przerwę bez powiększenia dorobku punktowego.
Kto zawinił w tej sytuacji? W przerwie Andy Reid powiedział reporterom CBS, że Mahomes zagrał inną zagrywkę, niż otrzymał. Prawdopodobnie zorientował się, że rzuca w ten sposób swojego rozgrywającego pod pociąg, bo po meczu mówił co innego – że to sztab trenerski podał niewłaściwą zagrywkę. Trudno powiedzieć kto tu zawinił, faktem jest że był to bardzo widowiskowy przykład komicznie wręcz złego zarządzania meczem. Podanie do flatu do szybkiego Hilla nie byłoby złym pomysłem. Ale pod warunkiem że na zegarze byłoby 10, a nie 5 sekund, a KC mieli do dyspozycji przerwę na żądanie.
Na drugą połowę Bengals wyszli ze zmianą w defensywie, która miała się okazać absolutnie kluczowa – w większości akcji zaczęli stosować trzyosobowy pass rush, co pozwoliło im cofać do krycia aż ośmiu graczy. Mahomes miał masę czasu, ale nie był w stanie znaleźć niekrytych kolegów. A prędzej czy później któryś z pass rusherów się przedzierał i wywierał presję. W efekcie ofensywa Chiefs kompletnie stanęła. W pięciu pierwszych posiadaniach drugiej połowy KC rozegrali w sumie 18 akcji na 34 jardy, a efektem były cztery punty i strata. Reid i Bienemy próbowali to kontrować grą biegową, ale ta wyglądała bardzo słabo. Screeny były kompletnie nieprzydatne, bo jaki jest sens grania zagrywki, mającej wykorzystać agresję pass rushu rywala, jeśli tego pass rushu właściwie nie ma? Jedna z takich akcji przyniosła przechwyt liniowego Bengals, który okazał się kolejnym punktem zwrotnym meczu.
Sztab trenerski Chiefs nie miał kompletnie pomysłu na skontrowanie dość prostego i pasywnego pomysłu rywala i drużyny chcące zatrudnić Bienemego jako HC na pewno będą go mocno wypytywać o te dwie kwarty.
To nie znaczy, że Bengals, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczęli grać lepiej w ofensywie. Ale w decydujących momentach Burrow, Chase i Tee Higgins robili swoje. Znamienne było zwłaszcza posiadanie, w którym wyrównali. Pięć jardów od pola punktowego rywali Zac Taylor wywołał chyba najbardziej przewidywalną i nieskuteczną serię zagrywek jaką mógł wywołać: bieg środkiem-fade-fade. A jednak Burrow i Chase zdołali zrobić coś z niczego i wyrównać mecz.
KC mogli go rozstrzygnąć na swoją korzyść jeszcze dwukrotnie. W końcówce czwartej kwarty znów dotarli na 5. jard od pola punktowego przeciwnika. Tym razem po nieskutecznym biegu przez środek Mahomes wziął dwa sacki. Nie tylko nie zdołali zdobyć zwycięskiego przyłożenia, ale jeszcze odsunęli swojego kopacza o 20 jardów przed kopnięciem na dogrywkę.
A dogrywkę rozpoczęli od posiadania piłki. Gdy KC wygrali rzut monetą, miejscowi kibice zaczęli fetować, jakby to była ta zwycięska akcja (może jednak wprowadzimy w dogrywce spot/chosse zamiast rzutu monetą?). Tymczasem, ku zdumieniu wielu, okazało się, że można grać w obronie w dogrywce. W najważniejszym momencie fantastyczna akcja Jessie Batesa doprowadziła do przechwyt Vonna Bella, a atak Bengals stosunkowo łatwo dotarł w zasięg zwycięskiego FG.
Kompletna zapaść Chiefs w drugiej połowie i brak pomysłu na skontrowanie zmian w taktyce defensywy to kamyczek do ogródka sztabu trenerskiego KC. W kluczowych momentach zabrakło Mahomagii, niewidoczni byli Kelce i Hill.
Z drugiej strony wątpliwy playcalling Taylora zrównoważyła decyzja o zmianie sposobu obrony. Trzeba też oddać szkoleniowcom Cincinnati, że wyciągnęli wnioski z meczu z Titans. Choć występ linii ofensywnej trudno uznać za udany, to Burrow miał więcej opcji na szybkie pozbywanie się piłki i korzystał z nich w razie potrzeby. Momentami mogło się wydawać, że sztab nieco przesadza i przydałaby się jakaś próba dalekiej piłki, ale przynajmniej nie było tej masy straconych jardów po sackach, które tak utrudniały rozwinięcie skrzydeł ofensywie przeciwko Tennessee.
San Francisco 49ers – Los Angeles Rams 17:20
Drugi tydzień z rzędu Rams niemal zawalili mecz, w którym przez większość czasu przeważali. Przed tygodniem pozwolili Tampie wrócić z 24-punktowego deficytu, z kolei przeciwko 49ers ich własna nieskuteczność zmusiła ich do odrabiania 10-punktowej straty w drugiej połowie.
Przez całą pierwszą połowę atak Rams przesuwał dość swobodnie piłkę po boisku. Do przerwy mieli dwukrotną przewagę w rozegranych akcjach (42 – 20), zdobytych pierwszych próbach (14 – 6) i czasie posiadania piłki (20:19 – 09:41). Jednak to 49ers schodzili na przerwę prowadząc. W dużej mierze to kwestia błędów po stronie Rams. W pierwszej wycieczce do red zone Matt Stafford został przechwycony w polu punktowym.
W ostatniej serii, zakończonej niecelnym kopnięciem z 54 jardów, Cooper Kupp upuścił podanie na środku boiska, które mógł zamienić na przyłożenie (było sporo miejsca na jardy po złapaniu piłki). Chwilę później niekryty w polu punktowym Ben Skowronek miał piłkę na rękach, ale nie zdołał jej złapać.
Pomiędzy te dwie serie Rams wcisnęli monstrualne posiadanie, które zjadło 9,5 minuty z zegara meczowego, przemierzyło 97 jardów w 18 akcjach i zakończyło się przyłożeniem.
Trzeba jednak oddać Niners, że mimo ogromnej przewagi Rams w posiadaniu piłki nie dali się stłamsić. W pierwszej połowie zdobywali 7,8 jarda na akcję przy 4,7 po stronie Rams. Linia ofensywna SF sprawnie powstrzymywała Aarona Donalda, choć wymagało to od nich podwajania lub wręcz potrajania w każdej akcji.
W trzeciej kwarcie wydawało się, że SF złamią rywali. Najpierw Rams nie byli w stanie zdobyć pierwszej próby w okolicy 40. jarda połowy rywali i to mimo że mieli 2&1, 3&1 i 4&1. W tej ostatniej akcji Stafford został zatrzymany w QB sneaku, a Sean McVay postanowił zażądać wideoweryfikacji. Trudno powiedzieć po co to zrobił, bo powtórki od razu pokazały, że sytuacja jest z gatunku „zbyt blisko, żeby odwrócić decyzję z boiska, nawet jeśli na boisku się pomyliliśmy”. Jednak ten challenge miał daleko idące konsekwencje.
W odpowiedzi Niners zdobyli przyłożenie i nagle zaczęło robić się nieciekawie dla gospodarzy. Zdołali jednak w kolejnej serii zmniejszyć stratę do trzech punktów i wtedy zaczął się festiwal błędów z obu stron. W sytuacji 3&2 SF próbowali zdobyć pierwszą próbę biegiem Kyle’a Juszczyka przez środek. Próba była nieudana, ale McVay rzucił czerwoną flagę, żądając sprawdzenia czy Juszyczk nie zgubił piłki. Jeśli ktoś doradził mu rzucenie tej flagi, to powinien zostać zwolniony, bo tam nie było nawet blisko do fumbla. Niemniej na 10 minut przed końcem meczu McVay został bez możliwości challengu, a co gorsza bez choćby jednego timeoutu.
W odpowiedzi Kyle Shanahan postanowił puntować w sytuacji 4&2 z okolic środka boiska. W meczu, gdzie to ofensywy radziły sobie lepiej. Rams potrzebowali tylko dwóch akcji, by wrócić w to samo miejsce. A właściwie jednej, tej drugiej. W pierwszej Matt Stafford prawidłowo przeczytał obronę i chciał podać do Vana Jeffersona, który uciekał za plecy defensywy. Trudno powiedzieć czy zabrakło mu siły w ramieniu, czy po prostu się pomylił. Tak czy inaczej Jaquiski Tartt otrzymał szansę na prawdopodobnie najłatwiejszy przechwyt swojej kariery, bo piłka trafiła go prosto w pierś. Odbiła się od piersi, od dłoni i spadła na murawę. A w kolejnej akcji Odell Beckham złapał piłkę na 29 jardów, do czego doszło 15 jadów za atak szczytem kasku na głowę Beckhama.
Jednak najgorsze miało dopiero nadejść. Rams zakończyli tę serię ofensywną kopnięciem z gry i 49ers otrzymali szansę na ostatni 2-minute drive. A właściwie prawie 2 minute, bo Kyle Shanahan z niezrozumiałych względów nie wziął ani jednej przerwy na żądanie przed 2 minute warning, pozwalając LA spokojnie zjadać z zegara cenne sekundy.
W każdym razie Jimmy Garoppolo już w pierwszej akcji niemal rzucił INT, ale Jalen Ramsey nie zdołał opanować piłki. Dwie akcje później było po meczu. Garoppolo pod presją wyrzucił piłkę przed siebie. Chciał uniknąć sacka, ale podanie bez większych trudności złapała obrona Rams. Z jednej strony trudno się dziwić, że Jimmy spanikował. Gdyby na mnie wisiał Aaron Donald, chcący wdeptać mnie w boisko, prawdopodobnie po akcji musiałbym zmieniać bieliznę (o ile zdołałbym wstać). Jednak drużyna z SF po to przelała na jego konto w tym roku 25 mln dolarów, by w takiej sytuacji zachował się lepiej.
Prawdopodobnie było to ostatnie zagranie Garoppolo w barwach 49ers. Jeśli drużyna nie zwolni go przed startem free agency, to znaczy że Trey Lance, za którego oddali na wiosnę królewski okup, jest kompletnym niewypałem. Nie była to epoka pełna sukcesów i chwały, a Garoppolo, który zarobił ponad 110 milionów w cztery lata, wyszedł na tym znacznie lepiej niż jego drużyna. Udział w NFC Championship Game prawdopodobnie wystarczy, by uratować Shanahana, ale raczej nie jego rozgrywającego.
Rams po raz drugi za kadencji Seana McVaya awansowali do Super Bowl. Trzy lata temu defensywa Billa Belichicka kompletnie wyłączyła ich atak. Tym razem będą zdecydowanymi faworytami, ale czy to wystarczy do upragnionego pierścienia?
Zostań mecenasem bloga:
- CBS lokowało ich na szarym końcu, razem z Jaguars i WFT. Według PFR mniejsze szanse dawano tylko Texans i Lions.
15 komentarzy
Kansac City nie byli najlepsi w AFC. Przegrali dwa razy z Cincinnati. To nie przypadek. A sport drużynowy to nie jest konkurs piękności – o tym, kto jest lepszy, decyzują zdobycze punktowe. W serii best-of-five jest już 2:0 dla Bengals.
Ta wygrana Bengals pokazuje, że Titans to nie były jakieś ogóry, którym pierwsze miejsce w konferencji przypadło przypadkiem, w wyniku słabości dywizji, w której nastukali wygrane. Ostatnie trzy mecze w AFC na styk z remisem kilka sekund przed końcem. Trochę inne namagnesowanie ziemi i każda ekipa z pozostałej trójki maogła trafić do SB. Ale trafiła akurat ta, która najlepiej poradziła sobie ze stresem, swoimi słabościami i silnymi stronami rywali.
Bengals zrobili to, co każdy chce, ale nie każdemu wychodzi. Mieli szczyt formy w grudniu i styczniu.
AFC było w tym roku dziwne. I stąd w PO mogło się zadziać wszystko. Titans mieli swoje szanse, ale 9 sacków nie wystarczyło. Chiefs zawalają w obronie wtedy, kiedy atakowi nie idzie.
Więcej kilka postów poniżej.
Co sądzisz o wariacji podanego w podlinkowanym artykule pomysłu o zmianie zasad dogrywki? Miałaby polegać na tym, że dogrywka odbywałaby się tak samo jak obecnie, ale sam rzut monetą byłby zastąpiony. Drużyna gospodarzy miałaby wybrać dystans do pola punktowego, a goście decydowaliby, w którą stronę ma się odbyć field goal z tego miejsca. Udany field goal- zaczynasz, nie udany- bronisz
Ja bym grał po 5 zagrań z 2 yardu i wygrywa drużyna, która zdobędzie więcej TD. Taka wariacja rzutów karnych 🙂
Cały mecz narzekałem na trenera Bengals, że nawet jeż byłby lepszym coachem wywołującym zagrywki (idę o zakład, że byłby). Stałość to jego jedyna cecha 😀 :D. Bieg środkiem (minus 1,2 yardy), fade, zdrowaśka od Joe.
Ok, Bengals być może wygrają SB, życzę im tego. Ale Zaca Taylora powinni wywalić z hukiem. Imprezy w barach Cinni to chyba wszytko co jest w stanie sensownie zaplanować.
PS. Teraz zdałem soobie sprawę, że Donald, Von and Co zabiją Mixona i Burrowa. W sumie …. „zabicie” na początku Mixona byłoby chyba największym plausem dla ofensywy Bengals w tym meczu ;-).
1. W okolicach połowy pierwszego meczu chciałem napisać, że obawiam się, że w tym roku sezon się skończył. KC byli w drodze do 40+ punktów i zgubiła ich głupota. Jakby wzięli te 3 punkty na końcu pierwszej połowy, to może by byli w SB. A tak pozostaje gorycz porażki. Od lat budują zespół w oparciu o atak i generalnie to działa. Jest jedno ale. Są czasem takie mecze, że potrzeba obrony, bo przeciwnik nas rozpracował. I to był jeden z tych meczów. Tyle i aż tyle.
2. W obu meczach było almost intercepted. Różnica była taka, że w AFC w kolejnym zagraniu było INT, a w NFC kilka zagrań później TD dla ataku.
3. Można nie lubić Jimmiego G., ale jak jest zdrowy, to ma naprawdę świetny procent zwycięstw. Nie jest QB, który zrobi wszystko sam. Wczoraj miał całkiem niezły dzień. Gdyby wziął sack na końcu, to byłoby 4&20+. Próbował coś zrobić i nie wyszło. Jakby SF49 złapali INT Stafforda, to dzisiaj byłby inny zespół w SB.
4. Stafford jest bardzo dobrym QB, ale też ma sporo momentów INT. Wczoraj miał szczęście. Jak leciało to nieszczęsne podanie, to Aikman już mówił intercepted, a potem się zdziwili. Zastanawiali się czy nie jest kontuzjowany.
5. Bangals trafili na obronę, która miała swój moment w sezonie. Grafiki w trakcie meczu to pokazywały (8, 7 i 4 mecze). Z lepszą obroną Burrow może mieć problem. Chciałbym, aby Bengals byli przygotowani na Donalda i Millera, bo chcę widowiska w SB. Po sezonie czas zbudować porządną linię, bo inaczej ten sukces może być pięknym epizodem. Potencjał i pieniądze ponoć są. Czy właściciel nie będzie zbyt skąpy?
6. SF49, to drużyna nr 3 defensywnie i dlatego był taki, a nie inny wynik. Brakowało im dobrego CB, ale przy salary cap nie można mieć wszystkiego. Rams też mają świetny front.
7. Szkoda, że już tylko jeden mecz do końca. Może to i dobrze, bo będę wcześniej chodził spać 🙂 A może niedobrze, bo następne mecze o stawkę dopiero we wrześniu 🙁
Jakby wzięli te 3 punkty na koniec pierwszej połowy, to… byłby inny mecz w drugiej. Może Bengals wcześniej zakończyliby sprawę z Chiefs?
Po meczu wszyscy najmądrzejsi, że trzeba było brac punkty. A gdyby kopali i zabrakło 4 punktów do remisu, to ci sami ludzie krzyczeliby, że trzeba było grać na TD z pierwszego jarda.
Zauważyłem, że osoby, które trochę się znają (QB, trenerzy), krytykowały rodzaj zagrywki, nie sam pomysł próby zdobycia przyłożenia.
Wiadomo jak to jest po fakcie 🙂
Tam były było 9 sekund. Czas na 2 szybkie podania w endzone. Pierwsze się nie udało i spalili z zegara 4 s rzucając w ziemię. Kolejne zagranie powinno takie być a poszło zupełnie inaczej. Nawet jakby był ten timeout (Reid poprosił o czas a później challenge zamiast odwrotnie), to i tak by nic nie pomogło.
Druga sprawa, to będąc w okolicach 5 yarda na półtorej minuty przed końcem playcalling był tragiczny. Do tego Thuney dał szansę KC w dogrywce po fumble Mahomesa.
No i trzecia sprawa inaczej jest z agresją jak się prowadzi 21 – 10, a inaczej jak przegrywa 10 – 21. Nawet Bengals woleli najpierw trafić FG niż grać 4-tą próbę (tak wiem tam było trochę inaczej). Do tego Bengals też w okolicach FG dającego im prowadzenie zaczęli grać bardziej zachowawczo.
Aikman chyba przy komentowaniu NFC powiedział, że w sezonie ważne są big plays, a w PO unikanie błędów. Chiefs popełnili ich za dużo. No i w drugiej połowie nie było adjustments. A to spory błąd.
Końcówka drugiej połowy to kryminał w wykonaniu Chiefs bez żadnego usprawiedliwienia. Przy endzone swoją drogą jest trudniej, bo teren mniejszy i można trafić na przeciwnika przypadkiem. Ale to nie wszystko. Było tak jak piszesz – jedni i drudzy nagle grali jak przestraszeni w red zone.
Co do Aikmana, koronnym dowodem na to jest Favre. Dwa razy kończył karierę w identyczny sposób: strzała przez pół boiska w ręce rywala w dogrywce w play-offs. Najpierw w swoim ostatnim meczu w Green Bay, a potem w finalnym wystepie w NFL w Minnesocie.
Za to Rodgers odwrotnie – aż za zachowawczo. I skończyło sie na 10 punktach zamiast 24.
Wracając do Kansas, oni właściwie nie mieli co zmieniać w przerwie. Jedyna wtopa, to ostatnie 10 sekund. Ale wyglądało bardziej na wypadek przy pracy niż początek czegoś gorszego. Potem jest już troche trudniej, bo mniej czasu jest na wspólne analizy.
Chiefs zaczynają mi wyglądać podobnie do Packers sprzed 10 lat. Też genialny młody rozgrywający i drużyna oparta na ataku. A w AFC ścisk: LaMar, Herbert, Allen, Burrow, Jones, (Rrodgers?, Wilson?, Watson?). Wystarczy, że jednemu zmontuja dobrą obronę i Mahomes do SB w danym roku nie dojdzie. Wydaje się wręcz nieprawdopodobne żeby Patrick już nigdy nie zagrał w finale ale podobnie sprawa dekadę temu wyglądała z Rodgersem. Oczywiście, wydaje się, że w Kansas jest lepszy trener, sam QB bardziej ruchliwy, utalentowany, itp. Także wg mnie także to jest nieprwadopodobne żeby Mahomes już nidgy nie zagrał w SB. Ale nawet Brady czekał 10 lat na kolejny pierścień, co teraz się trąbi naokrągło, przegrywając po drodze z takimi typami jak Flacco czy Snachez.
Ty lepiej napisz, co się stało, że McDaniels nagle wyskoczył spod kołderki Billa i przeprowadza się do Vegas. Miał ponoć przejąć ekipę po BB.
To, co powtarzałem wielokrotnie w sezonie zasadniczym, że można ryzykować, bo za tydzień jest kolejny mecz ma takie skutki, że w PO zaczyna się grać zachowawczo, a takie granie potrafi się mścić.
Czasem warto ryzykować (onsite kick Saints w SB, albo trick play PHI w SB na koniec pierwszej połowy). Dziwi mnie, że KC nie mieli jakiegoś trick play na tę okazję. Tyle ich było z goal line w tym sezonie.
Swoją drogą jak sobie puściłem ostatnie akcje z końca meczu, to Mahomes miał wieczność na podanie a skończyło się fumble. Na stronie Pats widziałem, że presja 3 i krycie 8, to zaczerpnięcie z Billa. Do tego jeden z kryjących był twz, szpiegiem na Mahomesa, Ja z kolei zwracałem uwagę na drużyny robiące 4 man rush przeciw KC, ale te które mogły to robić skutecznie. W każdym bądź razie dziwię się, że 3 man rush było tak mało w pierwszej połowie.
Co się stało z KC. Na pewno nie było takiej głębi składu. Korpus WR był lepszy w zeszłym roku. No i ta obrona. Jakby była ciut lepsza, to KC wygrywałoby, co roku SB.
Z drugiej strony w 4 ostatnich latach Mahomes zagrał 12 meczów w PO (chyba 12) i ma bilans 9-3. Jak się prześledzi bilanse najlepszej drużyny ostatnich lat, to Tom Brady miał bilans 243−73 (ok. 76.8) w sezonie zasadniczym i 35−12 w PO (ok. 74,4%), a w SB 7-3 (70%). Mam na myśli erę salary cap i tak realnie patrząc, to są takie wartości graniczne w długim terminie. Trudno wygrywać wszystko. Jeśli uśredniając masz te 70%+, to masz świetny zespół. A PO w NFL ma tę wadę, że to jest 1-game tournament i takie wyniki się będą zdarzać. Pytanie na ile salary cap dotknie KC w długim terminie. Brady brał zniżki. Mahomes wziął duży kontrakt, choć z drugiej strony mówi się, że jest team friendly i po nowej umowie telewizyjnej i hazardowej nie będzie tak bolał, ale… Allen w Bills wziął też ponad 200M i pytanie czy wystarczy na takiego Diggsa, który mu odblokował wskaźniki. Mahomes ma Hilla i Kelce. Wcześniej miał jeszcze Watkinsa (więcej nie pamiętam).
Do tego bye week tylko dla jednej drużyny spowodował, że nr 2 ma już trudniej, bo musi zagrać mecz więcej. Niekoniecznie ten mecz przegra z nr 7, ale za to nie odpoczną.
I ostatni temat. McDaniels trochę zaskoczył mnie, ale jak sobie pomyślę, to nie jest to najgorsza decyzja. Nie wiem ile zarobi (aktualnie brał 4M), ale to mogło mieć znaczenie biorąc pod uwagę, że Gruden brał 10M. Dowiemy się później. Zdecydowało pewnie to, że w Raiders jest QB (nie topowy, ale bardzo dobry) i sensowny właściciel. No i chyba najważniejsze. Do Las Vegas idzie też Zigler jako GM (de facto pełnił taką rolę w NE). Panowie się znają i taki układ jest pewnie obu na rękę. Na pewno dywizja nie jest łatwa (Mahomes, Herbert, może Rodgers), ale pewnie ryzyko wliczone w wypłatę. Może mógł poczekać, ale wydaje się, że Bill jeszcze parę lat będzie HC. Strata Zieglera tak bardzo nie boli, bo w piplinie jest jego następca. Gorzej ze stratą OC. Choć jak patrzę na NE w ostatnich latach, to przyda się powiew świeżości na tej pozycji. Mam wrażenie, że momentami było zbyt konserwatywnie. Może przyjdzie Joe (?) Brady, który był koordynatorem Burrowa. Może wróci O’Brien , który jako GM był fatalny i jest przykładem dlaczego HC nie powinien być GM-em :). Ale jako HC się bronił. Do tego w 2011 wykręcił świetne liczby w NE (też było dwóch TE). Zobaczymy, bo pytań sporo. Na pewno potrzeba kogoś szybkiego w obronie (LB byli tragicznie wolni) i WR-a. Pewnie o tym więcej będę pisał jak będą zapowiedzi na 2022 🙂
Generalnie w odejściu McDanielsa widzę szansę na zmianę. Widać, że Jones jest lepszy na zewnątrz niż do środka i jest jednak inny niż TB12. Może trzeba kogoś, kto go odblokuje.
Mahomes raczej nie zostanie GOAT. Nie z tym trenerem, nie z tą linią ofensywną, no i nie z tą psychiką (i dietą). Brakuje mu obsesji wygrywania, którą – o dziwo – zaczyna pokazywać Burrow, zamiast, jak się spodziewałem, wpaść w depresję. Zabraknie znaków w polu tekstowym na wady Bengals. Pomimo to, zalety QB i Chase’a ustabilizowały ich na jakimś dziwnym poziomie, który w tym pokręconym sezonie zaprowadził ich do SB. Jeżeli TB12 naprawdę odejdzie, to widzę dwóch następców: Herbert i – jeszcze miesiąc temu bym to wyśmiał – Burrow.
Linia w KC była naprawdę dobra w tym sezonie. Jak spojrzysz na niektóre akcje, to czasu w kieszeni było bardzo dużo. Dieta to jedno, ale bardziej martwi skłonność do ryzyka. Do tego pytanie o pensję, czy nie spowoduje, że kogoś zabraknie. Jest jeszcze rodzina, która mentalnie mu przeszkadza (żona i brat robią niezłe szopki). No i mental w najważniejszych meczach. Choć w AFC championship grał świetnie, w SB z Tampą walczył o życie przy braku linii, z Bills też dał radę). Czegoś zabrakło w tym meczu.
Jeśli już czegoś brakuje, to najbardziej obrony. TB12 miał bardzo często obronę w TOP10. A taka obrona pozwala wybaczyć czasem gorszy dzień. Tak wygrał SB z Rams. A ta obrona potrafiła za dużo oddawać i potem trzeba było grać radosny football. A czym więcej długich piłek tym szanse na INT większe .
Bengals zagrali kolejny mecz w tym sezonie w podobnym stylu, najpierw obrona soft jak w pierwszej połowie i nagle w drugiej robią totalną ścianę co zupełnie zmienia obraz meczu a faworyt nagle ma żółte skarpety i nie wie co ma zrobić. Zespół ma wszystko poza jednym OL ale to będzie wzmocnione w off season, Tymczasem na to co teraz wpadnie Donald z Millerem, będzie ostro. Burrow już zrobił krok do przodu, odrzucał piłki a nie jak to było w Nashville sack after sack. To jest człowiek, który odmienił wszystko ale też bez defensywy nic by nie było a na całe szczęście Logan Wilson lider wrócił na czas po kontuzji. Secondary krok do przodu, Sam Hubbard i oczywiście Hendrickson pokazali klasę tak jak DJ Reader w Tennessee. W Cincinnati nadal fiesta 🙂
Poniżej takie małe podsumowanie. Obrona KC miała swój moment w środku sezonu, ale generalnie nie jest za ciekawa i to było widać. Patrząc na DVOA, które uwzględnia poziom rywala, to Rams mają obronę podobną do Titans, przy czym pass rush jest naprawdę dobry. Presję jaką Rams wywierali było widać w meczu z Tampą, gdzie ich linia nie była za dobra przez kontuzje. SF49 postawili się bardziej, ale ich linia jest bardzo dobra.
Rams KC Titans
yards 17 27 12
pkt 15 8 6
DVOA 5 24 12
EPA/A 9 23 10
Pytanie czy tylko jednego OL brakuje?
Nie oceniam po fakcie. W trakcie gry kwestionowałem decyzję o graniu na TD i do teraz uważam, że trzeba było brać FG. Bez czasu kop na bramkę i mam 4 posiadanie na 24 punkty w połowie. Pamiętacie Atlantę, gdyby zagrali FG w 3 próbie mieli by SB na 99%, a tak strata yd. I powrót New England. Bengals przejęli ten mecz mentalnie, mieli więcej szczęścia niż Bills. Tam był cud dla KC. Tutaj kilka razy Burrow był już osaczony, ręce obrońców na nim i się jakoś wyrwał. Obrona Kansas nie była wybitna, ale coś tam zrobiła. Nie wierzę w slogan, że to obrona wygrywa mistrzostwa. Komu teraz w finale kibicować? Burrow lub Stafford wygrają i to będzie dla jednego z nich super historia, ale szkoda dla drugiego…