Ostatnia kolejka sezonu zasadniczego NFL jeszcze przed nami, ale w obu konferencjach znamy już zespoły, które przystąpią do playoffów rozstawione z #1. W AFC będą to Baltimore Ravens, w NFC San Francisco 49ers. Jak do tego doszło i jak duże ma to znaczenie?
Drużyna, która ukończy sezon zasadniczy NFL na pierwszym miejscu w konferencji otrzymuje dwa duże przywileje. Po pierwsze we wszystkich meczach decydującej fazy sezonu (poza Super Bowl, tradycyjnie rozgrywanym na neutralnym obiekcie) wystąpią jako gospodarze. Po drugie będą mieli wolne w pierwszej rundzie playoffów. Podczas gdy dwanaście drużyn ryzykuje poważne kontuzje, dokłada do mikrourazów i zmęczenia z całego sezonu, Ravens i 49ers będą mieli dodatkowy tydzień na regenerację i przygotowanie do Divisional Round. W tym roku rozciąga się to wręcz na dwa tygodnie dla kluczowych graczy, bo podejrzewam, że zarówno John Harbaugh jak Kyle Shanahan w 18. kolejce posadzą na ławce najważniejszych zawodników, by nie ryzykować ich urazu w meczu bez znaczenia.
Czy te dwa czynniki faktycznie są tak istotne? A może to kolejna „urban legend”?
Zacznijmy od przewagi własnego boiska. W ostatnich latach ta przewaga została znacząco zredukowana, a w pandemicznym roku, gdy drużyny grały przy pustych trybunach, niemal całkowicie znikła. W playoffach jest jednak inaczej. Tutaj ważna uwaga: w przeciwieństwie do sezonu zasadniczego, w playoffach gospodarzem jest drużyna wyżej notowana, a więc teoretycznie „lepsza”. Tak więc należy oczekiwać większego skrzywienia wyników w ich stronę niż w sezonie zasadniczym.
Weźmy pod uwagę dane za ostatnie 10 sezonów, czyli od 2013. Pamiętajcie, że od 2020 r. NFL przyjęła nowy format playoffów, czyli mamy siedem zespołów w każdej konferencji i tylko #1 ma wolny los w pierwszej rundzie. Wcześniej do playoffów wchodziło sześć drużyn, a wolne mieli #1 i #2.
Bilans gospodarzy w zależności od rundy playoffów:
Wild Card Round: 23-23 (0.500)
Divisional Round: 29-11 (0.725)
Conference Final: 16-4 (0.800)
Nawet po tak pobieżnej analizie widać, że najważniejsze to uniknąć Wild Card Round. To tam najczęściej zdarzają się niespodzianki. Jednak im dalej, tym częściej wygrywają faworyzowani gospodarze. W przekroju całych playoffów przez ostatnich 10 sezonów, gospodarze wygrywają 64% meczów (68-38). Czy wprowadzenie dodatkowej drużyny jakoś diametralnie odmieniło obraz? Nieznacznie. Trzy sezony to bardzo mała próba, ale mamy nieznaczny spadek przewagi własnego boiska. O ile przed 2020 r. gospodarze wygrywali 66% meczów (46-24), o tyle od 2020 jest to 61% (22-14).
Ciekawa zmiana nastąpiła za to w przypadku bye weeku. W latach 2013-2019 wszystkie drużyny, które dotarły do Super Bowl miały wolne w pierwszej rundzie (czyli zajęły pierwsze lub drugie miejsce w konferencji). Co więcej w latach 2013-2017 wszystkie tytuły mistrzowskie zdobyła drużyna, która w sezonie zasadniczym wygrała konferencję, a niemal za każdym razem jej przeciwnikiem był #1 z drugiej konferencji. Wyjątkiem było pamiętne Super Bowl LI, w którym zagrali Atlanta Falcons rozstawieni z #2. Jednak od 2020 r. mieliśmy tylko jeden pojedynek drużyn #1 w Super Bowl, a było to przed rokiem, gdy Kansas City Chiefs pokonali Philadelphia Eagles.
W sumie drużyny z bye weekiem zajęły 85% możliwych miejsc w Super Bowl i wygrały 8 z 10 tytułów, choć stanowiły tylko 21% drużyn uczestniczących w tym czasie w postseason. W przypadku zespołów rozstawionych z #1 mamy 65% skuteczności w dochodzeniu do Super Bowl i 60% w zdobywaniu mistrzostwa przy współczynniku uczestnictwa na poziomie 14%.
(Przy okazji warto zauważyć, że w ostatniej dekadzie tylko jedna drużyna, która nie wygrała swojej dywizji, zdołała dojść do Super Bowl i go wygrać. Byli to Tampa Bay Buccaneers z Tomem Bradym w pandemicznym sezonie 2020, w którym przewaga własnego boiska kompletnie zniknęła, tak w sezonie zasadniczym, jak w playoffach)
Jak widać w playoffach przewaga własnego boiska, ominięcie Wild Card Round i wolne w pierwsze rundzie playoffów to niebagatelne atuty. Kwestią dyskusyjną pozostaje czy znacznie słabsza gra #1 w ostatnich latach (tylko jeden tytuł mistrzowski z ostatnich pięciu) to kwestia małej próby czy trwalszy trend. Nie można jednak zaprzeczyć, że Ravens i 49ers dostali do ręki potężny atut przed decydującą fazą rozgrywek.
Gra w numerki
San Francisco 49ers wygrali w Waszyngtonie, co chyba nikogo nie zdziwiło. Jednak by zagwarantować sobie #1 w NFC musieli liczyć jeszcze na pomoc. I ta pomoc nadeszła, choć z najmniej oczekiwanej strony.
W pierwszej połowie meczu z Cardinals wydawało się, że Eagles wracają na właściwe tory. Jasne, Arizona nie stanowi najbardziej wymagającego przeciwnika w tym roku, ale prowadzili 21:6, choć nieco niepokoić mogła kompletna niezdolność do zatrzymania Cardinals bez wymuszania straty – goście zaliczyli dwie serie na FG: 14 akcji, 64 jardy i 16 akcji, 59 jardów. Jednak drugą połowę goście wygrali 29:10 i wywieźli zwycięstwo, które mocno komplikuje sytuację Orłów, a samym Cardinals również nie pomogło, bo stracili cenny #2 w drafcie.
W drugiej połowie Philly znów oddali cztery długie, przeszło 70-jardowe serie ofensywne, tylko tym razem na przyłożenia. Ich obrona kompletnie się rozsypała, a atak nie jest na tyle dobry, by nadrobić te braki. To nie wróży dobrze przed playoffami.
Poza porażką Eagles, Niners potrzebowali też przegranej Lions w Dallas. I to się wydarzyło, ale w wyjątkowo kontrowersyjnych okolicznościach. W ostatniej serii ofensywnej meczu atak Lwów przemaszerował 75 jardów w 78 sekund i przypieczętował tę serię podaniem na przyłożenie do Amon-Ra St. Browna na 23 sekundy przed końcem meczu, zmniejszając stratę do 1 punktu. Zamiast kopać za 1 pkt. i grać na dogrywkę, trener Dan Campbell postanowił pójść po zwycięstwo i zagrać podwyższenie dwupunktowe (czemu tak i czy to miało sens zastanowię się za chwilę).
Lions wprowadzili na boisko sześciu ofensywnych liniowych i tu relacje sędziów i drużyny z Detroit się od siebie różnią. Zgodnie z przepisami w takiej sytuacji jeden ofensywny liniowy jest uprawniony do łapania podań (jest de facto tight endem), ale musi to zgłosić sędziemu, a ten przekazuje informację obronie. Według sędziego Brada Allena zgłosił się do niego Dan Skipper, zmiennik, który wszedł na boisko (nr 70), jednak zgodnie z przepisami mógł to być dowolny z szóstki liniowych. Według Lions do Allena poszedł Taylor Decker, podstawowy LT drużyny (nr 68). Faktycznie, na wideo widać, jak Decker rozmawia z Allenem, a ten przekazuje komunikat obronie. Raczej trudno uwierzyć, by Decker w tej sytuacji poprosił sędziego o przekazanie rywalom gratulacji z okazji świetnego meczu.
Lions ustawili się w ciekawej formacji z Deckerem na tradycyjnej pozycji LT, a Skipperem na tradycyjnej pozycji TE, by bardziej skonfundować Cowboys. Jednak po snapie Goff podał do niekrytego Deckera i wydawało się, że Detroit obejmą prowadzenie. Jednak sędziowie uznali, że Decker nie zgłosił, że jest uprawniony do łapania podań i w tej sytuacji stanowi to przewinienie.
Prawdopodobnie błąd popełnił sędzia, który podał niewłaściwy numer. Czemu prawdopodobnie? Bo na transmisji z meczu go nie słychać, a choć ma przy ustach mikrofon, jego słowa nie są nagrywane. Tak jak kilka tygodni temu chciałbym tu przywołać przykład rugby, gdzie każde słowo arbitra jest doskonale słyszane w telewizji. Niestety w NFL zapewne długo nie doczekamy się podobnej przejrzystości pracy arbitrów, a wszystko wskazuje na to, że popełnili oni kolejny bardzo istotny błąd.
Wróćmy do tego, czemu Campbell grał za dwa w tej sytuacji. Pomijając pozostałe 23 sekundy, decyzja o graniu za 1 lub za 2 w tej sytuacji sprowadza się do pytania: czy moje szanse na konwersję dwupunktową są wyższe niż szanse na wygranie dogrywki przemnożone przez 0,95. Dlaczego przez 0,95? To jest średnia skuteczność kopaczy NFL przy jednopunktowym podwyższeniu, które, o czym często zapominamy, nie jest absolutnie pewnym jednym punktem.
Przyjrzyjmy się temu na przykładzie. Załóżmy że szanse obu drużyn na wygranie dogrywki to 50%. W tej sytuacji przy kopnięciu z gry mamy następujące wyjścia: 5% – nasz kicker pudłuje i przegrywamy. 47,5% (połowa z pozostałych 95%) – przegrywamy w dogrywce. 47,5% – wygrywamy w dogrywce. Innymi słowy kopanie w takiej sytuacji to 52,5% szans na przegraną i 47,5% szans na zwycięstwo.
Jeśli mamy zagrywkę, która powiedzie się (da nam wygraną) w połowie przypadków lub więcej, to warto grać za dwa. Generalnie skuteczność takich zagrań to w NFL nieco mniej niż 50%, ale Lions mieli w zanadrzu znakomitą zagrywkę.
Prawdę mówiąc grałbym za dwa również w sytuacji, gdyby oba zagrania dawały mi porównywalne szanse na zwycięstwo. Plusem zakończenia meczu po czterech kwartach jest tu brak dogrywki. Zwłaszcza że Lions są już pewni playoffów. W tej sytuacji warto oszczędzić istotnym graczom tych kilkunastu dodatkowych akcji. Niemal w każdej dochodzi do jakichś mikrourazów – stłuczeń, krwiaków, naciągnięć – które nawarstwiają się w trakcie rozgrywek, nie mówiąc o ryzyku poważnej kontuzji. Jeśli gra na dogrywkę nie zwiększa moich szans na wygraną, to wolę jej oszczędzić moim zawodnikom.
O ile jestem w stanie zrozumieć (i nawet pochwalić) decyzję Campbella o graniu za dwa z drugiego jarda, o tyle kolejna próba, gdy zostali cofnięci na 7. jard to moim zdaniem albo zbędna brawura albo po prostu foch na zasadzie „ja wam pokażę”. Campbell miał prawo być wściekły i sfrustrowany, ale tu znacząco obniżył szanse swojej drużyny na wygraną. Co innego zdobyć przyłożenie z 2. jarda, a co innego z 7., gdy ma się na to tylko jedną akcję. Tutaj należało bezwzględnie kopać z 38 jardów (wciąż ponad 90% prawdopodobieństwo trafienia) i szukać szczęścia w dogrywce. Co prawda Micah Parsons dał Lwom kolejną próbę, gdy za wcześnie przekroczył linię wznowienia akcji, ale Campbell nie mógł o tym wiedzieć podejmując decyzję.
Tak czy inaczej ogromna szkoda, że tak wyśmienita końcówka znów została popsuta przez sędziów. Szkoda Lions, którzy dzięki tej wygranej byliby o krok od #2 w NFC z szansą na #1. Na dwójkę wciąż mają szanse, ale muszą liczyć na porażki zarówno Eagles jak Lions. Tymczasem Cowboys wskoczyli na prowadzenie w dywizji i jeśli w ostatnim meczu sezonu zasadniczego wygrają w Waszyngtonie, to skończą rozstawieni z #2 przed playoffami.
Kto zatrzyma Ravens?
Ostatnie tygodnie to pokaz prawdziwej dominacji w wykonaniu Ravens. 10 z 11 wygranych meczów. Byli uważani za słabszych od 49rs, więc pojechali do Kalifornii i pewnie wygrali. A gdy Miami Dolphins zagrozili ich dominacji w AFC zostali bezlitośnie obici w jednym z najbardziej efektywnych meczów w historii.
Według DVOA był to szósty najlepszy mecz podaniowy zanotowany przez ten wskaźnik statystyczny (od 1981 r.) i ósmy w historii z DVOA podaniowym ponad 200%. Według rbsdm.com skuteczność zarówno Lamara Jacksona jak całej ofensywy wyrażona w EPA na akcję mieściła się wśród najlepszych 1% w ostatniej dekadzie.
Faktycznie, przez cały mecz czego Lamar się dotknął, zmieniało się w złoto. W statystykach zapisano mu zaledwie trzy niecelne podania przy pięciu przyłożeniach. Jednak z tych trzech dwa upuścili receiverzy, na czele z piękną 40-jardową piłką do Rashoda Batemana w pierwszej ofensywnej próbie Ravens, a trzecie było celne, jednak zdołał je zbić obrońca. Perfekcyjny passer rating i mecz tak bliski perfekcji, jak tylko sobie można wymarzyć.
Dolphins nie stawili większego oporu. Zaczęli całkiem nieźle, zdobyli 67 jardów w pierwszych pięciu akcjach meczu i wykończyli serię przyłożeniem. Jednak potem było znacznie gorzej. Tyreek Hill był nie w pełni sił, co podkreśliło kuriozalnie przez niego upuszczone przyłożenie w końcówce pierwszej kwarty, gdy zachował się jakby pierwszy raz w życiu miał piłkę w rękach, a ta dodatkowo była nasmarowana czyś tłustym. Tua Tagovailoa oddał dwie piłki rywalom, a po przechwycie Roquana Smitha pod koniec drugiej kwarty Ravens na dobre zaczęli odjeżdżać rywalom.
Niestety Dolphins pod wieloma względami przypominają Packers 2011. Świetna ofensywa, ale fatalna obrona i special teams, co sprawia, że gdy atak nie ma dobrego dnia, nie ma szans na wygraną. W tym meczu nie byli w stanie zatrzymać ataku Ravens i pozwolili na 78-jardowy powrót po kickoffie na otwarcie trzeciej kwarty. Co gorsza stracili jednego z najlepszych graczy defensywy gdy EDGE Bradley Chubb zerwał więzadło ACL. Co on w ogóle robił na boisku w dawno rozstrzygniętym meczu pozostaje słodką tajemnicą sztabu trenerskiego.
Tymczasem Ravens są trzecią najlepszą drużyną po 16 meczach w historii DVOA. Warto tu przypomnieć, że DVOA porównuje drużyny ze średnią z danego sezonu. Więc tak wysoka pozycja tegorocznych Baltimore pokazuje, że odstają od konkurencji jak rzadko kto w historii NFL. Do tego robią to we wszystkich trzech fazach: mają najlepszą obronę, drugi atak i drugie special teams.
Kto może powstrzymać Ravens? Tylko oni sami. Najgorszą opcją byłaby kontuzja Jacksona, ale Ravens potrafią się spektakularnie przewrócić po świetnym sezonie, więc na miejscu ich fanów zachowałbym odrobinę sceptycyzmu. Ale nie za dużo.
Tydzień w skrócie:
1. Z notatnika statystyka:
- San Francisco 49ers zostali pierwszą drużyną w historii, w której w jednym sezonie running back (Christian McCaffrey), tight end (George Kittle) i dwóch wide receiverów (Brandon Aiyuk i Deebo Samuel) zgromadziło przynajmniej tysiąc jardów z gry (biegowych i po złapanych podaniach)
- Kansas City Chiefs po raz ósmy z rzędu wygrali swoją dywizję. To drugi wynik w historii NFL, tylko New England Patriots (11 wygranych, 2009-19) są lepsi.
- Pittsburgh Steelers zapewnili sobie 20. sezon z rzędu z bilansem minimum 0.500. To druga najdłuższa seria w historii NFL, rekordzistami są Dlallas Cowboys (21 lat, 1965-85)
- QB Lamar Jackson (Ravens) zaliczył trzeci w karierze mecz z idealnym passer ratingiem (158,3), wyrównując tym samym rekord NFL.
- QB Josh Allen (Bills) oraz QB Jalen Hurts (Eagles) mają po 15 przyłożeń biegowych w tym roku. To rekord NFL, choć przy Hurtsie warto postawić gwiazdkę, bo spora część to „tush push”
- WR Tyreek Hill (Dolphins) został pierwszym graczem w historii NFL, który przekroczył 1700 jardów po złapanych podaniach w dwóch różnych sezonach.
- TE Sam LaPorta (Lions) złapał w tym roku 81 podań, wyrównując debiutancki rekord NFL dla jego pozycji.
2. Z notatnika medyka:
- WR DeVonta Smith (Eagles) – skręcona kostka. Prawdopodobnie zagra w pierwszym meczu playoffów, ale raczej nie będzie w pełni sprawny.
- RB Christian McCaffrey (49ers) – naderwany mięsień łydki. Na szczęście SF mogą pozwolić mu odpocząć przez dwa tygodnie
3. Jednym z najbardziej niespodziewanych uczestników playoffów w tym roku są Los Angeles Rams, którzy zapewnili sobie dziką kartę w tym tygodniu. Jednym z głównych autorów tego sukcesu jest debiutant Puka Nacua, który za tydzień może zostać rekordzistą NFL jeśli chodzi o liczbę złapanych piłek i jardów w sezonie przez pierwszoroczniaka.
4. Czarnym koniem playofów mogą okazać się Green Bay Packers, o ile nie odbierze im tego fatalna defensywa. Od 9. tygodnia sezonu Jordan Love na najwyższe CPOE w NFL i jest 2. pod względem EPA na akcję. Po niepewnym początku kompletnie niedoświadczony atak Packers złapał swój rytm i gdy obrona nie przeszkadza, to efekty bywają imponujące, jak w tym tygodniu przeciwko Vikings.
5. Chicago Bears zapewnili sobie #1 w nadchodzącym drafcie. Nie będzie to ich wybór, ale ten należący do Carolina Panthers. Pantery przegrały w kompromitującym stylu (znowu) w Jacksonville, a właściciel klubu David Tepper został ukarany przez NFL grzywną 300 tys. dolarów za swoje zachowanie na trybunach (m.in. oblewanie drinkiem fanów przeciwnika).
6. New Orleans Saints niespodziewanie wygrali w Tampie, ale i tak na nic się to nie zda, jeśli Buccaneers wygrają za tydzień z Panthers. A to nie powinno być zbyt trudne.
7 komentarzy
1. Co do TB z TB12, to o ile w PO nie mieli tej przewagi, to w teorii finał grali na swoim stadionie.
2. Co do niespodzianek w WC, to tam te mecze mogą się rozkładać równiej, bo statystycznie jeden zwucięzca dywizji jest gorszy niż reszta i nie powinien mieć rozstawienia z 4. Ja bym, to zmienił i robił zwykły bilans bez faworyzowania zwycięzców dywizji.
Do tego jeden z uczestników WC miewa bilans na poziomie nr 2 lub 3, ale jest na drugim miejscu.
A na koniec to jak się patrzy na różnicę między uczestnikami, to zwykle 1-2 drużyny są zdecydowanie lepsze w każdej konferencji i dlatego grają. Mecze w WC czasem się różnią 1 wygraną więcej w sezonie.
Najważniejszy zysk, to bye week i odpoczynek.
3. Co do Cardinals nie dziwię się, że wygrali. Po całej dramie Murray walczył o życie, bo o ile dostał kontrakt, to jednak było spore ryzyko wzięcia nowego QB w drafcie.
4. Co do Eagles, to zaczął się mały kolaps i przypomina to Cardinals sprzed 2 lat chyba. Fatalny grudzień i chyba nie ma kogoś kto by to poukładał. Natomiast przy graniu ostatniej serii było za dużo QB designed runs czy jak to się tam zwie zamiast próby dojścia do 3 i menagable. Playcalling fatalny plus atmosfera się posypała chyba.
5. Co do meczu Lions, to NFL wypuściło wideo z wyjaśnieniem i przekonali mnie, że Lions popełnili błąd. Skipper wykonał charakterystyczny gest natomiast tego gestu nie widać u Deckera. Polecam obejrzeć, bo rozwiewa wątpliwości. Musi być i gest i słowa. Brad Allen widział gest u Skippera i widać, to dobrze na filmie. Takie są zasady Lions muszą nad tym popracować.
A czy dobrze, że grali:
TAK, bo to dobry trening przed PO, ale tylko 1 zagranie.
NIE, bo po nieudanej konwersji nr 1 powinni kopać. O ile z 2 yardów, to jest ok, to z 7 już nie ma sensu jak nie trzeba grać z musu. Dogrywka byłaby ciekawa. A 3 próba już chyba było ciężko, to zagrać.
6. Jak się patrzy na statystyki Amona Ra, to przez te lata ma lepsze niż wszyscy WR-y z jego rocznika. A poszedł w 4 rundzie. Będzie duże extension dla niego.
7. Co do Ravens,to to co zrobili z SF49 i Miami, to szacun. W AFC mają tylko jednego godnego rywala. Albo zagrają w SB albo przegrają z Browns w Divisional lub finale konferencji.
Lamar ma komu podawać (trójka WR-ów z pierwszej rundy draftu plus OBJ i nawet „spadkowicz” z Pats jak trzeba daje radę i ma dobre zagrania). Może to metoda na SB – jak masz drogiego QB, to bierzesz co roku WR w pierwszej rundzie draftu.
A Lamar jest zdrowy w grudniu jak nie on i chyba wyciągnął wnioski jak uważać na siebie.
8. Co do Browns, to z Flacco mają spore szanse na SB i mogą ich zatrzymać tylko Kruki. Flacco ma świetne statsy i do tego jest mistrzowska obrona i solidna gra biegowa. A Flacco o ile ma INT, to jednak wykręca takie liczby, że obrona jest w stanie naprawić. Kto wie, czy to nie będzie największe zaskoczenie sezonu. QB był brakującym elementem w Browns i Flacco gra jak nie Flacco w ostatnich latach a jak Flacco z SB runu 🙂
9. Te kontuzje zawodników w rozstrzygniętych meczach – to mnie dziwi, że ktoś nie myśli. I to jeszcze przed PO i meczem o prawie wszystko z Bills za tydzień. Coś jak mecz Chargers z zeszłego roku o nic.
10. A Bills moim zdaniem będą faworytami z Miami i albo wygrają dywizję i nr 2 albo bye bye PO.
11. Rams zaliczyli comeback. Z 3-6 dosłownie na awans do PO. A co do Puca Nacua – kolejny diament z rundy 5 chyba.
PS. Punkt 5 i sędziowie byli ok. Wygląda na błąd Lions. NFL pokazało film. Mnie przekonał.
3. Ja bym się przyjrzał, kto jest OC w Arizonie, bo on to ładnie poukładał. Cardinals pogonili Cowboys i Eagles. Choć Philadelphia ma słabą obronę. Czyja to załuga/wina? Ale o tym niżej. Ten cały koleś z magisterium z rakiet, co poszedł do Minnesoty, też dobrze grał na rozegraniu. Zobaczymy czy obecny OC Arizony będzie najgorętszym ciachem w przyszłorocznym polowaniu na HC w styczniu.
4. Philadelphia straciła jednocześnie OC i DC. Dość długo toczyli się siłą rozpędu i mocą składu. Ale padło i nowi koordynatorzy nie potrafią reagować na zmiany tak jak poprzednicy. Przykładów na to dużo jest w historii. Nawet Aaron Rodgers nie potrafił ciągnąć ofensywy w 2015 roku gdy wypadł Jordie Nelson, a McCarthy oddał ofensywę koordnatorowi. W rezultacie musiał ponownie przejąć stery i chwile mu zajęło przywrócenie rytmu. Ale w końcu się udało. U Orłów dużo będzie zależeć od tego, kto będzie OC i DC we wrześniu. Patricii narazie bym się nie czepiał, choć nie wiem czy bym go zostawił w sztabie. Nie da się obrony poprawić z marszu z tygodnia na tydzień. Mike Gannon, HC Cardinals i poprzedni DC Eagles, póki co szału grą obronną nie robi.
5. Lions mają inny problem. Za rok kończy sie umowa Goffa. Przedłużać ją czy nie? Oczywiście, zależy też, za ile. Prawdopodobnie zabrany im zostanie OC, który jest jednym z najgorętszych nazwisk na rynku. Istotne będzie to, jak nowy sobie poradzi. wygląda to w tej chwili tak jakby maszyna im się zatarła. Ciężka przeprawa ich czeka w Division Round – czy z Rams czy z Packers.
7. Nie sądzę, żeby Ravans byli faworytem z 49ers. Owszem, rozwalili ich na wyjeździe, ale mimo straty za stratą, dość długo SF byli na wyciągnięcie ręki z wynikiem. Nie podejrzewam, żeby 49ers drugi raz zagrali tak fatalnie w ofensywie.
8. Flacco mimo strat, posuwa ofensywę do przodu. Dużo widzi i potrafi to wykorzystać. Optycznie wygląda lepiej niz połowa ligi. Browns z Jets szli jak po swoje, a tamta defensywa to nie jest popierdułka. No i potrafili wygrać na wyjeździe z Ravens wcześniej w sezonie mając mało znanego zawodnika na pozycji QB.
10. Tak patrzę na tabelę i całkiem możliwe, że Bills zagrają z Dolhins tydzień po tygodniu. Pytanie, na którym stadionie. Też skłaniam się ku myśli, że na północy.
12. Bears są też w gazie, podobnie jak Rams. Niewiele im brakowało do serii siedmiu wygranych! Zaklikał im i atak, i obrona. Zupełnie nie zdziwię się jeśli wywalą Packers z play-offs. Ci drudzy są dość chimeryczni. Wracając do Miśków, ciekawe i ciężkie decyzje przed kierownictwem. Sztab szkoleniowy ogarnął słaby skład i nagle coś jest grane. Czy ich zostawić? Czy zmieniać GMa? No i kogo draftować? Ja bym brał QB . Jedynka w drafcie nie zdarza się zbyt często. A Fieldsa spieniężyć wyborami w drafcie. Podobnie jak w Arzionie, OC z Chicago do obserwacji w przysżłym sezonie. Jeśli pozostanie na stanowisku, oczywiście.
OC Cardinals jest były trener TE Browns Drew Petzing
Na ten moment głównym faworytem do mistrzostwa wydają się być Ravens, chociażby bezpośrednie mecze z rywalami to pokazują. Jackson po tym jak przez kontuzje stracił bodajże 2x Play off nauczył się wraz ze sztabem że jego gra jako RB tylko w ostateczności. Widać to po statystykach. Podejrzewam, że 1000 jardów w sezonie już nie przekroczy. Swoją drogą o ile w pierwszych sezonach był RB, ktôry słabo rzuca to z roku na rok jakby na pokaz niedowiarkom wykręca coraz lepsze statystyki w podaniach kosztem biegów.
Jakbym miał dzisiaj postawić na skład Super Bowl to postawiłbym dwie jedynki Ravens z 49ers. W takowym meczu moim zdaniem jedyna przewaga po stronie Kruków to Jackson>niedoświadczony Purdy szczególnie w takim meczu.
Pomimo, że wszyscy patrzyli na walkę w AFC w ostatnich tygodniach to bądź co bądź wydaje się ona bardziej jednostronna. Wątpię żeby Browns potrafili zaskoczyć Ravens. No chyba że prawdziwy mecz sezonu zagra Flacco i nie rzuci żadnego przechwytu… Jedynym godnym rywalem wydają się być Bills, szczególnie patrząc na to jaką formę teraz mają. Ich jedynym problemem może być nierówna forma, w jednym tyodniu najlepsza drużyna w lidze, w drugim jedna z najgorszych.
P.S. Najbardziej w tej sytuacji szkoda Bengals. Gdyby Burrow był zdrowy podejrzewam, że byliby stawiani na równi z Ravens.
NFC mimo wszystko bardziej wyrównana się wydaje choć jeśli nikt z SF nie złapie kontuzji to raczej niespodzianki nie będzie. Cowboys jak to Cowboys pewnie znowu zaskoczą negatywnie choć z nr 2 mogą dojść daleko, Eagles już są po sezonie, Lions to nie ten poziom jeszcze, Packers i Rams mogą poprzeszkadzać ale na Super Bowl to to drużyny nie są.
1. Z 49ers się zgadzam, że są faworytem do SB. Ale to przez to, że reszta NFC jest słaba.
2. 49ers drugi raz nie zagrają tak słabo z Ravens jak tydzień temu.
3. Browns już wygrali z Ravens na ich stadionie i to z jakimś nieznanym QB. A Flacco jednak punkty nabija, mimo strat. Do tego mają super obronę w Cleveland.
4. Bills też nie błyszczą w ataku ostatnio. Z Cowboys Allen ledwo powyżej 100 jardów górą, a z Patriots startował średnio z 35 jarda przeciwników.
5. Też uważam, że to mógłby być sezon Bengals gdyby nie kontuzja Burrowa, bo konkurencja wyjątkowo słabsza w tym sezonie. To samo mogą powiedzieć Jets.
Z tym Lamarem to trochę poleciałeś, faktycznie biega mniej ale raczej nie ze względu na kontuzję. Jakbyś przeanalizował jego wszystkie cięższe kontuzję to wszystkie wydarzyły się w kieszeni a nie w czasie zabawy w running backa. Plus to nie jest wcale tak że on się zestarzał czy coś sobie uświadomił i przestał biegać żeby nie ryzykować życia. Po prostu pierwszy raz w karierze nie musi być cała ofensywą Ravens i ma dookoła siebie kilku dobrych receveirów. Poza tym Lamar nigdy nie był złym podającym tylko do zeszłego roku ulubioną zabawą receveirów Ravens było upuszczanie piłek albo bieganie z przyklejonym do siebie cornerbackiem. Teraz ta choroba przeszła na Chiefs
Raczej chodzi o to, że Lamar grając często jak RB się „zużywał”. Po prostu każde uderzenie w QB ma swoje skutki. Czasem jest to od razu, a czasem w postaci jakiegoś osłabienia organizmu. Czasem jest tak, że można przyjąć 10 big hits i nic, a dopiero ten 11-ty, który normalnie by nic nie zrobił powoduje, że jest kontuzja.
W przypadku Ravens ofensywa podaniowa była oparta na TE Andrewsie Marku. Teraz ma 2 picki z pierwszej rundy draftu (Bateman i Flowers) plus OBJ.
I trzeba przyznać, że jest nowy OC, który zmienił styl gry Ravens.
To wszystko powoduje, że Ravens mają świetną ofensywę.