Dziś rozpoczynam na blogu nowy cykl tekstów. Postaram się przybliżyć Wam sytuację każdego z klubów przed nadchodzącym offseason, stojące przed nimi wyzwania oraz moje prognozy co do najważniejszych ruchów.
Będę się kierował kilkoma kryteriami:
1. Realizm – jasne, że sporo problemów Browns rozwiązałby transfer Andrew Lucka z Colts, ale wszyscy wiemy, że do tego nie dojdzie.
2. Kasa ma znaczenie – zespół musi się zmieścić pod salary cap i mieć kilka milionów na zakontraktowanie debiutantów. To znaczy, że Cowboys nie będą aktywnie kontraktowali wolnych agentów, z kolei Jaguars i Raiders będą bardzo aktywni na tym rynku. Zobacz podstawy salary cap w NFL (tekst zeszłoroczny, ale prawie nic się nie zmieniło) oraz relację aktywnych kontraktów do przewidywanego salary cap. Zakładam, że przyszłoroczne salary cap wyniesie ok. 126 mln. Do tego dochodzi niewykorzystana część z roku 2013, którą można przenieść na następny sezon.
3. Nie podejmuję się przewidywać kogo drużyny wezmą w drafcie. Zamiast tego postaram się określić pozycje, na których potrzebują wzmocnień.
4. NFL to biznes – Steelers zapewne niedługo zwolnią Troya Polamalu, choć ten długowłosy Hawajczyk to symbol klubu. Jednak wartość jego kontraktu ma się nijak do obecnego wkładu w grę.
Na początek AFC East. Dywizje będę omawiał w takiej kolejności jak publikowane są tabele na NFL.com, a drużyny w kolejności miejsc zajmowanych przez nich w sezonie 2013. Wszystkie dane finansowe pochodzą z serwisu Spotrac.com.
New England Patriots
Kiedy przed dwoma laty Patriots dali nowe kontrakty swoim dwóm młodym gwiazdom na pozycji TE specjaliści piali z zachwytu, że oto powstaje nowy typ ofensywy, który na lata zdominuje NFL. Dziś ci sami specjaliści krytykują tę decyzję. Nie będę wnikał w szczegóły, ale Aaron Hernandez i Rob Gronkowski będą liczyli się na prawie 13 mln dolarów przeciwko salary cap. Ten pierwszy czeka w celi na wyrok oskarżony o morderstwo, ten drugi trafiał w ciągu ostatniego roku pod skalpel chirurga częściej niż podstarzałą gwiazdka filmowa klasy B. Patriots będą próbowali anulować przynajmniej część z 7,5 mln, które obciążają ich za Hernandeza, ale nie wiadomo czy się uda. W efekcie Patriots mają spory problem w ofensywie. Dodatkowo zatrudniony w celu zastąpienia Wesa Welkera Danny Amendola miał słaby sezon, naznaczony kontuzją.
Pats mają wolne ok. 5,5 mln i dwóch kluczowych wolnych agentów. To Julian Edelman, który niespodziewanie wyrósł na najlepszego recivera w drużynie i najlepszy cornerback Aquib Talib. Klub będzie miał pieniądze tylko na jednego z nich i najprawdopodobniej będzie to Talib. Belichick będzie liczył, że zdrowy Amendola zastąpi Edelmana, a rozstanie się z byłym graczem Rams jest nieopłacalne ze względów finansowych. Edelman na wolnym rynku dostanie pewnie kontakt w okolicy Amendoli, czyli ok. 5 mln za sezon. NE najprawdopodobniej pożegnają się z LB Brandonem Spikesem. Pytanie co zrobią z RB LeGarettem Blountem i TE Michaelem Hoomanawanui. Ten pierwszy miał świetną końcówkę sezonu, a ten drugi jest niezłym blokującym.
Patriots będą skądś musieli wziąć kasę. Kandydatem do zwolnienia może być Vince Wilfork. „Big Vince” to jeden z najlepszych defensywnych liniowych w historii Patriots, ale ma już 32 lata, 10 sezonów w nogach i wraca po zerwaniu ścięgna Achillesa. Jego zwolnienie dałoby Pats 8 mln oszczędności, ale będzie to trudna decyzja, zwłaszcza wobec słabości środka d-line przez większość sezonu. Za to prawie na pewno nie zobaczymy w przyszłym roku Isaaca Sopoagi ściągniętego w trakcie sezonu z Eagles. Jeśli do zdrowia wrócą Wilfork i Tommy Kelly, Sopoaga jest niepotrzebny, a jego zwolnienie da 2,5 mln oszczędności. Z kolei safety Steve Gregory był podstawowym graczem Pats, ale nie na tyle dobrym, żeby usprawiedliwić ponad 3 milionowe pobory.
W drafcie najważniejszymi celami Patriots będzie zapewne linia defensywna i pozycja strong safety. Można się też spodziewać rozgrywającego w jednej z dalszych rund oraz WR/TE, w zależności od dostępnego materiału.
New York Jets
Drużyna z Nowego Jorku miała niespodziewanie dobry sezon, zwłaszcza w defensywie, co uratowało posadę trenera Rexa Ryana. Ich najważniejszym zadaniem będzie zbudowanie solidnej ofensywy. Jets są w stosunkowo niezłej sytuacji, bo mają ponad 22 mln wolnych dolarów, a kolejne 8,3 mln dołożą po zwolnieniu Marka Sancheza. Z łatwością mogą uwolnić następne 8,5 zwalniając WR Santonio Holmesa, który ostatni więcej gadał niż łapał piłek. To powinno im pozwolić na zatrzymanie CB Antonio Cromartie, mimo jego wysokiego obciążenia (chyba zbyt wysokiego jak na jego klasę) wynoszącego prawie 15 mln.
Kontrakty kończą się obu graczom z prawej strony linii ofensywnej i Jets będą musieli podpisać nowe albo znaleźć im następców. Na wolny rynek trafią też dwaj najlepsi TE: Kellen Winslow i Jeff Cuberland. Rynek graczy na tej pozycji wygląda dość ciekawie, więc Jets na pewno nie będą się spieszyć z podpisaniem nowych umów.
Ekipa z Nowego Jorku potrzebuje przede wszystkim pomocy w ofensywie. Pytanie czy Geno Smith jest wartościowym QB nr 1. Moim zdaniem absolutnie nie, ale zapewne Jets dadzą mu jeszcze jedną szansę z lepszym wsparciem, choć mogą mu załatwić jakąś konkurencję w drafcie. Kontrakty kończą się kilku ciekawym graczom OL, ale ich kluby raczej ich nie wypuszczą, więc pewnie będzie to obszar, który Jets spróbują wzmocnić w drafcie, tak samo jak secondary. Na rynku wolnych agentów skupią się raczej na dość głębokim rynku WR i TE. Mogą podebrać Hakeema Nicksa sąsiednim Giants albo Juliana Edelmana z Patriots. Do wzięcia będzie też pewnie Eric Decker z Broncos (choć on może chcieć więcej niż jest wart) oraz Dennis Pitta z Ravens i Anquan Boldin z 49ers.
Miami Dolphins
Królowie zeszłego offseason zaliczyli dość przeciętny rok 2013. Ich drogie nabytki (Mike Wallace, Daniel Ellerbie) nie spisały się za dobrze, ale mają kilku wartościowych zawodników, wokół których można coś budować, przede wszystkim QB Ryana Tannehilla. Dolphins mają aż 32 mln wolnych dolarów, ale sporo wolnych agentów „in house”.
Przede wszystkim kontrakty kończą się obu podstawowym DT Randy’emu Starksowi i Paulowi Soliali. Obaj są w tym niewdzięcznym wieku, kiedy wiadomo, że zawodnik ma jeszcze paliwo, tylko nie wiadomo na ile go starczy. Umowy kończą się również kilku zawodnikom OL, która po skandalu z Johnatanem Martinem i Richiem Incognito w rolach głównych stała się ich najsłabszą formacją (nie żeby wcześniej była atutem). Na rynku są m.in. Eugene Monroe, Jared Valdheer, Branden Albert czy Geoff Schwartz, ale każdy z nich będzie kosztował spore pieniądze. Jakby tego było mało za rok kończy sie debiutancka umowa Mike’a Pounceya, jednego z najlepszych centrów w lidze.
Wśród trudnych decyzji Miami nie można zapominać o TE Justinie Kellerze, który podpisał jednoroczny kontrakt, żeby udowodnić swoje umiejętności, ale stracił cały sezon z powodu zerwania więzadeł czy podstawowym safety Chrisie Clemonsie.
Dolphins raczej nie będą masowo zwalniać, ale pracę może stracić Matt Moore, który obciąża budżet kwotą 5,5 mln, bardzo dużą jak na rezerwowego QB. Pozwoli to uwolnić kolejne 4 mln dolarów. Potrzeby Miami w drafcie będą w dużej mierze zależały od ruchów, jakie drużyna wykona na rynku wolnych agentów.
Buffalo Bills
Bills wystawili niespodziewanie dobrą defensywę, jednak ich słaba ofensywa sprawiła, że zanotowali kolejny fatalny sezon. To właśnie po ofensywnej stronie piłki skupi się zapewne ich uwaga. Bills mają 20 mln wolnej gotówki i stosunkowo licznych graczy z obowiązującymi kontraktami.
Na czele znaków zapytania jest Jarius Byrd, jeden z najlepszych obecnie safety w lidze i lider secondary Bills. Buffalo na pewno chcieliby z nim dojść do długoterminowego porozumienia, ale niewykluczony jest franchise tag, który będzie wynosił na tej pozycji ok. 8,1 mln dolarów, czyli zaledwie 1,2 mln ponad to, co Byrd dostawał w tym roku. Drugim ważnym „domowym” wolnym agentem jest Scott Chandler, podstawowy TE, który złapał w tym roku 53 piłki na 655 jardów, a otaczanie młodego E.J. Manuela kompetentnymi reciverami jest najważniejszym zadaniem na ten offseason.
Bills raczej nie będą aktywni na rynku wolnych agentów. Zapewne poczekają kilka dni, aż ceny zaczną spadać. W drafcie będą się rozglądali za reciverem nr 2 u boku Steviego Johnsona oraz wzmocnieniami w linii ofensywnej i secondary.
ZOBACZ TEŻ:
Prognoza na offseason: AFC North
Prognoza na offseason: AFC South
Prognoza na offseason: AFC West
Prognoza na offseason: NFC East
Prognoza na offseason: NFC North
4 komentarze
Co to jest „franchise tag”? Jakiś dodatkowy bonus dla drużyny jest z tym związany czy to po prostu określenie gracza, który dostaje duży i długi kontrakt siłą rzecz stając się „franchise player”?
Każda drużyna ma prawo wyznaczyć przed każdym sezonem jednego gracza, któremu skończył się kontrakt. Gracz ten oznaczany jest właśnie „franchise tag”. Nie może on podpisać kontraktu z innym klubem. Może jedynie podpisać długoterminowy kontrakt z poprzednim klubem albo grać przez najbliższy rok za gwarantowaną pensję równą średniej płacy pięciu najlepszych graczy na jego pozycji lub 120% poprzedniej pensji, zależy która kwota jest wyższa. W kolejnym sezonie gracz ten znów może dostać franchise tag, ale z każdym kolejnym rokiem jego płaca rośnie o 20%. Najczęściej stosuje się to wobec graczy, z którymi nie udało się wynegocjować przedłużenia kontraktu, ale nie chce się ich puścić na wolny rynek.
Wybacz za pytanie offtopowe, ale jakim cudem Kałboje są aż 24 miliony nad czapką?
Dojdę do tego, ale w dużym skrócie: kiepskie drafty, gigantyczne, wieloletnie kontrakty z podstarzałymi i niewydolnymi gwiazdkami i pospieszne łatanie bieżących budżetów przez wypychanie zobowiązań w przyszłość.
Cowboys żeby zmieścić się pod czapką na potęgę restrukturyzowali kontrakty. Zamieniali płacę bazową na signing bonus. Jeśli w czteroletnim kontrakcie masz w tym roku 11 mln w płacy bazowej to tyle masz przeciwko salary cap. Jeśli zmienisz 10 mln na signing bonus to 2,5 liczy się przeciwko tegorocznej czapce, a potem kolejne 2,5 w kolejne trzy lata. Ulga na bieżący rok i dodatkowy ciężar na następne.