Atlanta Falcons i New England Patriots zagrają w Super Bowl 2017

Atlanta Falcons zagrają w Super Bowl po raz drugi w historii. New England Patriots po raz dziewiąty w ogóle i po raz siódmy w tym stuleciu. Kiedy zacznie się mecz, Tom Brady będzie starterem w niemal 14% wszystkich Super Bowl. Dla Matta Ryana będzie to dopiero ósmy mecz playoffów w karierze. Na papierze wygląda to na starcie Dawida z Goliatem, ale finały konferencji pokazały, że naprzeciwko staną dwaj godni siebie rywale.

Zobacz: Wszystko o Super Bowl 2017

Niestety półfinały NFL nie stanęły na wysokości zadania. Po nudnym sezonie mamy nudny postseason i tylko spotkanie Packers – Cowboys przypominało futbol amerykański godny NFL Playoffs. Co możemy robić w tej sytuacji? Cieszyć się tym, co mamy. Za dwa miesiące będziemy marzyli nawet o meczu Rams – Browns.

A póki co możemy oglądać kapitalnie naoliwioną maszynę Falcons rozjeżdżającą kolejnych rywali. Toma Brady’ego, dla którego w wieku 39 lat każdy sezon może być ostatnim. I mistrza matchupów Billa Belichicka, który znów potrafił użyć zasobów swojej drużyny efektywniej, niż ktokolwiek inny. Za trzy tygodnie nie będziemy mieli nawet tego.

Co oczywiście nie znaczy, że nie możemy sobie ponarzekać na fatalny poziom tegorocznych playoffów. Takie nasze prawo jako kibiców 🙂

 

Green Bay Packers @ Atlanta Falcons 21:44

Czy ten mecz mógł się potoczyć inaczej? Gdyby Mason Crosby trafił FG z 41 jardów (przestrzelił w playoffach po raz pierwszy od sezonu 2010). Gdyby Aaron Ripkowski nie zgubił piłki tuż przed polem punktowym Falcons. Gdyby Packers nie upuścili dwóch INT. Gdyby zaczęło się od 10:10… I tak Green Bay nie mieliby szans.

GB byli drużyną ewidentnie słabszą. Defensywa Packers poza Mikiem Danielsem po prostu nie istniała. Matt Ryan z dziecinną łatwością znajdował kolejnych reciverów. Aż siedmiu zawodników Atlanty złapało piłki na ponad 20 jardów. W Green Bay było ich czterech, w tym fullback Ripkowski, który zawdzięcza to 20-jardowemu screenowi w „śmieciowym czasie”. Momentami wydawało się, że Falcons grają w ataku w trzynastu. Nawet kiedy Packers próbowali dwuosobowego pass rushu, Ryan znajdował odbierającego, który wokół siebie miał wyłącznie 5 jardów sztucznej murawy bez śladu rywala.

Julio Jones robił co chciał. Przy 73-jardowym przyłożeniu odrzucał na boki DB Packers, jakby byli przedszkolakami, próbującymi złapać licealistę.

Poszatkowana kontuzjami obrona Packers była zupełnie bezradna, przy nich Matt Ryan wyglądał niczym Michael Vick.

Jasne, Packers mieli koszmarne problemy z kontuzjami. Na początku meczy stracili Micah Hyde’a, najlepszego z pozostających im DB. Mecz na RT musiał z konieczności kończyć TE Richard Rodgers, bo skończyli się zdrowi liniowi. Jordy Nelson ze złamanymi żebrami grał niczym iron man i złapał 7 piłek na 78 jardów, ale przez długie fragmenty meczu tylko on potrafił cokolwiek złapać. Jego koledzy mieli kompletnie dziurawe ręce.

Słabej postawy obrony Packers można się było spodziewać. Ale wydawało się, że ofensywa z Aaronem Rodgersem na czele zdoła iść z grubsza cios za cios z Falcons. Nic bardziej mylnego. Na Falcons skończyła się skuteczność zagrywki: „Dajmy piłkę Aaronowi i niech on coś wyczaruje”. Aaron może coś wyczarować, kiedy ma czas. W niedzielę tego czasu o-line nie potrafiła mu kupić.

Linia Green Bay należała w tym roku do najlepszych w pass protection w NFL i to ona pozwalała Rodgersowi trzymać piłkę w rękach najdłużej w NFL. Nie pękli przeciwko bardzo dobrym pass rushom Giants, Vikings, Texans czy Seahawks. Złamali ich Falcons.

Zobaczcie w jaki sposób w tej akcji Ra’Shede Hageman położył na łopatki Lane’a Taylora i zsackował Aarona Rodgersa. To dominacja rzadko spotykana na tym poziomie rywalizacji.

Packers nie można tłumaczyć kontuzjami. To po prostu przeciętna drużyna, ciągnięta przez genialnego rozgrywającego. GB nie powinni nawet zakwalifikować się do playoffów, nie mówiąc już o wygraniu przeciwko Dallas. Brak jakiegokolwiek wsparcia z ławki dla Rodgersa był rażąco widoczny, zwłaszcza gdy porównać go z komfortowym schematem, w którym gra Ryan. Nie mam cienia wątpliwości, że z nich dwóch to Rodgers jest lepszym zawodnikiem. Ale nie na tyle lepszym, żeby w starym rozpadającym się rzęchu pokonać Ryana mknącego nowiutkim Ferrari.

Nie chcę tu sugerować, że to drużyna ciągnie Ryana. Wręcz przeciwnie, cała konstrukcja i schemat Falcons działają tak, by wykorzystać zdolności jednego z czołowych QB w NFL. Bez niego ta drużyna nie byłaby nawet w połowie tak efektywna. Ale Rodgers może tylko pomarzyć, by trenerzy w czasie meczu pomagali mu tak jak Ryanowi czy Brady’emu. I właśnie dlatego po raz kolejny Super Bowl obejrzy w telewizji.

Gratulacje dla Falcons, którzy mają kapitalne playoffy. Nie znoszę powiedzonka „defensywa wygrywa mistrzostwa”, bo to niepotrzebne uproszczenie. W Atlancie mistrzostwo może wygrać ofensywa. Na razie wygrała mistrzostwo NFC, po raz pierwszy od niemal 20 lat.

 

Pittsburgh Steelers @ New England Patriots 17:36

W tym meczu Bill Belichick i jego sztab popisowo pokazali, jak należy szykować plan meczowy na playoffy.

Zacznijmy od tego, że ofensywa Patriots kompletnie nie przypominała tej z sezonu zasadniczego. Oczywiście, pewne ogólne założenia były podobne, w końcu nie można w nieskończoność wymyślać nowych ścieżek dla reciverów. Ale formacje, ruchy przed snapem i niektóre inne elementy zostały całkowicie zmienione. NE zapewne pracowali nad tym przez dwa tygodnie przed pierwszym meczem playoffów, ale uznali, i słusznie, że na Texans nie ma co się odsłaniać. Przeciwko Steelers uruchomili pełną gamę, a założę się, że mają w rękawie jeszcze kilka asów.

Pamiętacie jak w 2013 r. Peyton Manning i Tom Brady kierowali ekstremalnie szybką ofensywą no-huddle? Defensywy gubiły się tak bardzo, że NFL położyła większy nacisk na kontrolowanie tempa gry przez sędziów i no-huddle straciło sporo uroku. Jednak w finale AFC Patriots odkurzyli ten koncept. Po nowej pierwszej próbie błyskawicznie meldowali się na linii wznowienia akcji, a Tom Brady rzucał jedno słowo i zmieniał zagrywkę. Imponująca dyscyplina.

Warto też zwrócić uwagę, że grali to głównie w pierwszej połowie. Kiedy Steelers zaczęli tracić dystans, wrócili do bardziej klasycznego playobooka.

Tom Brady po mistrzowsku dyrygował ofensywą. Bill Belichick po raz kolejny pokazał, że potrafi wykorzystać zawodników, których nikt inny nie chce. 180 jardów i 2 TD to dorobek Chrisa Hogana. Latem był ograniczonym wolnym agentem, co znaczy, że Bills mieli prawo wyrównania każdej złożonej mu oferty. nie chcieli wyrównać 12 mln/4 lata. W niedzielę miał takie same statystyki jak Julio Jones. Co oczywiście nie oznacza, że grał równie dobrze jak Julio Jones.

Eric Rowe został pozyskany z Philadelphii za pick w czwartej rundzie draftu 2018. W niedzielę zaliczył przechwyt. Martellus Benett jest podstawowym TE pod nieobecność Roba Gronkowskiego. Bears latem pozbyli się go za pick z czwartej rundy draftu i dorzucili jeszcze własny z szóstej rundy. Innymi słowy Patriots przesunęli się w dół o kilkadziesiąt wyborów. Diona Lewisa nie chcieli nawet w Browns. Malcolm Butler trzy sezony temu nie poszedł w drafcie. Historię Toma Brady’ego wszyscy znamy.

Patriots nie mają w tym roku rewelacyjnej defensywy. Tracą najmniej punktów, ale dużo w tym zasługi ofensywy i special teams, które dają obronie najlepszą pozycję startową w lidze. Jednak Bill Belichcik i Matt Patricia świetnie wiedzą jak wykorzystać swoje zasoby. Ich plan na mecz ze Steelers był prosty: ograniczamy Le’Veona Bella, podwajamy Antonio Browna i niech Ben Roethlisberger spróbuje nas pokonać bez najlepszego recivera. Podziałało i jeszcze jak.

Le’Veon Bell jeszcze w pierwszej połowie zakończył swój udział w meczu po urazie, ale nawet wcześniej nie szło mu za dobrze. Początkowo Pats próbowali agresywnie atakować dziury, ale kiedy to nie dawało efektów odpowiadali cierpliwością na cierpliwość. Gdzie Bell próbował uderzyć, tam na niego czekali. Paradoksalnie agresywny, siłowy styl DeAngelo Williamsa przynosił momentami lepsze efekty.

Z kolei Brown przez większość meczu był kryty przez Malcolma Butlera, który dostawał pomoc safety. Patriots grali głównie z dwoma cofniętymi safety. Ten od strony Browna nawet nie próbował czytać Big Bena, tylko na ślepo szedł do pomocy przy #84. W efekcie większość jardów Brown zdobył, gdy było już po meczu. Steelers próbowali go otworzyć przez formacje „stack” (kilku reciverów startuje bardzo blisko siebie i rozbiegają się po snapie), ale nie dawało to spodziewanych dużych zysków.

Patriots nie mają personelu, by bronić wszystko, więc pewne rzeczy odpuścili. Najlepiej było to widać po pass rushu. Bardzo mało blitzów, a defensorzy raczej martwili się utrzymaniem Roethlisbergera w kieszeni niż sackami. W efekcie Big Ben nie został zsackowany ani razu, a obalony tylko raz. Wykonał cała masę krótkich podań do Jessiego Jamesa, Sammiego Coatesa, Cobiego Hamiltona i Eli Rodgersa. Wyglądało to podobnie jak tegoroczna gra Sama Bradforda i dało podobne efekty.

Dominacja Patriots, Brady’ego i Belichicka na początku tego wieku jest bezprecedensowa. W ciągu szesnastu sezonów Patriots zagrają w siódmym Super Bowl. To rekord trenera, rekord quarterbacka (Tom Brady był samodzielnym rekordzistą już z sześcioma startami) i ileś jeszcze różnych rekordów. Dla fanów Pats liczy się jedno: pokazać w Houston Rogerowi Goodellowi gdzie może wsadzić sobie kary za Deflategate i zobaczyć jego minę, gdy będzie wręczał Lombardi Trophy Robertowi Kraftowi.

Ale łatwo nie będzie.

 

P.S. Pamiętajcie, żeby zostawić lajka. Dzięki!

Zobacz też

Brak komentarzy

  1. Hejka. Ja tylko z jednym pytaniem technicznym – od pewnego czasu, nie dostaję powiadomień na e-mail o nowych wpisach na blogu. Zrezygnowaleś z tego kanału powiadamiania? pozdr.

    1. Cześć,
      niestety padła mi wtyczka do WordPressa, która odpowiada za Newsletter. Deweloper już pracuje nad tym problemem, mam nadzieję, że wkrótce będzie ok. Na pewno nie zrezygnuję, najwyżej zmienię wtyczkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *