Pytania przed sezonem NFL – NFC

Start sezonu NFL coraz bliżej. W dzisiejszym wpisie zajmiemy się konferencją NFC. Wszystko wskazuje na to, że to konferencja trudniejsza i bardziej wyrównana niż AFC.

Podobnie jak w przypadku AFC drużyny ułożone są w kolejności alfabetycznej, a zamiast klasycznych zapowiedzi mamy po jednym kluczowym pytaniu.

Zobacz też: Pytania przed sezonem NFL – AFC

 

Czy wiesz, że NFLBlog.pl ma swoją stronę na Patronite? Możesz zostać mecenasem bloga i pomóc w jego rozwoju. W zamian dostaniesz dostęp do zamkniętej grupy na Facebooku, a nawet możliwość wpływania na tematykę tekstów na blogu.

 

Arizona Cardinals

Jakie oblicze drużynie nada nowy sztab szkoleniowy?

Sam Bradford ma potrzymać miejsce na rozegraniu, póki Josh Rosen, #10 draftu, nie zostanie ogłoszony gotowym do gry, co nastąpi raczej prędzej niż później. Jest tam kilku wartych uwagi graczy, jak Patrick Peterson, David Johnson czy nieśmiertelny Larry Fitzgerald, jednak Cardinals są w przebudowie i wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

W tej sytuacji ciekawe jakie oblicze drużyna zaprezentuje pod wodzą stosunkowo młodego sztabu szkoleniowego. Główny trener, Steve Wilks ma za sobą długą karierę jako trener pozycyjny na różnych poziomach futbolu, ale koordynatorem defensywy był tylko przez roku (20017, Panthers). OC Mike McCoy ma za sobą mało udaną kadencję jako HC Chargers, ale spędził też kilka lat jako koordynator w Broncos. DC Al Holcomb po raz pierwszy pracuje na tak wysokiej pozycji. Żaden z nich nie skończył jeszcze 50 lat. Poprzedni szkoleniowiec, Bruce Arians, ma 65 lat, choć jego asystentami również byli 40-latkowie.

Jak na razie nic nie wskazuje na to, by nowy sztab jakoś radykalnie wyłamał się z kanonów obowiązujących w NFL, jak zrobili to Sean McVay w Los Angeles czy Doug Pederson w Philadelphii. Jeśli Wilks nie zdoła nas czymś zaskoczyć, jego pierwsza przygoda z pozycją HC może być ostatnią.

 

Atlanta Falcons

Czy ofensywa Steve’a Sarkisiana nawiąże do sukcesów Kyle’a Shanahana?

Po zeszłorocznej zmianie koordynatora ofensywy z Shanahana na Sarkisiana wskaźniki ofensywne Atlanty siadły. Falcons spadli z 1. na 9. miejsce w rankingach Football Outsiders i z 1. na 15. miejsce pod kątem liczby zdobywanych punktów. No i Matt Ryan nie obronił MVP. Wiele krytyki, i słusznie, spadło na Sarkisiana. Jednak trzeba pamiętać, że Shanahan też potrzebował dwóch sezonów. W 2015 r. Falcons byli 23. ofensywą ligi wg Football Outsiders i 21. w liczbie zdobywanych punktów. A więc pierwszy sezon Sarkisiana wypadł nawet lepiej niż pierwszy Shanahana, choć naturalnie po Super Bowl LI oczekiwania wobec Falcons były znacznie większe.

Falcons nie wzmocnili się jakoś znacząco w tym offseason. Stracili WR Tylera Gabriela, za to w pierwszej rundzie draftu pozyskali na tę pozycję Calvina Ridleya, który powinien być lepszy od Gabriela. Dodatkowo linię powinien wzmocnić OG Brandon Fusco.

Trzon drużyny pozostaje ten sam. Potencjał jest ogromny, pytanie czy drugoroczny koordynator będzie potrafił go odblokować.

 

Carolina Panthers

Czy to będzie typowy rok parzysty?

Od kilku sezonów w Panthers obserwujemy ciekawą prawidłowość. W latach nieparzystych wygrywają dwucyfrową liczbę meczów, w latach parzystych są na minusie. 2018 jest parzysty i na razie sytuacja nie wygląda nadmiernie optymistycznie.

WR David Funchess, RB Christian McCaffrey i rookie WR D.J. Moore powinni dać Camowi Newtonowi najlepszy zestaw celów, jakie miał w swojej karierze w NFL. Tyle że na razie to głównie projekcje i pobożne życzenia, bo żaden z tej trójki jeszcze nie pokazał, że gra na miarę wysokich oczekiwań. Do tego Newton może mieć mniej czasu na rzut, bo na liście kontuzjowanych wylądował jego LT, Matt Kalil. Nowy koordynator ofensywy, Norv Turneer, pracował do tej pory z klasycznymi pocket passerami. Tymczasem robienie z Newtona pocket passera to zniszczenie tego wszystkiego co czyni go wyjątkowym. Na domiar złego nestor defensywy, LB Thomas Davis, zaczyna sezon zawieszony.

W niełatwej NFC South, dodatkowo z niewygodnymi NFC East i AFC North za przeciwników, sezon 2018 może okazać się kolejnym “sezonem parzystym”.

 

Chicago Bears

Czy warto było płacić za Khalila Macka?

Jeśli w pierwszy wrześniowy weekend odpoczywaliście gdzieś daleko bez dostępu do internetu, to mogło wam to umknąć. W przeciwnym wypadku musieliście już słyszeć o tej wymianie.

Raiders oddali do Bears Khalila Macka, jednego z najlepszych obrońców w NFL. Dołożyli do tego wybór w drugiej rundzie draftu 2020 i piątej 2020. W zamian dostali wybory w pierwszych rundach 2019 i 2020, trzeciej 2019 i szóstej 2020. Można to podsumować następująco: Bears zapłacili za Macka dwa wybory w pierwszej rundzie i dostali trochę drobnych reszty.

Dodatkowo w Chicago dali Mackowi nowy kontrakt, którego nie chcieli dać mu Raiders. Dodali 6 lat i 141 mln dolarów (co daje 7-letnią umowę na prawie 156 mln) z 90 mln praktycznych gwarancji.

Bears wyszli ze słusznego skądinąd wniosku, że lepiej mieć Khalila Macka niż dwa losy na loterię, w której można wygrać Khalila Macka. Jednak ten ruch jest ze strony managementu Bears mocno ryzykowny.

Po pierwsze Miśki, choć mają ciekawy młody skład, wciąż nie należą do faworytów (Vegas obstawia ich over/under na zwycięstwa na 7,5 już po transferze) i mają sporo dziur w składzie. Mack to zawodnik wybitny, bez dwóch zdań, ale sygnałem ostrzegawczym może być historia J.J. Watta, który po czterech sezonach absolutnej dominacji stracił dwa kolejne z powodu kontuzji. Mack do tej pory nie miał większych problemów zdrowotnych, ale Watt również ich wcześniej nie miał.

Po drugie Bears wchodzą all-in w QB Mitcha Trubiskyego. Mack kosztował ich dwa kolejne wybory w pierwszych rundach i potężny kawałek salary cap. Jeśli Trubisky się nie sprawdzi, Bears nie mają jak pozyskać nowego QB. Trubisky do tej pory pokazywał przebłyski, ale trudno stwierdzić z całą pewnością czy jest starterem na tej pozycji na lata.

Jeśli zdrowy Mack stanie się filarem agresywnej defensywy będzie to genialny ruch. Jeśli Mack będzie miał problemy ze zdrowiem a Trubisky się spali, to w ciągu dwóch lat znów zobaczymy zmianę reżimu w Chicago.

 

Dallas Cowboys

Czy Dak Prescott i Ezekiell Elliott przeżyją ten sezon w jednym kawałku?

Jak szybko zmienia się sytuacja w NFL. Jeszcze dwa lata temu OL Dallas była najlepsza w lidze. Dominowali tak, że nazywano ich “The Great Wall of Dallas” („Wielki Mur Dallas”, nawiązanie do Wielkiego Muru Chińskiego). Jednak teraz przypominają raczej dziurawy płotek. C Travis Frederick walczy z chorobą autoimmunologiczną. RG Zack Martin ma problemy z kolanem. LT Tyron Smith ma chroniczne problemy z plecami. LG Connor Williams to debiutant, a RT La’el Collins nie zbliża się klasą do Douga Free, którego zastąpił, gdy weteran przeszedł na emeryturę.

Już w zeszłym roku młodzi gwiazdorzy Cowboys mieli spore problemy z efektywną grą przy słabszej postawie o-line. Na szczęście obaj są dość szybcy, może zdołają uciekać defensorom wystarczająco szybko. Na kolegów z linii raczej ciężko będzie liczyć.

 

Detroit Lions

Czy Matt Patricia zmieni kulturę w Detroit?

Od 1992 r. Lions grali w playoffach osiem razy, nie wygrali ani jednego meczu. Nigdy nie zanotowali sezonu z większą liczbą wygranych niż 11, a po drodze zaliczyli rok z pierwszym w historii ligi bilansem 0-16. Matt Patricia ma zaszczepić w Detroit kulturę wygrywania.

Patricia przez sześć ostatnich sezonów koordynował obronę w Nowej Anglii, gdzie wyrobił sobie markę bardzo inteligentnego i kreatywnego koordynatora. Z drugiej strony to on koordynował fatalną zeszłoroczną defensywę, która w ostatecznym rozrachunku kosztowała Patriots szansę na kolejny tytuł.

Patriots to nieporównywalna z niczym innym ciągłość. Zmieniają się zawodnicy, asystenci, a Bill Belichick i Tom Brady wciąż wygrywają. Czy Patricia będzie w stanie to zrobić w Detroit? Ma stabilność na rozegraniu w osobie Matta Stafforda, rozgrywającego o wielkim potencjale, chociaż przez dziewięć sezonów nie potrafił przekroczyć granicy oddzielającej solidnego startera od prawdziwego filaru drużyny, a do Brady’ego bardzo mu daleko. Ma dość zbilansowany skład, a w obronie elitarnego CB w postaci Dariusa Slaya. Jednak nie jestem przekonany czy Patricia to dobry wybór na głównego szkoleniowca, a zmiana kultury w Detroit to zadanie, które mogłoby przerosnąć nawet Billa Balichicka.

 

Green Bay Packers

Czy zmiana koordynatora defensywy pomoże?

Przez całą dekadę Packers wymieniani byli w gronie faworytów. Powód jest prosty – Aaron Rodgers. Rozgrywający z Green Bay jest gwarancją wysokiej produkcji ofensywnej. Jednak od sezonu 2010 Packers ani razu nie grali w Super Bowl. Powód jest prosty – defensywa, która regularnie niedomaga.

W tym roku po raz pierwszy od 2008 r. Packers przystąpią do sezonu z koordynatorem defensywy innym niż Dom Capers. W tej dekadzie a obrona ani razu nie skończyła w pierwszej dziesiątce ligi pod względem oddawanych jardów lub punktów. Wreszcie miara się przebrała.

Capersa zastąpił Mike Pettine, który nie odniósł wielkich sukcesów jako HC, ale jest cenionym koordynatorem, którego defensywy grają bardzo agresywnie, czego brakowało za Capersa. Jeśli Packers wystawią obronę z pierwszej dziesiątki ligi będą kandydatami do mistrzostwa. Jeśli jednak Aaron Rodgers znów będzie musiał naprawiać błędy kolegów, skończy się na pierwszej rundzie playoffów.

 

Los Angeles Rams

Czy będą w stanie zbudować trwałą siłę?

Ekipa Seana McVaya przebojem wbiła się przed rokiem do czołówki NFL. W tym roku daje wyraźny sygnał, że chce powalczyć o najwyższą stawkę. Do defensywy dołączyli DT Ndamukong Suh, CB Marcus Peters i CB Aquib Talib. W ofensywie Rams bez żalu pożegnali WR Sammy’ego Watkinsa, a na jego miejsce pozyskali dużo solidniejszego Brandina Cooksa.

Na papierze wszystko wygląda fantastycznie, ale jest kilka znaków zapytania.

Po pierwsze rozgrywający Jared Goff ma za sobą jeden katastrofalny sezon i jeden w miarę, tak jakby ok. Na ile to Goff robi postępy, a na ile to ręczne sterowanie McVaya? Jeśli to drugie, to powyżej pewnego poziomu nie wskoczą.

Po drugie Rams wydają mnóstwo gotówki i salary cap na wysokie kontrakty dla nowych graczy i własnych weteranów (Aaron Donald). To tworzy problemy w postaci dość słabej ławki rezerwowych. Ponadto mogą dojść problemy niczym w Seattle w ostatnich latach – nie da się na dłuższą metę utrzymać takiego składu.

Po trzecie, a właściwie dwa i pół, Rams byli w zeszłym roku najzdrowszą drużyną NFL. Zdrowie to w dużej mierze kwestia szczęścia, więc jeśli kontuzje uderzą w najważniejszych zawodników ważna będzie kondycja zmienników. A ta – patrz punkt wcześniej.

 

Minnesota Vikings

Czy zmiana rozgrywającego wyjdzie im na dobre?

Nie Sam Bradford, nie Teddy Bridgewater, nie autor “Minneapolis Miracle” Case Keenum. To Kirk Cousins poprowadzi atak Wikingów w tym sezonie. Cousins już wszedł do historii jako pierwszy w historii NFL zawodnik z wieloletnią, w pełni gwarantowaną umową. Jednak czy zdoła poprowadzić drużynę dalej niż do NFC Championship Game?

Cousins nie jest Bradym, Rodgersem, Breesem ani nawet Mattem Ryanem. Ale nie musi być. Żyjemy w świecie, w którym Super Bowl wygrywały drużyny z Nickiem Folesem i zombie Peytonem Manningiem na rozegraniu. Vikings mają świetną parę reciverów i obronę na najwyższym poziomie. Jednak w ciasnej i wyrównanej NFC o wygranej może zdecydować najmniejsza przewaga. Czy Cousins zapewnia tą przewagę w stosunku do Keenuma? Czy jest to przewaga na tyle znacząca, by wydać na nią dodatkowe 10 mln rocznie? Moim zdaniem nie, zwłaszcza w odpowiedzi na drugie pytanie.

 

New Orleans Saints

Jak nie teraz to kiedy?

Święci mają na miejscu wszystkie komponenty mistrzowskiej drużyny. Wybitny rozgrywający otoczony bardzo dobrymi reciverami i running backami. Defensywa, która dzięki napływowi świeżej krwi z draftu nagle z jednej z najsłabszych stała się jedną z najlepszych. Ceniony trener z mocną pozycją. Stabilizacja w organizacji.

Jednak w Nowym Orleanie zdają sobie sprawę, że te idealne warunki nie potrwają wiecznie. Drew Brees ma już 39 lat i widać, że zmniejsza się siła jego ramienia. Na razie nadrabia to fenomenalną inteligencją, nienaganną techniką i dobrze dopasowanym schematem ofensywnym, ale to jest wiek, w którym Peyton Manning spadł z klifu. Następna taka dobra sytuacja może się długo nie powtórzyć.

 

New York Giants

Czy linia ofensywna wszystko zniweczy?

Siła ognia w ofensywie Giants może onieśmielać. Odell Beckham Jr, Sterling Shepard, Evan Engram i debiutant Saquon Barkley. Nad tym wszystkim pieczę sprawuje Eli Manning, który może nie jest już w najlepszej dyspozycji fizycznej, ale wciąż należy do solidnych starterów na swojej pozycji.

Tyle że, tak jak przed rokiem, wszystko może zaprzepaścić linia ofensywna. Wersja 2017 była wręcz komicznie słaba. Giants niby zainwestowali w jej ulepszenie, tylko czy zwrot z inwestycji będzie pozytywny?

Na LT Nate Solder, który chronił przez sześć lat Toma Brady’ego, jednak ani razu nie trafił nawet do Pro Bowl, a do jego postawy, zwłaszcza przez dwa ostatnie lata, można mieć sporo zastrzeżeń. Znamienne że Patriots nie próbowali przebić oferty Giants ani przedłużyć kontraktu w czasie jego obowiązywania. Pozyskany z Jaguars Patrick Omemah ma wzmocnić środek linii, a wzięty w drugiej rundzie tegorocznego draftu OG Will Hernandez, to na razie kategoria “perspektywiczny al niesprawdzony”.

Jeśli linia będzie się spisywała choćby przyzwoicie, Giants włączą się do walki o playoffy. W zeszłym roku ich przeceniłem. W tym roku wolę być ostrożny.

 

Philadelphia Eagles

Czy duet Foles-Pederson jest w stanie udźwignąć cały sezon zasadniczy i wejść do playoffów? (autor pytania: Tomasz Piątek z grupy dla Patronów NFLBlog.pl)

Mogłoby się wydawać, że to pytanie absurdalne. Przecież Carson Wentz ma wrócić. Jednak póki co Wentz wciąż nie dostał zezwolenia na kontakt od lekarzy, bierze udział tylko w treningach bez kontaktu. Starterem na rozegraniu na inaugurację sezonu będzie Nick Foles. Kontuzja Wentza wymaga ok. 9-12 miesięcy rehabilitacji (poza więzadłem ACL Wentz zerwał również LCL, co komplikuje operację i rehabilitację). Zawodnik na razie ma za sobą niecałe dziewięć miesięcy. Nietrudno wyobrazić sobie scenariusz, gdy Wentz, na skutek jakichś komplikacji a’la Andrew Luck, wraca dopiero w grudniu lub nawet w styczniu.

Pamiętamy Folesa jako bohatera finału NFC i Super Bowl, jednak dwa wybitne mecze nie czynią z niego solidnego startera. W meczu Divisional Round Foles grał przeciętnie. Gdyby safety Falcons złapał katastrofalne podanie Folesa pod koniec pierwszej połowy, magiczny sezon Eagles zapewne skończyłby się na pierwszej rundzie. Maślane ręce Keanu Neala uratowały legendę Folesa i sezon Orłów.

Foles to zawodnik z wieloma wadami. Niechciany w Rams i Chiefs. Niezły backup, ale absolutnie nie nadaje się na startera. Jednak pod wodzą Douga Pedersona mógłby mieć udany sezon. Eagles to drużyna wyrównana, z głębokim składem, a Pederson to kreatywny playcaller, nie bojący się korzystać ze zdobyczy analityki przy podejmowaniu decyzji.

Bez wątpienia Wentz w pełni sił będzie lepszym graczem od Folesa. Jednak Bill Belichick potrafił wygrać 11 meczów po kontuzji Brady’ego z Mattem Cassellem na rozegraniu. Myślę, że Pederson mógłby powtórzyć ten wyczyn.

 

San Francisco 49ers

Czy Jimmy Garoppolo to elitarny rozgrywający?

Na pewno zarabia jak elitarny rozgrywający. Rok temu 49ers dali mu umowę na średnio 27,5 mln dolarów rocznie z 61,2 mln płatnymi w pierwsze dwa lata. Wygrał wszystkie siedem meczów, które zaczynał jako starter. Tyle że tak naprawdę zaczął i skończył tylko jeden mecz o stawkę: z Cardinals w sezonie 2016, jeszcze w barwach Patriots. W drugim meczu doznał złamania obojczyka, a gdy w zeszłym sezonie trafił do San Francisco, jego nowa drużyna nie miała już szans na playoffy. Przez cztery lata swojej dotychczasowej kariery wykonał w sumie 272 podania. To niewiele więcej niż Carson Palmer w samym zeszłym sezonie, którego większość stracił przez kontuzję.

Garoppolo jest w niezłej sytuacji. Przede wszystkim dlatego, że jest niekwestionowanym numerem jeden w drużynie i ma za trenera Kyle’a Shanahana, który dwa lata temu prowadził jedną z najlepszych ofensyw w historii ligi w Atlancie. Jak na razie wszystko co pokazał wskazuje, że będzie mało mobilnym rozgrywającym o niezłej skuteczności podań, dobrze radzącym sobie z presją.

To czego nie wiemy to czy wystawiony na regularne ciosy defensyw będzie potrafił ochronić się przed poważnymi urazami. Nie wiemy też czy stosunkowo wysoki odsetek INT i INT upuszczonych przez defensywy po jego przeprowadzce do Kaliforni to kwestia przypadku czy niebezpieczny trend.

Oczekiwania wobec Garoppolo i całej drużyny 49ers są bardzo wysokie. Nawet jeśli Jimmy G zagra dobry sezon, to wątpię by był aż tak dobry jak oczekują kibice.

 

Seattle Seahawks

Czy już czas na głęboką przebudowę?

Lata 2012-2016 były dla fanów Seahawks naprawdę piękne. Dwucyfrowe liczby zwycięstw w sezonie zasadniczym, dwa mistrzostwa NFC, jedna wygrana w Super Bowl i jedna z najlepszych defensyw w historii. Kilka świetnych draftów z rzędu, quarterback na debiutanckim kontrakcie, udane wzmocnienia na rynku wolnych agentów i mamy przepis na potęgę. Niestety, tak jak ostrzegałem po mistrzowskim sezonie Seahawks, sukces łatwiej osiągnąć niż go utrzymać.

Kolejni weterani domagali się wysokich umów, odchodzili z klubu i kończyli kariery. Ze słynnego Legion of Boom został już tylko niezadowolony Earl Thomas. Richard Sherman przeniósł się do San Francisco, Kam Chancellor postanowił zadbać o to co mu ze zdrowia pozostało i skończył karierę. Bruce Irvin, Michael Bennett i Cliff Avrill są poza Seattle. Ze starterów ze zwycięskiego Super Bowl, poza Thomasem, został tylko Bobby Wagner. (K.J. Wright był starterem w tamtym sezonie, ale w Super Bowl nie grał ze względu na kontuzję)

Do tego lata niedoinwestowania ofensywy, poza wysoką umową dla Russella Wilsona, sprawiły, że linia ofensywna jest katastrofalna i atak opiera się głównie na improwizacjach rozgrywającego.

GM Jon Schneider, wbrew pozorom, nie ma jakiegoś świetnego nosa do talentów w drafcie. Po kilku genialnych naborach (2010-2012) przyszły lata chude. W czasach, gdy do Pro Bowl biorą z łapanki, drafty 2013-2017 wyprodukowały w Seattle tylko jednego Pro Bowlera, a był nim returner Tyler Lockett.

Czy w tej sytuacji nie należałoby powiedzieć “pas”? Oddać Earla Thomasa, który transferu się domagał, za wybór w pierwszej rundzie, spróbować pohandlować Wrightem, Dougiem Baldwinem, może Wagnerem jeśli pojawi się odpowiednia oferta. A następnie zacząć budować nowy zespół wokół Russella Wilsona, zaczynając od zapewnienia mu linii ofensywnej. Ten scenariusz jest mało prawdopodobny, ale obawiam się, że bez niego Seahawks może czekać marazm, niczym Saints w latach 2012-2016.

 

Tampa Bay Buccaneers

Ile jeszcze szans dostanie Jameis Winston?

Nie ulega wątpliwości, że #1 draftu 2015 to świetny atleta i uzdolniony rozgrywający. Niestety ma tendencję do wpadania w tarapaty (wersja dla tych co go lubią) albo jest gwałcicielem i złodziejem (wersja dla osób mu niechętnych). Od czasów studenckich ciągną się za nim oskarżenia o molestowanie seksualne, gwałty i kradzieże. Należy pamiętać, że nie został nigdy skazany, poza incydentem z kradzieżą owoców morza ze spożywczaka, gdy musiał odbyć 20 godzin prac społecznych. Jednak NFL uznała, że ostatnie oskarżenia o molestowanie kierowcy Ubera (kobiety) są na tyle przekonujące, że zawiesiła Winstona na trzy pierwsze mecze sezonu 2018.

Uzdolnionym sportowcom wybacza się wiele, ale czy tym razem nie przelała się czara goryczy? Zwłaszcza że Winston wciąż gra nierówno, a jego statystyki są w okolicach ligowej średniej, mimo że klub robi wiele, by otoczyć go uzdolnionymi reciverami. Bucs wykorzystali opcję piątego roku w kontrakcie Winstona, ale niewykluczone, że jeśli w tym roku nie zacznie spisywać się na miarę #1 draftu, jego przygoda z Tampą dobiegnie końca.

 

Washington Redskins

Czy leci z nami pilot?

Redskins to jeden z najbardziej dysfunkcjonalnych klubów NFL. Nie dość, że od lat ciągnie się za nimi sprawa wątpliwej nazwy (termin “Redskin” oznaczający “Czerwonoskórego” niektórzy uznają za rasistowski), to jeszcze raz za razem spektakularnie zawalają decyzje kadrowe.

Najpierw po trzyletniej sadze nie zdołali dojść do porozumienia z Kirkiem Cousinsem, więc dostaną za niego tylko wybór kompensacyjny w trzeciej rundzie. Ten wybór to odzyskanie picku z trzeciej rundy, który musieli wydać na nowego rozgrywającego Alexa Smitha, któremu płacą tylko 5 mln/rok mniej niż Cousins dostaje w Minnesocie. Smith to solidny rozgrywający, ale obaj są mniej więcej na tym samym poziomie, przy czym bardziej agresywny Cousins lepiej pasuje do reszty personelu w D.C.

Na domiar złego ktoś wpadł na kretyński pomysł, że grę biegową można wspomóc dinozaurem Adrianem Petersonem. Pisząc “dinozaur” nie mam na myśli wieku ex-MVP, tylko jego styl gry, kompletnie nieprzystający do dzisiejszej NFL. Peterson lubi biegać z formacji, gdzie QB jest za centrem, podczas gdy NFL przesuwa się mocno ku shotgunowi. Peterson nie umie blokować, ani łapać podań, więc jego obecność na boisku jasno wskazuje, że będzie bieg.

W Waszyngtonie wciąż jest Josh Norman, który jest solidnym cornerbackiem, ale na pewno niewartym wielkich pieniędzy, jakie płacą mu Redskins. Defensywa to w ogóle cała masa znaków zapytania.

Od 1992 r. Redskins tylko trzy razy wygrali 10 meczów. Ani razu nie wygrali więcej. Nie wygląda, by ktoś w stolicy miał pomysł jak to zmienić.

 

Moje typy dla dywizji z NFC:

 

NFC East:

  1. Eagles
  2. Giants
  3. Cowboys
  4. Redskins

NFC North:

  1. Vikings
  2. Packers (dzika karta)
  3. Bears
  4. Lions

NFC South:

  1. Falcons
  2. Saints (dzika karta)
  3. Panthers
  4. Buccaneers

NFC West:

  1. Rams
  2. Seahawks
  3. 49ers
  4. Cardinals

 

Nie zapomnij zostawić lajka na Facebooku i/lub na Twitterze. Każdy Twój lajk to szerszy zasięg postu i promocja futbolu amerykańskiego.

 

Zostań mecenasem bloga:

Zobacz też

10 komentarzy

  1. Typy na NFC wg mnie o wiele bardziej prawdopodobne niż w przypadku AFC. Jestem ciekawy postawy Lions, w ogóle ta dywizja będzie mega ciekawa. Pytanie też na ile osłabnie NFC South, niemożliwe żeby wszyscy powtórzyli tak pozytywne bilanse z zeszłego sezonu.

  2. Oj, nie lubisz Philadelphi, nie lubisz. Inni też to zauważyli. Foles w swoim pierwszym lub drugim sezonie (nie pamiętam jak to liczy) bod batutą Chipa Kelly’ego wycisnął statystyki gorsze tylko od Rodgersa i zaprowadził Orły do play-off. Nie jest to gwiazda pierszej jasności, ale przy odpowiednim prowadzeniu może uchodzić nawet za startera. Te dwa mecze w finale NFC i SB nie wzięły się z niczego.

    1. A ja sądzę, że autor ma rację, Eagles to był jednorazowy strzał w zeszłym sezonie. Owszem dalej są w czołówce NFC ale przy tylu meczach dopiero teraz wyjdą braki Foles`a. Pytanie dla nich najważniejsze to kiedy wróci Wentz i czy nie będzie już za późno. Chociaż dla Foles`a należą się słowa uznania za zeszłe playoffy, myślę że wyciągnął absolutnego maksa swoich możliwości, co na takim etapie rozgrywek powinno mieć właśnie miejsce i za co szacunek mu się należy.

  3. Ja widzę to podobnie ale jednak z drobnymi zmianami kolejności:

    NFC East:

    1. Eagles
    2. Cowboys
    3. Giants
    4. Redskins

    NFC North:

    1. Vikings
    2. Packers
    3. Lions
    4. Bears

    NFC South:

    1. Saints
    2. Falcons
    3. Panthers
    4. Buccaneers

    NFC West:

    1. Rams
    2. 49ers
    3. Seahawks
    4. Cardinals

  4. NFC East:

    1. Eagles
    2. Giants
    3. Cowboys
    4. Redskins

    NFC North:

    1. Packers
    2. Vikings
    3. Bears
    4. Detroit

    NFC South:

    1. Saints
    2. Falcons
    3. Panthers
    4. Buccaneers

    NFC West:

    1. Rams
    2. Seahawks
    3. 49ers,
    4. Cardinals

  5. Trochę nie w temacie:
    Czy wie ktoś coś na temat transmisji w TV?
    Bo nie widzę w ramówce Eleven Sports meczu Eagles z Falcons…

  6. Witam,
    jako kibic miskow chcialbyl w kilku zdaniach odniesc sie do czesci zwiazanej z ekipa bliska memu sercu. W pierwszej chwili gdy zobaczylem wiadomosc o pozyskanie Mack’a, oraz ”cenie” jaka trzeba bylo za niego zaplacic, pomyslalem i powiedzialem kilka niecenzuralnych slow. Zawodnik jest jednym z najlepszych graczy defensywnych(pewnie Texans zaluja ze go nie wybrali z jednynka w drafcie), ale dali za niego zbyt duzo. Pozbawiajac sie wyborow w pierwszych rundach strzelili sobie w kolano…a rykoszet trafil w stope. Miski maja kilka pozycji ktore nalezaloby wzmocnic, przykladowo OL, secondary, lub korpus skrzydlowych ktorych forma jest niewiadoma.
    Pozniej jednak doszeldem do wniosku, ze byl to dobry ruch. GM postawil wszystko na jedna karte i po latach marazmu postanowil cos zmienic. Ogladajac miski od osmiu lat powoli przyzwyczilem sie do kolejnych nieudanych sezonow i bunczucznych zapowiedzi zbudowania potegi z ktorych nic nie wychodzilo. Pomimo ze watpie w umiejednosci pierwsze rozgrywajacego, mam nadzieje ze sie myle i chlopak zaskoczy w tym roku. Taki scenariusz moze spowodowac ze Bears rozegraja wiecej niz szesnascie spotkan i w koncu utra troche nosa sympatykom Packers. W najgorszym wypadku transfer Macka bedzie wydmuszka, albo ofensywa zawiedzie i obejrze kolejny slaby sezon swoich pupili, ale rozumiem i popieram ryzyko jakie podjeto w Chicago. Jak mawiaja w tandentych filmach…kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
    GO BEARS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *