NFL przed sezonem 2019 – AFC North

NFL AFC North

Czy Browns faktycznie będą tacy dobrzy? Czy Lamar Jackson będzie podawał? Czy Ben Roethlisberger zrazi do siebie kolejnych kolegów? I jak żyć bez Marvina Lewisa w Cincinnati? Na te i inne palące pytania dotyczące AFC North odpowiadam w dzisiejszej zapowiedzi sezonu.

 

Baltimore Ravens

Pozostałe dywizje:

AFC East

AFC South

AFC West

NFC East

NFC North

NFC South

NFC West

W zeszłym sezonie Ravens wreszcie zakończyli epokę Joe Flacco i postawili na Lamara Jacksona na rozegraniu. Długo wydawało się, że jego uczelniana ofensywa będzie w stanie zawojować NFL, jednak w playoffach szybko okazało się, że bez sensownej gry podaniowej w NFL nie ma czego szukać na dłuższą metę. W Baltimore nie ma już Flacco, a John Harbaugh ma cały offseason, by zbudować wokół Jacksona odpowiedni system. Na pewno nie da się cały sezon grać zeszłorocznym. Jackson biegał dwukrotnie częściej niż jakikolwiek rozgrywający po 1970 r., a pod koniec sezonu był już mocno poobijany.

Co gorsza Ravens będą bez dwóch swoich najlepszych receiverów z sezonu 2018. John Brown zagra w Bills, a Michael Crabtree pozostaje bez pracodawcy. Co prawda w drużynie wciąż jest Willie Snead, a Ravens dodali dwóch debiutantów w trzech pierwszych rundach draftu i czterech kolejnych niewydraftowanych, ale czy to wystarczy? Jedynym weteranem, który wzmocni korpus odbierających jest Seth Roberts, ale trudno spodziewać się za wiele po zawodniku, który przez pięć lat w Oakland ani razu nie miał sezonu z 500 jardami po złapanych podaniach. W 2018 r. Ravens wybrali wysoko w drafcie dwóch tight endów: Haydena Hursta i Marka Andersona. Lepszy w debiutanckim sezonie był Anderson, ale być może to któryś z tej dwójki stanie się nowym ulubionym celem Jacksona.

Należy jednak oczekiwać, że Ravens wciąż będą budowani wokół gry biegowej i zagrożenia jakie Jackson stanowi po ziemi. Poczynili w tym celu sporą inwestycję, dając Markowi Ingramowi trzyletnią umowę na 15 mln dolarów. Były RB Saints jest prawdziwym taranem i stanowi ciekawe uzupełnienie stylu Jacksona.

Jeśli chodzi o linię ofensywną, to Ravens nie wzmocnili tej formacji, co jest o tyle dziwne, że przydałby im się lepszy center. Marshal Yanda i Ronnie Stanley zapewniają solidną grę po lewej stronie, ale od środka w prawo jest dużo słabiej.

W obronie Ravens należeli do najlepszych drużyn w NFL w poprzednim sezonie. W tym z drużyną pożegnał się Terrell Suggs. 36-letni pass rusher zaliczył w 16 sezonów1 132,5 sacka w barwach Ravens. Jednak w Baltimore uznali, że czas już pożegnać się z weteranem, którego ostatecznie przygarnęli Cardinals. Co gorsza Za’Darius Smith, jedyny zawodnik drużyny, który przed rokiem miał więcej sacków niż Suggs, wybrał zieleńsze (w odcieniu dolarów) pastwiska w Green Bay.

Czy będzie miał ich kto zastąpić? Zapewne pass rush będzie kolektywnym wysiłkiem. Do drużyny dokooptowano Sahne’a Raya, który nie do końca spełnił oczekiwania Broncos, którzy w 2015 r. wybrali go w 1. rundzie draftu. Do ekipy, która wybrała go w drafcie powrócił z kolei Pernell McPhee, jednak po czterech średnio udanych sezonach w Chicago i Waszyngtonie nie ma co sobie za dużo po nim obiecywać.

Wielka dziura zieje na środku drugiej linii, bo C.J. Mosley wybrał rekordową umowę z New York Jets i trudno mu się dziwić. Ravens nie byli w stanie zaproponować mu porównywalnych warunków i chyba nie powinni tego robić. Niemniej nie widać w drużynie zawodnika, który mógłby choć w części zastąpić Mosleya.

Stosunkowo najlepiej wygląda secondary. Ravens pozbyli się safety Erica Weddle’a, jednak na jego miejsce sprowadzili z Seattle Earla Thomasa. Pytanie czy Thomas, którego zeszły sezon zakończyła poważna kontuzja, odzyska dawną formę. Jeśli tak, to tegoroczna secondary Baltimore może należeć do najlepszych w NFL. Tylko czy front zdoła dotrzymać tempa?

Ravens to dla mnie jedna z największych niewiadomych tego sezonu. Jeśli Harbaugh odpowiednio poskłada ofensywę, a front seven będzie w stanie wygenerować presję na rozgrywających rywala, to będą bardzo groźni. Jednak moim zdaniem znacznie bardziej prawdopodobne jest 8-9 wygranych i walka o dziką kartę do playoffów.

 

Pittsburgh Steelers

Steelers zakończyli sezon 2018 w kompletnej rozsypce. Co prawda wygrali 9 meczów i byli o włos od playoffów, ale gwałtowny konflikt między QB Benem Roethlisbergerem i WR Antonio Brownem odbił się mocno na sytuacji drużyny. W efekcie Brown został oddany wiosną do Oakland za drobne w drafcie, a Steelers muszą przełknąć ponad 21 mln martwych dolarów.

Brown to wyjątkowy talent, ale Steelers mają gotowego następcę. JuJu Smith-Schuster może nie jest jeszcze graczem klasy Browna, ale na pewno może nim zostać. Znacznie gorzej wygląda sytuacja z następcami JuJu w roli receivera #2. Dopóki któryś z młodych WR nie pokaże, że można na niego liczyć, dopóty Smith-Schuster musi się liczyć z częstymi podwojeniami.

Na szczęście dla drużyny, sytuacja wygląda stabilnie na trzech kluczowych pozycjach: trenera, rozgrywającego i w linii ofensywnej. Pytanie tylko na ile trener Mike Tomlin i Roethlisberger byli częścią problemu przed rokiem? Tomlin pracuje w Pittsburghu od 2007 r. i jest drugim trenerem o najdłuższym stażu w swojej drużynie w NFL (po Billu Belichicku z Patriots), jednak wielu komentatorów zarzuca mu, że nie panuje nad szatnią i problemy z Brownem, a wcześniej Le’Veonem Bellem to po części jego wina. Podobne zarzuty pojawiają się pod adresem Roethlisbergera, który podobno zamiast spajać szatnię, antagonizuje zawodników. Faktem jest, że tak Bell jak Brown rzucali pod jego adresem gorzkie komentarze. Niemniej trudno oczekiwać, by Steelers zrezygnowali z rozgrywającego, który w zeszłym roku podał na 5129 jardów przy najlepszym ANY/A od sezonu 2015.

Obrona Steelers przez lata była ich znakiem rozpoznawczym, ale w ostatnich latach nie dotrzymywała kroku ofensywie. W klubie liczą, że się to zmieni. W drafcie oddali spory okup, by przesunąć się na #10 i wziąć LB Devina Busha. Ma się on stać następcą Ryana Shaziera2 i zatkać potworną dziurę na środku defensywy. Steelers mają niezłą linię defensywną i jeśli dorobią się drugiego pass rushera poza T.J. Wattem, to front będzie wyglądał doprawdy fantastycznie.

Nieco gorzej wygląda secondary. Ściągnięty z Kansas City Steven Nelson ma ustabilizować sytuację na cornerbacku i stworzyć tandem z Joe Hadenem. Niestety Steelers wciąż nie mogą się dorobić safety z prawdziwego zdarzenia. Nic nie wskazuje na to, by w składzie mógł kryć się następca Troya Polamalu.

Jeśli Steelers zdołają znaleźć solidnego receivera #2, to mogą powalczyć o wygraną w dywizji. Ja jednak obstawiam, że JuJu spędzi frustrujący sezon uwalniając się od podwojeń, a po drugiej stronie piłki to samo czeka Watta. To może być pierwszy sezon za kadencji Tomlina, gdy drużyna zejdzie poniżej 8 wygranych w sezonie.

 

Cleveland Browns

5-2 na zakończenie sezonu 2018. Młody, pewny siebie rozgrywający. Niedoceniany trener, który stworzył coś z niczego. Potężne wzmocnienia w offseason.

Browns to drużyna, której doprawdy trudno nie kibicować (no, chyba że Twoja ulubiona drużyna też gra w AFC North). Ich fani musieli znieść wiele ciężkich lat, fatalną karuzelę trenerów, GM-ów i rozgrywających, ale teraz wreszcie przychodzi ich czas. Przynajmniej wiele na to wskazuje.

Zacznijmy od początku. Trenerem został Freddie Kitchens. Trudno było o inną decyzję. To właśnie ten szkoleniowiec zbudował wokół debiutanta Bakera Mayfielda jedną z najlepszych ofensyw drugiej połowy sezonu 2018. Trzeba jednak pamiętać, że Kitchens ma za sobą tylko pół roku jako koordynator, a główny trener to w dużej mierze pozycja menedżerska. Nowy szkoleniowiec ma poparcie Mayfielda, więc będzie mu łatwiej, ale to na pewno nie jest stuprocentowy pewniak.

Podobnie zresztą jak Mayfield. Drugoroczniak miał świetne pół sezonu, ale wielu niezbyt udanych rozgrywających może się pochwalić serią 5-6 wybitnych meczów z rzędu. Teraz rozgrywający Cleveland musi udowodnić, ze to nie przypadek. Póki co pewnością siebie porywa tłumy w Ohio, jeśli jednak nie poprze tego dobrą grą na boisku, jego „swagger” szybko zostanie uznany za arogancję.

Browns nie szczędzili sił i środków, by wzmocnić drużynę. Najważniejszym transferem było oczywiście ściągnięcie do Cleveland WR Odella Beckhama Jr. z Giants. Zdrowy OBJ to najlepszy receiver w NFL i to mimo swoich pozaboiskowych wybryków. Znajdą się pewnie osoby, które nie zgodzą się z tą opinią, ale chyba nie ma takiej, która zepchnęłaby tego zawodnika poza TOP5 na swojej pozycji. W Browns powinien stworzyć zabójczy duet ze swoim uczelnianym kolegą, Jarvisem Landrym.

W poprzednich latach Browns sporo inwestowali w linię ofensywną, więc i na tym polu powinno być w porządku. Moje wątpliwości budzi tylko podpisanie umowy z RB Kareemem Huntem. Hunt to jeden z najbardziej uzdolnionych RB w NFL, ale zatrudnianie faceta zamieszanego w przemoc domową budzi mój niesmak i sprawia, że nie będę trzymał kciuków za Browns tak mocno jak planowałem.

Wzmocnienia ofensywy są całkiem pokaźne, a co dopiero mówić o obronie. W kolejnej wymianie z Giants do drużyny trafił pass rusher Olivier Vernon, a linię defensywną uzupełnił Sheldon Richardson, który ma za sobą niezły sezon w Minnesocie. Browns zużyli też cztery pierwsze wybory w drafcie na zawodników defensywy.

W drugiej linii pozbyli się Jamiego Collinsa, co paradoksalnie może okazać się wzmocnieniem. Na safety zagra para ex-Packersów, czyli Damarious Randall i Morgan Burnett. Obaj mają potencjał, choć kluczowe jest ich odpowiednie ustawienie, by zamaskować słabości.

Ja kupuję ten hype. Nie widzę Browns wśród kandydatów do mistrzostwa NFL, ale wejdą do playoffów i mogą tam trochę namieszać. Odkąd w 1999 r. Browns zostali stworzeni na nowo drużyna nie wygrała żadnego meczu w postseason. To może być ten rok.

 

Cincinnati Bengals

Nie mam pojęcia jakie kompromitujące właściciela materiały posiadał trener Marvin Lewis. Trudno mi jednak uwierzyć, by innym sposobem utrzymał się na stanowisku przez 16 lat, choć wygrał w tym czasie w playoffach dokładnie tyle samo meczów o Browns (czyli zero).

Na szczęście epoka Lewisa dobiegła wreszcie końca. Nie znaczy to jednak, że Bengals nagle dołączą do potęg NFL, zwłaszcza że właściciel Mike Brown znany jest z niechęci do wydawania dużych pieniędzy na wzmocnienia czy nawet na zatrzymanie własnych zawodników. Na domiar złego na samym początku obozu przygotowawczego poważnej kontuzji kostki doznał najlepszy WR w drużynie, A.J. Green. Już wiadomo że po operacji straci przynajmniej pół sezonu, a ten zawodnik niestety nie należy do szybko zdrowiejących. Drugi najlepszy odbierający drużyny, TE Tyler Eifert niemal tradycyjnie zaczął sezon na liście kontuzjowanych i nie wiadomo czy wykuruje się na start sezonu zasadniczego.

W efekcie nowy trener, Zac Taylor, ma przed sobą rudne zadanie. 36 latek to były uczelniany QB, a ostatnie dwa lata spędził w Los Angeles w sztabie Seana McVaya. To gwarantuje, że nie boi się myśleć niekonwencjonalnie, jednak nie gwarantuje, że osiągnie takie sukcesy jak jego szef.

Pytanie czy da się coś wykrzesać z tej ofensywy? Andy Dalton już się nie zmieni. To rozgrywający wystarczająco dobry, by prowadzić solidną drużynę do sukcesów, ale niewystarczająco, by wziąć na barki skład z taką masą znaków zapytania. Być może Taylor wprowadzi do playbooka Bengals więcej akcji typu zone read, w których Dalton celował na uczelni TCU, ale w 2019 r. nie da się na tym zbudować całej ofensywy.

Linia ofensywna Cincinnati wygląda niespecjalnie dobrze, zwłaszcza odkąd okazało się, że sezon z powodu kontuzji straci ich najwyżej wybrany tegoroczny debiutant, Jonah Williams. W zeszłym roku zdecydowanie lepiej szło im blokowanie w akcjach biegowych niż ochrona rozgrywającego i w tym można upatrywać pewnych pozytywów.

W defensywie Bengals pozbyli się wreszcie boiskowego bandyty LB Vontaze Burficta. Nieźle wygląda linia defensywna, zwłaszcza jeśli zdrowie pozwoli rozegrać komplet spotkań DT Geno Atkinsowi. Niestety to wszystko co pozytywne w obronie drużyny. Nieco talentu jest w secondary (William Jackson, Darqueze Dennard, Dre Kirkparick), ale wszystko zależy od tego, co wykrzesze z nich nowy sztab trenerski.

Bengals nie wzmocnili się znacząco w offseason, a kontuzje już zdążyły ich przetrzebić. Jeśli Taylor nie okaże się cudotwórcą, fanów w Cincinnati czeka kolejny długi i ciężki sezon.

 

Mój typ: AFC North od lat jest najciekawszą, choć niekoniecznie najlepszą dywizją NFL. Nie inaczej będzie w tym roku. Obstawiam, że po zażartej walce dywizję wygrają Browns, a dzika karta padnie łupem Ravens. Po piętach będą im deptać Steelers i jeden mecz może kompletnie odwrócić sytuację w tabeli. Bengals będą czerwoną latarnią, nie tylko dywizji, ale całej ligi.

 

Zostań mecenasem bloga:




  1. De facto 15 sezonów, bo w 2015 r. Suggs doznał kończącego sezon urazu (zerwane ścięgno Achillesa) na samym początku pierwszego meczu rozgrywek
  2. Shazier po niefortunnym tacklu w 2017 r. został niemal sparaliżowany i niemal na pewno nie wróci do futbolu. Jego historia jest jednym z najlepszych dowodów na to, że przy tacklowaniu nie wolno atakować głową

Zobacz też

4 komentarze

  1. Moje typy: Steelers 11-5, Browns 10-6 (wild card), Ravens 7-9, Bengals 4-12.

    Stalowi bez WR2 jednak coś tam wymyślą, kupuję hajp Browns i wejście do PO w stylu Rams ’17, defensywa Ravens to jedna wielka niewiadoma, podobnie jak to, czy Lamar wytrwa pełne 16 meczów przy swoim stylu gry, Bengals bez AJ Greena przez pół sezonu to tragedia, mogą nawet skończyć 3-13 i mieć sporą szansę na #1 draftu IMO.

  2. Faktycznie informacje z Cincinnati przed sezonem nie są najlepsze. Najpierw Williams a teraz Green wypadli ale przypisywanie Bengals potencjalnej „czerwonej latarni ligi” to duża przesada. Z reguły to jest niedoceniana drużyna w mediach, niewielu na nich stawia. Fakt, że zeszły sezon to była prawdziwa plaga kontuzji ale początek przecież mieli wyśmienity. 4-1 i właściwie 5 wygraną zawalili w końcówce. I tutaj jest pytanie jak to się potoczy w tegorocznej kampanii. Mam nadzieję, że dosyć już pecha. Green jest nie do zastąpienia ale Boyd, Ross, Eifert pokazali, że potrafią zrobić różnicę. Cichym bohaterem tej ekipy może być Mixon, który ma być jeszcze lepszy niż rok temu. Najważniejsze to jak będzie to wszystko prowadził Taylor, to jest niewiadoma nr 1.

    1. Ja nie wiem jak Eifert podniesie się po kolejnym złamaniu, Ross to bust jakich mało, jedyna szansa, że Boyd coś pokaże. No i jak z tą defensywą. W zeszłym sezonie gorsi byli jedynie Bucs i Raiders. Co do Taylora mam zero zaufania, trend ligowy zatrudniania klonów McVeya musi gdzieś nie wypalić, stawiam na niego. Co do #1 draftu to głównymi kandydatami są właśnie Bengals i Dolphins IMO. No chyba, że Giants bez OBJ okażą się totalnym niewypałem? 😉

      1. Ktoś będzie musiał się otworzyć w ataku pod nieobecność Greena, mam nadzieję że on wróci na mecz z Rams na Wembley, na który się wybieram. W tym momencie Bengals powinni mieć bilans 4-3 lub 3-4. Ogólnie jednak będzie ciężko o awans do PO. Zakładam, że skończą 7-9 lub nawet 6-10 jak w zeszłym roku. Nie zakładam żadnej katastrofy w stylu o którym piszesz. Chociaż i to bywa czasami kuszące biorąc pod uwagę system draftu i potencjalny bardzo wysoki numer. Trzeba już myśleć o kogoś za Daltona a Green wchodzi w swój ostatni sezon kontraktu, ostatnie dwa i ten nowy to połowy meczów nie rozegrał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *