Największe pomyłki kontraktowe w NFL

Transfer Julio Jonesa do Tennessee Titans wywołał spore zamieszanie w NFL. Rzadko zdarza się, by klub zmieniał jeden z topowych graczy na swojej pozycji. Jednak poza aspektem sportowym, ciekawy jest też aspekt finansowy. Atlanta Falcons będą musieli rozliczyć w swoim salary cap 23,25 mln martwych dolarów z umowy, która… właściwie nie weszła jeszcze w życie.

Jeśli nie masz większego pojęcia o funkcjonowaniu kontraktów w NFL, przed rozpoczęciem lektury przeczytaj dwa teksty:
Salary cap w NFL (co prawda podlinkowany tekst jest z 2013 r.  ale ogólne zasady nie uległy zmianom)
Jak oszukać salary cap w NFL

 

Wartość martwych dolarów pozostałych w księgach rachunkowych Falcons jest trzecią najwyższą w historii NFL i najwyższą dla zawodnika z pozycji innej niż rozgrywający. Oczywiście licząc sumę i bez uwzględnienia „inflacji”, czyli wartości salary cap w danym roku. Klub z Atlanty poczekał z wymianą na 1 czerwca, dzięki czemu obciążenie limitu płac martwymi dolarami rozłoży się na dwa sezony (7,75 mln w 2021 i 15,5 mln w 2022).

Całość tej kwoty wynika z kontraktu, który miał się rozpocząć w sezonie 2021. We wrześniu 2019 roku Jones i Falcons podpisali nową umowę, przedłużającą dotychczas obowiązujące porozumienie o kolejne trzy lata. Jako że dotychczasowy kontrakt miał wygasnąć po sezonie 2020, „nowe lata” zaczynały się dopiero w kolejnym roku. Czyli teoretycznie bez tej umowy w marcu obie strony poszłyby w swoją stronę bez żadnych dodatkowych konsekwencji i zobowiązań, za to zapewne z wyborem kompensacyjnym dla Falcons, którego wartość byłaby nieznacznie niższa niż rekompensata, którą dostali od Titans w wymianie.1

Dlaczego teoretycznie? Bo przed sezonem 2019 r. sytuacja tak zawodnika jak klubu była kompletnie inna. Jones miał za sobą piąty sezon z rzędu z nominacją do Pro Bowl i czwarty z rzędu z nominacją do pierwszej lub drugiej drużyny All Pro. W sezonie 2018 był liderem NFL w jardach po złapanych podaniach i jako jedyny w NFL przekroczył 100 jardów na mecz w tej kategorii. W poprzednich pięciu sezonach opuścił tylko trzy mecze.

Falcons zakończyli właśnie nieco gorsze rozgrywki, ale przecież dwa lata wcześniej byli dosłownie o jedną udaną akcję od zdobycia Super Bowl i wciąż wyglądało na to, że Julio Jones może być kluczową cegiełką mistrzowskiego składu. Więc kiedy najlepszy receiver w historii drużyny i jeden z najlepszych receiverów dekady w NFL zażądał przedłużenia umowy, dostał nowy kontrakt.

Dziś można się wymądrzać, że Falcons nie powinni mu go dawać. Kończył wówczas 30 lat i można było oczekiwać, że jego efektywność będzie raczej spadała niż rosła, a i ze zdrowiem będzie gorzej. Jednak klub wierzył, że ma zawodnika mistrzowskiego kalibru (słusznie) w ekipie mistrzowskiego kalibru (niesłusznie), więc chciał go dopieścić (słusznie), by powalczyć o mistrzostwo (cóż…). Dwa lata później Falcons szykują się do głębokiej przebudowy, Jones stracił większość sezonu 2020 z powodu kontuzji, ma już 32 lata, a chciałby jeszcze powalczyć o mistrzowski pierścień. Rozstanie miało sporo sensu dla obu stron, choć podpisane w 2019 r. przedłużenie umowy okazało się katastrofalne dla Falcons.

Umowa Jonesa okazała się fatalna, ale w momencie jej podpisywania nie wydawała się kompletnym nonsensem. W przeciwieństwie do kilku innych umów, które już w momencie podpisywania stanowiły decyzje mocno wątpliwe.

 

Carson Wentz (Philadelphia Eagles), 2019

Po sezonie 2017 wydawało się, że Orły mają rozgrywającego na lata. Drugoroczny Wentz był o krok od nagrody MVP i choć opuścił playoffy z powodu kontuzji, klub sięgnął po mistrzostwo. Sezon 2018 był nieco słabszy. Młody QB znów walczył z urazami i choć wciąż był efektywny, to jednak nie zdołał utrzymać fenomenalnej skuteczności. Eagles wzięli opcję piątego roku na sezon 2020, a potem mieli do dyspozycji ewentualny franchise tag na sezon 2021. Wiele wskazywało na to, że 2017 r. był statystyczną anomalią, napędzaną w dużej mierze niemożliwym do utrzymania sukcesem w trzecich próbach. Wentz wciąż mógł się okazać bardzo dobrym starterem, ale miał za sobą dwa „takie sobie” sezony, jeden bardzo dobry i bardzo obfitą kartotekę medyczną. A jednak klub postanowił wynagrodzić go czteroletnią umową na 128 mln dolarów, która miała zacząć obowiązywać od sezonu… 2021. Oczywiście rozmaite zawarte w niej bonusy zostały wypłacone wcześniej, więc gdy Eagles postanowili w lutym 2021 pożegnać się z Wentzem, ich ex-QB pozostawił po sobie 33,8 mln martwych dolarów na sezon 2021, co stanowi 18,79% tegorocznego limitu płac. Obie te kwoty są najwyższymi wartościami w historii NFL.

Los Angeles Rams i offseasony 2018-19

Mało która drużyna popełniła tak wiele kosztownych błędów w tak krótkim czasie. Zaczęło się od Brandina Cooksa. Wide receiver przyszedł przed sezonem 2018 z New England Patriots za wybór w pierwszej rundzie draftu i od razu podpisał pięcioletnią umowę, w której 20,5 mln było gwarantowane od razu, a kolejne 26,5 mln stawało się gwarantowane po roku. Rams nie wystraszyło, że dwóch poprzednich pracodawców Cooksa (Saints i Pats) pozbyło się go dość szybko. Zamiast tego widzieli utalentowanego recevera regularnie notującego 1000-jardowe sezony. Faktycznie w swoim pierwszym roku Cooks walnie przyczynił się do awansu Rams do Super Bowl, ale w kolejnym grał mocno poniżej możliwości i Rams wyekspediowali go do Houston za wybór w drugiej rundzie kosztem 21,8 mln martwych dolarów.

Kilka miesięcy po Cooksie swoją umowę podpisał Todd Gurley. Co prawda jego debiutancka umowa miała wygasnąć dopiero po sezonie 2019, a potem Rams mieli do dyspozycji franchise tag, relatywnie tani w przypadku running backów, ale postanowili go wynagrodzić czteroletnią umową, w której 22 mln były gwarantowane. Klub nie zawahał się, mimo krótkiego „terminu przydatności” współczesnych running backów i fatalnej historii wysokich umów dla graczy z tej pozycji. Jak wielu zawodników na tej liście, Gurley został zwolniony, nim nowa umowa w pełni weszła w życie. Jego efektywność radykalnie spadła z powodu zmian zwyrodnieniowych w kolanach, a Rams zostali z 17,65 mln martwych dolarów.

Jednak największy błąd miał dopiero nadejść. Kalifornijczycy postanowili przedłużyć kontrakt swojego rozgrywającego, Jareda Goffa, przed sezonem 2019. Tego samego Goffa, który zaliczył najgorszy debiutancki sezon w historii NFL i którego tylko Sean McVay zdołał uratować od miana jednego z najgorszych draftowych niewypałów w historii ligi. Skoro uratował Goffa, może dałby sobie radę z innym w miarę utalentowanym młokosem na rozegraniu? Mogli wykorzystać opcję piątego roku i franchise tag, „testując” Goffa do końca sezonu 2021. Zamiast tego przedłużyli mu umowę trzy lata wcześniej z niespełna 40 mln dolarów praktycznych gwarancji. Już dwa sezony później, w styczniu 2021 r. oddali dwa wybory w pierwszej rundzie, jeden w trzeciej i przełknęli 27,4 mln martwych dolarów, by wyekspediować go do Detroit za Matta Stafforda.

 

Peyton Manning (Indianapolis Colts), 2011

Podpisanie nowej umowy z jednym z najlepszych rozgrywających wszechczasów, który dzięki temu może skończyć karierę w drużynie, która wybrała go z #1 w drafcie. Co może pójść nie tak? To, że Manning był świeżo po operacji nerwów szyi. Operacji, która była bardzo poważna i nie było do końca wiadomo co dalej. Czas nieco gonił, bo Manningowi skończył się kontrakt. Co prawda Colts zaproponowali mu franchise tag, ale wszystkim stronom zależało na dłuższym rozwiązaniu. Miesiąc po operacji podpisali pięcioletnią umowę, zawierającą 20 mln dolarów bonusu za podpisanie umowy i 54 mln wypłacone w ciągu dwóch pierwszych lat. Manning już nigdy nie zagrał w Indianapolis. Kolejne dwie operacje sprawiły, że jego przyszłość była mocno niejasna i Colts, mający do dyspozycji #1 w drafcie 2012 postawili na Andrew Lucka kosztem 16 mln martwych dolarów. Dziś może się to nie wydawać tak wstrząsającą kwotą, ale stanowiła ona 13,3% limitu płac na sezon 2012, co jest trzecią najwyższą wartością w historii. Manning zaliczył w Denver jeszcze kilka dobrych sezonów, a bezlitośnie obijany w słabej drużynie Luck przedwcześnie przeszedł na emeryturę. Ten rozwód nikomu (może poza Manningiem) nie wyszedł na zdrowie.

 

Blake Bortles (Jacksonville Jaguars), 2018

#3 draftu 2014 miał być przyszłością Jaguarów, okazał się ich zmorą. Uzdolniony i atletyczny raz po raz miewał przebłyski talentu, a Jaguars niczym nałogowy alkoholik powtarzali sobie „następny (sezon) będzie ostatni”. Włodarze klubu uczepiali się tych przebłysków, zamiast spojrzeć na całościowy obraz: Bortles nie był, nie jest i nigdy nie będzie topowym rozgrywającym. Z jakiegoś powodu zaoferowali mu trzyletnią umowę z gwarancjami na 26,5 mln dolarów, podczas gdy nikt inny za bardzo go nie chciał. Został zwolniony rok po podpisaniu umowy i dwa dni po przyjściu na Florydę kolejnego gracza z tej listy.

 

Nick Foles (Jacksonville Jaguars), 2019

Są powody, dla których niektóre słabe drużyny pozostają słabe. MVP Super Bowl 2018 jest fantastyczny jako rezerwowy w Filadelfii i beznadziejny wszędzie indziej. Wie o tym każdy z choćby przelotną znajomością NFL. Więc jakim cudem Jacksonville Jaguars zaoferowali mu czteroletnią umowę z 50 mln dolarów gwarancji? I wszystko za cztery przegrane mecze i 77 celnych podań. W trakcie sezonu Folesa zastąpił debiutant z szóstej rundy Gardner Minshew, a po sezonie rozgrywający kosztem 18,7 mln martwych dolarów został wysłany do Chicago.

 

Zostań mecenasem bloga:




  1. Falcons oddali Jonesa i wybór w szóstej rundzie draftu 2023 za drugą rundę draftu 2022 i czwartą draftu 2023. Dokładną wartość tych wyborów nie sposób ustalić dopóki nie zakończą się rozgrywki 2022 i 2023.

Zobacz też

11 komentarzy

  1. Wentz. to też kwestia tego, że spadała jakość w korpusie WR-ów i fatalna praca GM-a.

    LAR mnie zaskakują: tyle wtop i nadal się liczą.

    No i najważniejsze: czy lepiej pozwolić odejść we FA czy dać kontrakt za przeszłość. Ciekawe czy kolejnym wpisem na liście nie będzie Green Bay i ich kontrakt dla RB.

  2. ” Ciekawe czy kolejnym wpisem na liście nie będzie Green Bay i ich kontrakt dla RB.” – no, ciekawe 😉 Nie ma reguły. Jedni wypadają szybko, inni grają dłużej. A nie da się wyciągać świerzych światowek klasy RB co dwa lata. Stąd większość wierzy, że akurat ich gracz oszuka przeznaczenie.

    1. Problem w tym, że RB łatwo o kontuzję i nigdy nie wiesz, kiedy wypadnie. Poza tym lepiej inwestować w OL, która ze średniego RB wyciśnie więcej niż może dać.

      Do listy niewypałów dodałbym Elliota z Cowboys. Ostatni sezon miał nieciekawy. Poza tym jak masz słabą obronę i musisz gonić, to rzucasz a nie biegasz. Sharpe mawiał, że nie po to płacisz swojemu QB miliony, aby RB biegał. Płacisz mu, aby rzucał.

      1. Tyż prawda! Packers akurat mają dobrą OL więc mogli sobie podbisać biegacza na bogato. Z tym, że Aaron Jones juz jakieś mniejsze przestoje miał. Nie jest to czerwona flaga, ale żółta już tak. Dallas to koronny przykład potwierdzający twe słowa. Elliot to jeden przykład. A kilka lat temu był DeMarco Murry i było tak samo: popsuła się OL – popsuł sie RB.

        Swoją drogą dobra OL to klucz do długowieczności QB. Brady to najlepszy przykład. A i Rodgers nie może narzekać. Był sezon gdzie w play-offs grałna jednej nodze i praktycznie nie mógł sie ruszać, a i tak wracał do szatni z czystą koszulką. Gdyby nie niedziela cudów, zagrałby z Brady’m w SB.

        1. Akurat posypanie się OL w GB kosztowało ich finał NFC, ale to się każdemu może zdarzyć. Np. KC i ACL w finale AFC a potem Mahomes walczący o życie.

          W tym roku w GB stracili też Centra.

          1. Genialnie to napisałeś. Wyleciał tylko jeden gość, a jakby całej linii nie było 🙂 Ale LT to chyba najważniejsza osoba na boisku w ofensywie zaraz po QB. Center Packers poszedł sobie w siną dal ale nałapali młodzieży więc tragedii raczej nie będzie, nawet z Miłością na rozegraniu.

            A’propos Brady’ego, będziesz wiedzial lepiej, gdzieś mi się obiło o uszy, że ten gość najszybciej ze wszystkich pozbywa się piłki. M.in. z tego powodu ciężko go złapać.

          2. Gra TB12 opiera się na szybkim pozbywaniu piłki, dlatego ważne dla niego było, aby wiedział, gdzie w danej chwili kto jest i może dlatego rookie WR mieli problemy z przebiciem się do składu.

      1. Na wielu forach lokalnych były narzekania, że trzeba było brać Julio skoro był tak tani. Nawet wśród fanów Packers. Jakoś nikomu nie przychodzi do głowy sprawdzić jak wygląda sytuacja w czapce płac.

        1. Julio był tani pod kątem kapitału w drafcie, ale drogi pod kątem salry cap. Do tego jest po 30 i po kontuzji, więc kto wie czy to będzie na plus czy na minus.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *