Widmo regresji wisi nad Los Angeles Rams. Seahawks mogliby walczyć o mistrzostwo, gdyby pamiętali, że ich najcenniejszym zasobem jest Russell Wilson. Kyle Shanahan walczy o utrzymanie posady w San Francisco. A w Arizonie po zeszłorocznym falstarcie zaczynają nową epokę.
Zapraszam na przedsezonowy przegląd NFC West.
Los Angeles Rams
Zobacz też: Kiedy zamknie się mistrzowskie okno Los Angeles Rams?
Pozostałe dywizje: |
W epoce salary cap (czyli od 1994 r.) tylko dwie drużyny zdołały wrócić do Super Bowl w ciągu pięciu lat od przegrania finału NFL. Byli to Patriots (2001, 2011, 2014, 2018) i Broncos (2015). Nie bez przyczyny mówi się o „postsuperbowlowym kacu”, choć oczywiście przyczyny są bardziej racjonalne niż „klątwa” czy „kac”.
W przypadku Rams to po pierwsze szczęście. Drużyna z LA była w 2017 r. najmniej kontuzjowaną drużyną w NFL. W 2018 r. zajęli w tej klasyfikacji 4. miejsce. Wciąż byli relatywnie zdrowi, ale kontuzja WR Coopera Kuppa poważnie zachwiała klubem. Rams to drużyna z bardzo silnymi starterami i znacznie słabszymi rezerwowymi. Niemal każdy ofensywny starter grał w zeszłym sezonie ponad 90% snapów (wyjątkiem była pozycja TE). Utrata każdego gracza to poważny problem. Tymczasem zdrowie to w dużej mierze kwestia szczęścia, które nie może trwać wiecznie.
Po drugie linia ofensywna. Łatwo przypisać 100% zasług w odrodzeniu Rams trenerowi Seanowi McVayowi. McVay ma niebagatelny wkład w ten sukces, ale trzeba pamiętać, że ogromne znaczenie miało wzmocnienie linii ofensywnej przed sezonem 2017. Do drużyny dołączyli wtedy LT Andrew Whitworth i C John Sullivan. W efekcie linia, która w 2016 r. była 29. w NFL tak w ochronie rozgrywającego, jak w torowaniu drogi running backowi awansowała na 3. miejsce w akcjach biegowych i 9. w podaniowych.
W tym sezonie ta linia może ruszyć w drugą stronę. Udało się przekonać 38-letniego Whitwortha, by odłożył sportową emeryturę jeszcze o rok. Jednak Rams zdecydowali się nie przedłużać umowy z Sullivanem, a OG Roger Saffold wybrał korzystniejszą finansowo ofertę Tennessee. To oznacza, że drużyna musi wystawić dwóch nowych starterów i liczyć, że Whitworth ma na tyle paliwa w baku, by wytrzymać na sensownym poziomie cały rok. To nie wygląda na zwycięską formułę.
Trudniejsze życie będzie miał nie tylko QB Jared Goff, ale też ten, kto będzie RB Rams. Todd Gurley miał kapitalny początek sezonu 2018, ale w playoffach praktycznie nie grał. Oficjalnie nie wiadomo co jest przyczyną problemów z kolanem, które skończyły się operacją. Jednak tajemnicą poliszynela jest fakt, że Gurley ma tam poważne zmiany reumatyczne. Na pewno nie będzie w stanie udźwignąć 90% snapów w każdym meczu. Ile zdoła i jak będzie grał? Co gorsza dla Rams jego nowa umowa czyni go praktycznie niezwalnianym przez najbliższe dwa sezony.
W defensywie wciąż niepodzielnie rządzi Aaron Donald, który po pięciu sezonach ma na koncie cztery nominacje do pierwszej drużyny All-Pro, a w dwóch ostatnich sezonach zgarniał nagrodą dla najlepszego defensora NFL. To dobra wiadomość. Gorzej, że w tym roku nie będzie miał koło siebie Ndamukonga Suha. Za pass rush, poza Donaldem, mają odpowiadać głównie Dante Fowler i Clay Matthews. Ten pierwszy to pierwszorundowa klapa, ten drugi to niegdyś elitarny zawodnik, ale jego kariera dogorywa już od kilku sezonów.
W drugiej linii drużyna lubi stosować hybrydowych zawodników DB/LB, ale w offseason stracili jednego z nich, Marka Barrona. Z kolei w secondary wymiana S Lamarcusa Joynera na Erica Weddle’a to kiepski interes. Aqiub Talib to wciąż świetny cornerback, ale problemem może być jego wiek (33 lata) i kontuzje. Z kolei Marcus Peters notuje dużo przechwytów, ale zbyt często dzieje się to kosztem podejmowania nadmiernego ryzyka.
Po dwóch świetnych sezonach Rams czeka regres. Wciąż będą groźni, ale nie widzę w nich kandydatów do mistrzostwa.
Seattle Seahawks
Gdyby Seahawks pamiętali, że mają w składzie Russella Wilsona, zapewne nie skończyliby poprzedniego sezonu na pierwszym meczu playoffów. Niestety uporczywe granie akcji biegowych i równie uporczywa odmowa wzmocnienia linii ofensywnej mogła kosztować tę drużynę szansę na powalczenie o coś więcej niż tylko playoffy.
Nie wiem jak będzie wyglądał playcalling w tym sezonie, choć niestety dla nich koordynatorem ofensywy pozostaje Brian Schottenheimer, który ma dopiero 45 lat, ale najwyraźniej edukację futbolową skończył jakieś 30 lat temu. Za to wiem, że niemal nie wzmocnili linii ofensywnej. „Niemal”, bo do drużyny dołączył Mike Iupati, który z powodu urazów rozegrał tylko 11 z 32 meczów w poprzednich dwóch sezonach. Trudno powiedzieć czego można się po nim spodziewać w tym roku.
Co gorsza Wilson stracił swój najlepszy cel. Karierę zakończył WR Doug Baldwin, jeden z najbardziej niedocenianych receiverów w NFL. Jedynym sprawdzonym receiverem w drużynie jest Tyler Lockett. Baldwina być może zastąpi debiutant D.K. Metcalf, który podczas Combine zachwycił atlantyzmem i ciałem kulturysty. Jednak zdania co do jego wartości jako zawodnika są podzielone.
Latem z drużyną pożegnał się ostatni zawodnik legendarnego „Legion of Boom”. Earl Thomas odszedł z drużyny w fatalnej atmosferze. Bez niego secondary wygląda bardzo słabo. Najlepszy jest zapewne Shaquille Griffin, ale trudno go nazwać czołowym cornerbackiem w NFL. To co najwyżej solidny starter.
Znacznie lepiej wygląda sytuacja w drugiej linii, gdzie niepodzielnie rządzi Bobby Wagner, jeden z dwóch najlepszych LB w NFL. U swojego boku ma K.J. Wrighta i to ostatni starterzy z epoki „Legion of Boom”, którzy pozostali w defensywie.
Z Seattle pożegnał się pass rusher Frank Clark. W jego miejsce do drużyny trafili Ezekiell Ansah, a z pierwszej rundy tegorocznego draftu L.J. Collier. Główną siła w pass rushu powinien być Jarran Reed (10,5 sacka przed rokiem). Za obronę przed biegiem będzie odpowiadał wielki (150 kg.) NT Al Woods, ściągnięty z Indianapolis.
Tak długo jak Seahawks mają Wilsona, tak długo będą jednymi z kandydatów do czołówki NFC, niezależnie od innych problemów. Jest przynajmniej o klasę lepszy od pozostałych rozgrywających w NFC West.
San Francisco 49ers
Trener Kyle Shanahan i GM John Lynch dostali pięć lat na odbudowę potęgi 49ers. Nadchodzący sezon będzie trzecim, ale jeśli sytuacja nie zacznie zmierzać w dobrym kierunku, może okazać się ostatnim. Bilans 10-22 w dwóch pierwszych sezonach przebudowy nie jest może katastrofalny, ale trzeci taki sezon poważnie nadwątli cierpliwość właścicieli drużyny.
SF już drugi sezon z rzędu są popularnym wyborem na „czarnego konia” rozgrywek. Faktycznie, wiele wskazuje, że to może być dla nich przełomowy sezon. Skład wygląda naprawdę solidnie, zwłaszcza w ofensywie. Niezła linia ofensywna, gra biegowa i TE George Kittle, który jest jednym z najlepiej łapiących podania zawodników na swojej pozycji. Tylko ten rozgrywający.
49ers wydali mnóstwo pieniędzy na Jimmiego Garoppolo. Już w zeszłym roku wypłacili mu 42 mln dolarów, a w tym dołożą kolejne 18 mln. Tymczasem Garoppolo nigdy nie zdołał zagrać więcej niż pięciu meczów z rzędu jako starter. A kiedy jego miejsce zajął Nick Mullens, niewydraftowany debiutant grający za pensje minimalną, wykręcał niemal identyczne statystyki jak drogi starter.
Czy Kyle Shanahan jest w stanie wycisnąć z Garoppolo wartość zbliżoną choćby do tych 30 mln dolarów rocznie? Czy rozgrywający jest w stanie zagrać 16 meczów i nie nabawić się poważnej kontuzji? Od odpowiedzi na ten pytania w dużej mierze zależą losy ekipy z Kalifornii w tym sezonie.
O ile ofensywa już przed rokiem była ok z przebłyskami dobrej gry, o tyle defensywa mocno zawiodła. nic dziwnego, że to po tej stronie piłki skupiły się wysiłki Johna Lyncha w offseason. Oddał wybór w drugiej rundzie draftu 2020 do Kansas City za pass rushera Dee Forda, a Fordowi dał pięcioletnią umowę na 85 mln dolarów. Z #2 w drafcie sięgnął po Nicka Bosę, brata Joeya z LAC. Jeśli Nick dorówna klasą bratu, to 49ers mają świetny duet pass rusherów.
Nieco gorzej jest w dalszych liniach. Jakby w klubie było mało graczy z wątpliwą historią medyczną, Lynch podpisał tłusty kontrakt (54 mln/4 lata) z LB Kwonem Alexandrem, solidnym graczem, który opuścił 16 meczów w ostatnich dwóch sezonach, a w 2015 r. zaliczył zawieszenie za doping. Jeszcze gorzej prezentuje się kartotek CB Jasona Veretta (1,5-3,6 mln/1 rok, w zależności od liczby rozegranych meczów), który przez ostatnie 3 sezony rozegrał 5 z możliwych 48 meczów. CB Richard Sherman był przed rokiem zdrowy, ale jest po „niewłaściwej stronie trzydziestki”, a dwa lata temu zerwał ścięgno Achillesa.
Defensywa powinna być nieco lepsza, ale wiele zależy od zdrowia (Bosa i Ford już zmagają się z drobnymi urazami). Mam jednak poważne wątpliwości, czy ofensywa zdoła wywalczyć playoffy.
Arizona Cardinals
Trenerowi Steviemu Wilksowi udała się rzadka sztuka: stracił posadę po zaledwie jednym roku pracy. W efekcie przebudowa klubu z Phoenix musi ruszać od początku. Jadnak, co ciekawe, pracę zachował GM Steve Keim, pracujący na pustyni od 2013 r.
Kolejną ofiarą restartu klubu stał się Josh Rosen. Wybrany przed rokiem z #10 w drafcie rozgrywający zaliczył fatalny sezon i na wiosnę został oddany do Miami. Trudno ocenić na ile to wina deficytów po stronie Rosena, a na ile kwestia kiepskiego otoczenia i linii ofensywnej, która przypominała pachołki treningowe. Niemniej to trener i rozgrywający zostali mianowani kozłami ofiarnymi fatalnego sezonu 2018.
Nowym rozgrywającym będzie #1 draftu 2019, Kyler Murray. Murray odrzucił świetlane perspektywy kariery w baseballowej MLB, by skupić się na grze w NFL. To gracz nowego typu, niezbyt wysoki jak na QB. Lubi dużo biegać, co oczywiście z miejsca sprawia, że jest mocno polaryzującym zawodnikiem.
Jego trenerem będzie Kliff Kingsbury, przez ostatnie sześć sezonów prowadzący uniwersytecką drużynę Texas A&M, słynącą z dynamicznego ataku. Na pewno jego styl będzie pasował do Murraya, ale czy wywoła taką sensację, jak tego oczekują włodarze w Arizonie? Może tak byłoby 4-5 lat temu, zanim pomysły z NCAA zaczęły przeciekać do NFL. W sezonie 2019 może zaskoczyć kilkoma rzeczami, ale na pewno nie będzie to unikatowy system ofensywny.
Linia ofensywna Arizony cierpiała z powodu fatalnej gry i masy kontuzji. W odpowiedzi Keim pozyskał liniowych… z problemami zdrowotnymi. OT Marcus Gilbert i C Max Garcia wracają do gry po urazach. OG J.R. Sweezy to najzdrowszy z nowych nabytków, ale to nie pomaga mu w dobrej grze.
Murray będzie mógł podawać do WR Larry’ego Fitzgeralda. To zawodnik zbliżający się do końca wielkiej kariery, ale jego klasa, doświadczenie i etyka pracy będą dla młodego rozgrywającego bezcenne. RB David Johnson ma za sobą słabszy rok. Trudno ocenić na ile to kwestia urazu sprzed dwóch sezonów, a na ile fatalnej linii ofensywnej. W systemie Kingsbury’ego powinien się lepiej odnaleźć.
Pytanie tylko kto poza Fitzgeraldem będzie łapał podania. W składzie jest sporo talentu, ale żadnych pewnych punktów. Świeżo podpisany Michael Crabtree mógłby nim być, ale 3-4 sezony temu, bo w obecnej formie szkoda dla niego miejsca w składzie.
W defensywie stosunkowo najlepiej wygląda secondary. Co prawda CB Patrick Peterson zaczyna sezon od sześciomeczowego zawieszenia za doping, ale pozyskany z Atlanty Robert Alford powinien choć częściowo wypełnić tę dziurę.
Gorzej wygląda front seven, a zwłaszcza linia defensywna. W pass rushu prawdziwą gwiazdą jest Chandler Jones. Jego partnerem będzie Terrelle Suggs, który po raz pierwszy w swojej trwającej od 2003 r. karierze zagra poza Baltimore. 37-letni Suggs może okazać się emerytem o wątpliwej wartości, ale powinien się sprawdzić choćby jako sytuacyjny pass rusher, w roli podobnej jak Chris Long w Eagles przed rokiem.
W drugiej linii obrony wzmocnieniem powinien okazać się Jordan Hicks. Oczywiście nie mogło się obyć, bez obfitej kartoteki medycznej – Hicks opuścił 13 meczów przez ostatnie dwa sezony.
Cardinals są na początku przebudowy. Szkoda tylko, że nikt tam nie pamięta, by chronić swój #1 w drafcie. Nikt też chyba nie ma do końca pomysłu, jak ta przebudowa powinna wyglądać. Jednak nawet jeśli Keim ma jakiś długofalowy plan, początki zawsze są ciężkie.
Mój typ: Dywizja dla Seahawks, dzika karta dla Rams. Nie kupuję odrodzenia 49ers i Shanahan z Lynchem stracą prace po sezonie. Arizona znów na dnie dywizji.
Zostań mecenasem bloga:
Jeden komentarz
Robert Alford jest aktualnie kontuzjowany i wróci prawdopodobnie dopiero w połowie sezon, więc CB Cardinals na dzień dzisiejszy to bieda z nędzą. Do wygrania mają maksymalnie 4 mecze w tym sezonie, z czego 2 (Lions, Bengals) z tych 4 (dodatkowo Giants i może raz 49ers) graja bez PP.