NFL Playoffs: Zapowiedź Divisional Round

Druga runda playoffów to mój ulubiony weekend w całym sezonie. Do walki wchodzą cztery najlepsze drużyny sezonu zasadniczego, a my dostajemy cztery mecze na wysokim poziomie o najwyższą stawkę. W tym roku aż trzech uczestników tej rundy to drużyny, które do playoffów weszły z dziką kartą. Czy zdołają namieszać?

Godziny meczów podane według czasu warszawskiego, gospodarz na drugim miejscu. DVOA to metryka opracowana przez Football Outsiders, a jej wyjaśnienie możecie znaleźć tutaj. Liczby w tabeli oznaczają miejsce danej drużyny w danej klasyfikacji po sezonie zasadniczym. Ranking punktowy na podstawie wszystkich punktów zdobywanych i traconych przez drużyny, łącznie z punktami zdobywanymi przez defensywę i/lub special teams.

Minnesota Vikings (10-6) – San Francisco 49ers (13-3)

sobota, 22:35

W sezonie zasadniczym: nie grali

Porównanie statystyczne:

Vikings niespodziewanie wygrali w Nowym Orleanie w pierwszej rundzie. Zawdzięczają to znakomitej postawie swojego front seven oraz bardzo dobremu meczowi Kirka Cousinsa i Adama Thielena. Niestety w środę Adam Thielen skręcił rozciął kostkę na treningu, choć podobno ma wystąpić w Divisional Round. Dyspozycja Cousinsa jak zawsze pozostaje niewiadomą aż do rozpoczęcia meczu. Wygląda na to, że Vikings znów będą musieli polegać na obronie.

Tymczasem to Niners mieli w sezonie zasadniczym jedną z najlepszych defensyw NFL. W końcówce sezonu ta formacja grała nieco słabiej, a ważone DVOA, które przywiązuje większą wagę do ostatnich występów, sugeruje, że w ostatnich tygodniach sezonu obrony Vikings i 49ers grały praktycznie na tym samym poziomie. Warto jednak pamiętać, że końcówka roku to dla Kalifornijczyków jeden mecz za drugim przeciwko czołowym ofensywom. SF mierzyli się kolejno z Packers, Ravens, Saints, Falcons, Rams i Seahawks.

Co ważniejsze, tydzień przerwy pozwoli im odzyskać część kontuzjowanych zawodników. LB Kwon Alexander, pass rusher Dee Ford i safety Jaquiski Tartt mają zagrać w sobotę, a to znaczy, że drużyna będzie miała do dyspozycji 10 z 11 starterów w obronie, co na tym etapie sezonu jest świetnym wskaźnikiem.

Vikings nie mogą sobie pozwolić na błędy. Tymczasem Thielen może być nie w pełni sił, a Stefon Diggs opuścił dwa treningi z powodu grypy. Pytanie jak zagra linia ofensywna. W sezonie zasadniczym Kirk Cousins był jedynym rozgrywającym w NFL, który średnio trzymał piłkę w rękach między snapem i podaniem dłużej niż trzy sekundy. Liniowi Vikings nie są może tak katastrofalni jak kilka lat temu, ale jeśli 49ers będą mieli do dyspozycji Bosę i Forda, nawet najlepsza linia może nie utrzymać bloków przez trzy sekundy w każdej akcji.

Dla odmiany Jimmy Garoppolo pozbywa się piłki bardzo szybko – tylko sześciu rozgrywających w NFL robiło to w tym roku szybciej. W części wynika to z krótkiej gry podaniowej San Francisco. Przeciętne podanie Garoppolo leci w powietrzu tylko 6,5 jarda. Jedynie Teddy Bridgewater i Darek Carr rzucali w tym roku krócej. Ofensywa Kyle’a Shanahana nastawiona jest na dużo jardów po złapaniu podania. Niners byli w tym sezonie szóstą najlepszą drużyną w tej kategorii w NFL, a Deebo Samuel i George Kittle zaliczają średnio ponad 8 jardów po każdym złapanym podaniu i są w pierwszej piątce NFL w tej kategorii.

Co to znaczy dla Vikings? Kłopoty. Ich pass rush będzie miał mniej czasu, by dopaść Garoppolo, a kluczową kwestią będzie skuteczne tacklowanie w wykonaniu secondary, by nie pozwolić na zbyt wiele jardów po chwycie. Przeciętnemu podaniu Garoppolo brakuje 2,5 jarda do znacznika nowej pierwszej próby, co jest drugim najwyższym wskaźnikiem w NFL. Jeśli secondary będzie szybko i pewnie powalało receiverów, jest spora szansa na zatrzymanie ofensywy Niners. Jednak poza Harrisonem Smithem trudno znaleźć pewne punkty w tej formacji.

49ers to w powszechnej percepcji drużyna bardzo dobrze biegająca, dlaczego więc skupiam się na podaniach? Bo wbrew pozorom ta ofensywa wcale nie jest taka mocna w biegu. Są na 13. miejscu w DVOA i 20. jeśli chodzi o procent biegów na nową pierwszą próbę. Skąd więc ta opina? Bo tylko Baltimore Ravens mają na koncie więcej jardów na mecz i prób biegowych. To jednak mylenie skutku i przyczyny. San Francisco nie wygrywają dzięki dobrej grze biegowej. Dużo biegają, bo przy wysokim prowadzeniu spalają zegar w drugich połowach i stąd te jardy. W rzeczywistości podstawowym zagrożeniem jest krótka gra podaniowa po play action.

Niners są oczywistymi faworytami tego meczu i muszą po prostu robić swoje. A gdzie swojej szansy mogą upatrywać Vikings? Muszą być agresywni i podejmować ryzyko. Od początku do końca. Przez zbędny konserwatyzm niemal przegrali w Nowym Orleanie. Tym razem od początku muszą złożyć mecz w ręce Cousinsa, Thielena i Diggsa, próbować konwertować czwarte próby i odpuścić bliskie kopnięcia z pola. Tylko że Mike Zimmer to jeden z bardziej konserwatywnych szkoleniowców w NFL, jeśli chodzi o zarządzanie meczem. Czy będzie potrafił się przełamać?

Mój typ: Minnesota 17 – 34 San Francisco

Tennessee Titans (9-7) – Baltimore Ravens (14-2)

niedziela, 2:15

W sezonie zasadniczym: nie grali

Porównanie statystyczne:

Tennessee Titans sprawili w tym sezonie sporo niespodzianek. Zdołali wejść do playoffów mimo początku 2-4, co udaje się tylko niespełna 10% drużyn od 1990 r. Postawili na czele swojej ofensywy rozgrywającego niechcianego w najsłabszej drużynie ligi, a on wykręcił najlepszy passer rating w NFL. Po raz pierwszy od dekady wyeliminowali New England Patriots przed Divisional Round. Jednak te wszystkie osiągnięcia zbledną, jeśli uda im się sprawić największą sensację – wyeliminować Baltimore Ravens.

Ravens wyglądają w tym sezonie na drużynę absolutnie nie do powstrzymania. Co najwyżej można pójść z nimi na wymianę ciosów i liczyć na przetrwanie. Ich kreatywna i zabójczo skuteczna ofensywa prowadzona przez prawdopodobnego MVP Lamara Jacksona jest najlepszym ligowym atakiem właściwie w każdej istotnej metryce. To drużyna, która potrafi zabiegać rywali na śmierć, ale kiedy przeciwnik rzuci dodatkowe zasoby do zatrzymywania gry po ziemi, nadziewa się na podania Lamara Jacksona, który ma 3. najlepszy passer rating w NFL, najlepsze QBR i 4. najlepsze ANY/A. Aż 9% jego podań kończy się przyłożeniami. Tylko jeden rozgrywający w historii NFL zanotował minimum 9% podań na TD przy minimum 400 próbach w sezonie i był to Peyton Manning w 2004 r.

Jeśli pokryje się dalekie podanie, Jackson będzie wykrwawiał przeciwnika podaniami do, wydawałoby się, nieskończonej liczby tight endów. Jeśli obrona podaniowa nakieruje się na tight endów, Jackson pośle daleką piłkę do Marquise’a Browna, Williego Sneada czy Setha Robertsa.

Ich obrona w przekroju całego sezonu ustępuje 49ers i Patriots, ale w końcówce sezonu dysponowali najlepszą defensywą w NFL. Punktem zwrotnym było dołączenie do drużyny CB Marcusa Petersa. Sztab trenerski Ravens znakomicie potrafi wykorzystać jego niezrównane umiejętności kreowania przechwytów, a jednocześnie są w stanie mitygować negatywne aspekty jego gry. To zmieniło bardzo dobrą obronę w obronę rewelacyjną.

Na domiar złego mają najlepszego kickera w NFL. Nie ma kopacza, któremu byłbym skłonny powierzyć decydujące kopnięcie bardziej niż Justinowi Tuckerowi.

Co w tej sytuacji mogą zrobić Titans? Recepta jest jedna – Derrick Henry. Ravens, jak każda dobra obrona w NFL w ostatnich latach, skupiają się raczej na powstrzymywaniu podań niż na obronie przeciwko biegowi. Titans będą musieli przeciągać serie i spalać zegar, trzymając Jacksona poza boiskiem.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić, zwłaszcza że, wbrew pozorom, Titans wcale nie szło to dobrze przeciwko Patriots. Jasne, Henry swoje wybiegał, ale ofensywa zdołała uciułać tylko 14 punktów, a Patriots i tak mieli w meczu 10 posiadań piłki (odliczając pojedynczy snap na koniec meczu). Jeśli Titans dadzą Ravens 10 posiadań piłki w Baltimore, a sami zdobędą tylko 14 punktów, to nie mają najmniejszych szans na zwycięstwo. W sezonie zasadniczym Ravens punktowali w 51,8% serii ofensywnych, zdobywając 2,95 punktu na serię. To oznacza, że 10 posiadań to ok. 30 punktów dla Ravens.

W Wild Card Round Titans mieli tylko dwie serie ofensywne dłuższą niż 7 akcji. Jeśli chcą wygrać z Ravens, potrzebują dwucyfrowej liczby snapów w każdym posiadaniu piłki i ograniczenia posiadań rywala do 6-7 w całym meczu. To mało prawdopodobne, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Mój typ: Tennessee 10 – 31 Baltimore

Houston Texans (10-6) – Kansas City Chiefs (12-4)

niedziela, 21:05

W sezonie zasadniczym: HOU@KC 31:24

Porównanie statystyczne:

Siódmy sezon pod wodzą trenera Andy’ego Reida. Piąty z dwucyfrową liczbą wygranych w sezonie zasadniczym. Czwarty z wygraną dywizją. Drugi z wolnym w pierwszej rundzie playoffów. Czy to będzie pierwszy sezon od 1966, gdy Chiefs awansują do Super Bowl?

Tegoroczni Chiefs nie są tak mocni jak wersja z sezonu 2018. Patrick Mahomes jest ograniczony przez urazy, choć i tak ma szczęście, że jego zwichnięcie rzepki skończyło się relatywnie niegroźnie i może jeszcze grać w tym roku. Linia ofensywna gra słabo, choć trzeba przyznać, że z meczu na mecz jest w tym względzie lepiej. Na plus trzeba im zapisać lepszą niż przed rokiem obronę. Nikt ich nie pomyli z tegorocznymi Patriots, ale są dziewiątą najczęściej wymuszającą straty drużyną w NFL, a przeciwnicy punktują tylko w 34,1% ich akcji (11. miejsce w NFL). Przed rokiem pewnie by to wystarczyło do mistrzostwa.

Drużyna Andy’ego Reida dysponuje też tradycyjnie znakomitymi special teams. Nie ma jednej rzeczy, w której ta formacja by się wybijała, ale w niemal każdym elemencie należą do ligowej czołówki. Ich starcie z jedną z najlepiej puntujących drużyn w NFL może być bardzo ciekawe dla osób, które uwielbiają kopanie.

Texans to zespół o ogromnym potencjale indywidualnym, ale sztab trenerski to zdecydowana przewaga Chiefs. W zeszłym tygodniu gwiazdy Houston zagrały na tyle dobrze, by przemóc kiepskie pomysły swoich trenerów, ale na Kansas City może to nie wystarczyć.

Wciąż nie wiadomo czy zagra WR Will Fuller. Nie możemy też być pewni formy JJ Watta, który zdobył się przed tygodniem na nadludzki wysiłek, grając dwa miesiące po zerwaniu mięśnia piersiowego. Widać jednak było, że ma ograniczone możliwości poruszania, a w jego górnej części ciała brakuje siły. Nie przeszkodziło mu to w kluczowym sacku na Joshu Allenie, ale Chiefs mogą grać przeciwko niemu mądrzej.

Dyspozycja Watta będzie kluczowa, bo Texans na pewno chcieliby powtórzyć sukces z października, gdy wygrali w Kansas City i to wygrali zasłużenie. Wówczas kluczem były długie serie ofensywne, które pozwoliły Texans być dwa razy dłużej przy piłce. Mahomes został ograniczony przez pass rush Texans, podczas gdy Deshaun Watson nie został zsackowany ani razu. Trudno będzie to powtórzyć jeden do jednego, zwłaszcza że tak defensywa, jak linia ofensywna Chiefs poprawiły się od tego czasu. Jednak nie mam cienia wątpliwości, że generalna strategia trenera Billa O’Briena będzie podobna.

Dużym znakiem zapytania w Chiefs jest gra secondary. W ostatnim meczu sezonu zasadniczego więzadło ACL zerwał safety Juan Tornhill, który może nie jest rozpoznawalną postacią, ale już w swoim debiutanckim sezonie należał do najlepszych graczy w lidze na swojej pozycji. Według Andy’ego Reida zastąpienie Tornhilla ma być pracą zespołową, co jest o tyle niepojące, że dobra gra debiutanta uwalniała Tyranna Mathieu, który mógł spokojnie polować na „big plays”.

Ta para jest najbardziej nieprzewidywalna w tej rundzie. Tu może zdarzyć się absolutnie wszystko. Dwaj młodzi rozgrywający w ofensywach potrafiących masowo generować jardy i punkty. Czołowe special teams w lidze. Obrony, które nie spisują się rewelacyjnie jako całość, ale mają graczy zdolnych w pojedynkę odmienić losy meczu. Żaden wynik mnie nie zdziwi, ale obstawiam porażkę faworyta.

Mój typ: Houston 38 – 35 Kansas City

Seattle Seaahwks (11-5) – Green Bay Packers (13-3)

poniedziałek, 00:40

W sezonie zasadniczym: nie grali

Porównanie statystyczne:

Ci Packers to właściwie są dobrzy czy nie? Jeśli się nad tym zastanawiacie, to nie jesteście jedyni.

W sezonie zasadniczym Packers wygrali 13 meczów. To nigdy nie jest przypadek. Ale czy są aż tak dobrzy, jak wskazywałby ich bilans? Tu pojawia się więcej wątpliwości.

Ich bilans małych punktów wskazywałby, że mamy do czynienia raczej z drużyną, która powinna wygrać 10 meczów w sezonie. DVOA sytuuje ich dopiero na 6. pozycji w NFC, tuż przed Eagles i Rams. Pamiętamy ich imponującą wygraną w Minneapolis w przedostatniej kolejce sezonu zasadniczego, ale i dwie porażki w Kalifornii w bardzo słabym stylu z 49ers i Chargers.

Defensywa jest trzecią w lidze pod względem przechwytów, zarówno sumarycznie, jak i wyrażonych jako INT%. Są w czołówce jeśli chodzi o passer rating i ANY/A rozgrywających rywali. A jednak zaawansowane metryki nie są zachwycone. Pro Football Reference klasyfikują ich jako 12. defensywę NFL, Football Outsiders dopiero 15. Dlaczego? Przede wszystkim wynika to z faktu, że oddają za dużo big plays. Potrafią świetnie wybronić dwie pierwsze próby i pozwolić na 30-jardowe podanie w trzeciej. To bardzo zła wiadomość, gdy grają przeciwko drużynie takiej jak Seahawks, która z generowanie wielkich zysków jardowych pojedynczymi podaniami uczyniła prawdziwą sztukę.

Warto zwrócić uwagę, że Green Bay bardzo mało blitzują. W sezonie zasadniczym puszczali więcej niż czterech pass rusherów w 22,6% akcji podaniowych. Tylko Chargers, Raiders, Lions i 49ers robili to rzadziej. Mogą sobie na to pozwolić, bo mają dwóch znakomitych pass rusherów. Preston Smith i Za’Darius Smith to dwa wielkie rynkowe zakupy, które wygenerowały bardzo dobry zwrot z inwestycji w pierwszym sezonie. Dodajmy do tego Kenny’ego Clarka na środku, który ma przełomowy sezon (i chyba zdąży się wykurować na niedzielę).

Ta grupa może mieć bardzo dobry dzień, bo linia ofensywna Seahawks jest w strzępach. Z kontuzjowanych graczy można byłoby złożyć całkiem przyzwoitą linię i jeszcze zostaliby rezerwowi. W Seattle liczą, że do niedzieli gotowy do gry będzie choćby Duane Brown, ale na razie nic pewnego nie wiadomo. Na szczęście dla kibiców Seahawks Russell Wilson przyzwyczajony jest do improwizacji za dziurawą linią ofensywną i nie tak łatwo go przycisnąć, nie mówiąc o powaleniu. Secondary Packers nieco zbyt często gubi receiverów, a Tyler Lockett i DK Metcalf są zabójczy na dalekich ścieżkach.

Problem może polegać na nastawieniu sztabu trenerskiego Seahawks i ich planie gry. Green Bay są znacznie lepsi w obronie podań niż biegu. Ich obrona biegowa sytuuje się na 23. (DVOA) lub 29. (PFR) miejscu w lidze, oddając aż 4,7 jarda na próbę. Dla sztabu trenerskiego Seattle to zaproszenie do gry dołem. Tylko że Matt LeFleur i wszyscy kibice Packers będą zachwyceni, jeśli ich rywale postanowią zabrać piłkę z rąk Russella Wilsona i wręczyć ją Marshawnowi Lynchowi. Zobaczymy czy Brian Schottenheimer ulegnie pokusie.

Po drugiej stronie kluczowym graczem będzie Aaron. A właściwie dwóch Aaronów. Rodgers momentami wyglądał w tym sezonie jak dominator z lat 2011-14. Jeśli zdoła tak zagrać cały mecz, to Seahawks nie mają czego szukać na Lambeau Field. Jednak w niedzielny wieczór synoptycy zapowiadają przejmujące zimno, typowe dla regionu Wielkich Jezior o tej porze roku. To znaczy, że jeszcze większe znaczenie będzie miał Aaron Jones. Wszechstronny running back z 19 przyłożeniami był liderem sezonu w tej klasyfikacji. Od początku swojej kariery biega bardzo skutecznie, a w tym roku dodatkowo stał się pełnowymiarowym zagrożeniem jako receiver. Co więcej Seahawks pozwalają running backom rywali na 9,5 jarda na każde złapane podanie. Tylko Chiefs i Lions są gorsi w tym elemencie gry.

Pozostaje pytanie kto będzie receiverem #2 za Davante Adamsem. Allen Lazard, który miał świetną końcówkę sezonu? Marquez Valdez-Scantling, który z kolei bladł w miarę upływu czasu? A może Jimmy Graham wreszcie pokaże, że zainwestowanie w niego dużych pieniędzy nie było całkowitym nieporozumieniem?

Tej ofensywie Seahawks nie mają wiele do przeciwstawienia. Na ich szczęście zawieszenia uniknął Jadeveon Clowney. Drużyna będzie potrzebowała kolejnego dominującego występu z jego strony, by wywieźć zwycięstwo z zamarzniętej tundry. Tyle że Clowney wygląda imponująco na taśmie, ale w sezonie zasadniczym zaliczył zaledwie 3 sacki i 13 obaleń rozgrywającego. Pass rush Seahawks w tym sezonie wyjątkowo niedomaga. Przeciwko Eagles wyglądali imponująco, ale Philly wystawili poobijaną i dziurawą linię ofensywną. Linia Packers należy do najlepszych w pass protection w NFL.

Obrona Seattle nie musi wygrać tego meczu. Wystarczy, by ograniczyli Green Bay na tyle, by dać na to szansę Wilsonowi.

Kiedy Seahawks i Packers grają w playoffach, dzieją się szalone rzeczy. Comebacki, onside kicki, zdrowaśki. Czy tym razem dostaniemy tradycyjne zakończenie? Jeśli zaangażowani są w to tak nieprzewidywalni rozgrywający jak Rodgers i Wilson możemy oczekiwać wszystkiego – tylko nie nudy.

Mój typ: Seattle 20 – 31 Green Bay

Zostań mecenasem bloga:




Zobacz też

12 komentarzy

  1. Nie wiem czemu nie dziwi mnie szybkie pozbywanie się piłki u JG. Ciekawe od kogo się uczył… 🙂 Ta strategia w końcu dała parę mistrzostw konferencji albo SB i gra po play action pozwalała przeciwdziałać blitzom (poprawcie mnie jeśli się mylę). Po odpadnieciu Pats będę chyba kibicował SF49.

    Co do Ravens, to jest ryzyko, że po 2 tygodniowym bye weeks atak się rozsynchronizuje. Oglądałem ciekawą dyskusję w Skip and Shannon i tam byli mocno zdziwieni taką decyzją, że Lamar nie będzie grał. Czy się sprawdzi zobaczymy. Co do Titans, to mogą sprawić sporą niespodziankę, ale jednak niespodziankę.

  2. Minus to niedzielne mecze przesunięte o 2 godziny do tyłu, powinno być tak jak zawsze czyli jak tydzień temu. W zeszłym sezonie wszyscy faworyci wygrali swoje mecze w Divisional a w tym akurat tak się składa, że będę w każdym kibicował przyjezdnym i tu jet dobre pytanie gdzie ten underdog ma najwięsze szanse. Stawiam na Seahawks, powinni się obudzić a Packers to nie jest znowu jakaś potęga. Vikings i Titans już zrobili duże niespodzianki w wild-card ale jeżeli już ktoś ma to dalej ciągnąć to raczej Wikingowie. Ostatnia para to może być stykowa historia o ile zobaczymy Texans z drugiej połowy ostatniego meczu i Fullera na boisku, mimo wszystko poza domem na tym etapie będzie im ciężko o awans.

    1. Ja już 2,5 sezonu mam game pass. Drugi rok już można płacić w 4 miesięcznych ratach.

      Na playoffy zostało za 50 dolarów.

      Z satelity pewnie Sky Sports będzie pokazywać.

    2. Na Prosieben na satelicie Astra 19.2 E, tylko większość polskich platform ma ustawione na Hotbird, więc najlepiej kupić sobie monoblok i za ok. 100 zł można odbierać obie anteny. Ja tak robię już od dwóch sezonów.

      Jako, że czasu teraz nie masz, to poszukaj w internecie jak obrócić antenę z Hotbirda na Astrę, może się uda, choć to zależy jaką dużą masz antenę itp.

  3. Cóż SF poszło łatwiej niż wszyscy przewidywali. Zdecydował pash rush moim zdaniem i powrót Forda. W pewnym momencie podali, że Cousins był pod presją przy 46% snapów. Ford, Bosa, Armstead – świetna gra w defensywie. Do tego praktycznie nieistniejąca gra biegowa Vikings.

    Łatwiej chyba będzie z GB niż z SEA (w trakcie transmisji komentatorzy przypominali zagranie z ostatnich sekund meczu z SEA, które mogło zmienić całą drabinkę w NFC).

  4. Pięknie, fajne są playoff-y w tym roku. Gdyby Bills nie sfrajerzyło to można by napisać że trwa pogrom gospodarzy.

    A tak nawiasem czy będzie afera/wykluczenie zawodnika Titans za manifestowanie przed publiką gospodarzy i klepnięcie operatora stacji w tyłek?

  5. Beznadziejna gra Ravens, spora niespodzianka. Nerwy ich zjadły. I jeszcze taka uwaga. Prawie zawsze mówi się, że trzeba grać odważnie ale czy na pewno? 6:14, Baltimore grają 4 próbę i tracą posiadanie. Po FG byłoby 9:14. Z perspektywy wyniku końcowego decyzja się nie opłaciła.

  6. Brawo Titans! Ich serial świetniej postawy trwa i oby tak dalej. Spora niespodzianka, znakomity Henry ale defensywa też mocno. Ravens i Jackson zawiedli, dostali nauczkę na przyszłość a ich dobra postawa w sezonie regularnym pękła jak bańka mydlana. Szacun panie Vrabel! Życzę awansu do Superbowl i trzymam kciuki.

  7. Fajnie, że TEN wygralo. Zdaje się, że ponad 300 jardów po ziemi i mniej niż 100 jardów górą… Kto by pomyślał w erze podaniowej, że bieganie tak będzie pomagało… Ale to było już rok temu z NE i skończyło się SB.

    Teraz widać jak dobra była obrona Pats tydzień temu.

    Co do Ravens… to udało się ich rozgryźć. Przerwa też nie pomogła. Skończyło się jak rok temu z LAC. Jednak rację mają CI, którzy mówią, że playofy, to tak naprawdę one game tournament. Jak grasz ligę możesz przegrać i za tydzień się poprawić. Tu nie ma za tydzień i potrzebna jest inna mentalność. Ravens nie pomogło to, że w sezonie zasadniczym niewiele razy musieli gonić i z reguły to oni mieli przewagę przed przerwą. I największa niespodzianka stała się faktem. Ciekawe z kim za tydzień.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *