NFL, tydzień 7: Kryzys faworytów

Philadelphia Eagles i Jacksonville Jaguars. Mistrzowie NFL i finaliści AFC. Niewiele brakowało, żeby taki skład miało zeszłoroczne Super Bowl. Przed sezonem wydawało się, że starcie tych ekip w Londynie w ósmym tygodniu rozgrywek będzie pierwszym prawdziwym starciem wagi ciężkiej od lat, jakie będą mogli na żywo zobaczyć europejscy fani. Zamiast tego zobaczymy mecz dwóch zdesperowanych drużyn z bilansem 3-4, którym sezon wymyka się z rąk.

Czy wiesz, że wystarczy 10 zł miesięcznie, żeby dostać dostęp do zamkniętej grupy dla patronów NFLBlog.pl na Facebooku? Ostatnio dyskutowaliśmy tam o wymianie Coopera, książkach o futbolu amerykańskim i oczywiście na bieżąco omawiamy mecze NFL. Trafiają tam też przedpremierowo pewne kwestie, które potem omawiam szczegółowo we wpisach, np. czemu Vrabel grał za dwa przy jednopunktowej stracie.

 

Bagno na Florydzie

Z tych dwóch drużyn w trudniejszej sytuacji mimo wszystko są Jaguars. To miał być ich sezon. Fantastyczna przed rokiem obrona miała jeszcze okrzepnąć, a ofensywa wreszcie być na tyle dobra, by nie obciążać drużyny.

Początki były wspaniałe. W drugim tygodniu pewnie pokonali u siebie New England Patriots w rewanżu za finał AFC sprzed roku. Jednak potem coś się zacięło. Przegrali 9:6 z Titans ważny mecz w ramach dywizji. Zostali rozbici przez Chiefs, a następnie wprost zdemolowani przez Cowboys. Cowboys! Drużyna, która w żadnym innym meczu nie przekroczyła 26 punktów, nawrzucała najlepszej podobno obronie w NFL aż 40.

I wreszcie niedziela, która stała się punktem kulminacyjnym. Bolesna domowa porażka w ramach dywizji z Houston Texans. QB Blake Bortles, który po raz pierwszy w swojej karierze wylądował na ławce rezerwowych. I na zakończenie awantura w szatni, której świadkami stali się dziennikarze.

Niedzielna porażka może nakręcić spiralę wzajemnych oskarżeń, niechęci i zniechęcenia. Sfrutrowani fani raz za razem wyrażali swoją dezaprobatę buczeniem. Rezerwowy QB, Cody Kessler został powitany brawami, jego podanie na przyłożenie przyjęli entuzjastycznie, ale potem nastąpił INT i sack-fumble. Ogólnie ofensywa pod wodzą Kesslera nie wyglądała lepiej niż z Bortlesem.

W trzech ostatnich meczach obrona Jaguars oddała 1074 jardy i 83 punkty. Jacksonville popełnili 10 strat, sami wymusili tylko 2. Drużyna znana przed rokiem jako Sacksonville zaliczyła w tych meczach jedynie 5 sacków, sami dostali 12.

2017 2018
Wartość Miejsce w NFL Wartość Miejsce w NFL
Yds/game 286,1 2 301,6 2
Pts/game 16,8 2 20,9 9
Yds/pass 6,0 1 6,3 2
Yds/rush 4,3 26 4,2 12
Opp pass rtg 68,5 1 81,3 4
Wymuszone straty/mecz 2,06 2 0,71 31
Wymuszone straty/seria (%) 16,2 3 6,1* 31*
Adjusted sack rate (%) 9,1 2 6,7* 17*
DVOA (%) -16,2 1 -13,6* 5*

*statystyki obejmują pierwsze sześć tygodni

Tegoroczna obrona jest słabsza od zeszłorocznej, ale statystyki nie wskazują na jakąś kompletną katastrofę. Obrona biegowa się nawet trochę poprawiła. Podstawowym problemem są straty. Przed rokiem Jaguars mieli piąty najlepszy stosunek strat własnych do wymuszonych. W tym roku mają drugi najgorszy. Przez cały zeszły rok ofensywa Jaguars straciła 23 piłki, w tym roku po siedmiu tygodniach mają na koncie już 17 strat.

Coraz częściej spotykam się z opiniami, na razie wyrażanymi ostrożnie jako „słyszałem to od kogoś kto się zna”, że w NFL trudno zbudować obronę, która nie będzie oddawała jardów. Przepisy faworyzujące ofensywę, ochrona reciverów i quarterbacków z jednoczesnym wzrostem kreatywności playcallerów i inwazją ofensywnych schematów z uczelni sprawiły, że obrona, która nie wymusza strat, to obrona, która nie spełnia swojego zadania.

Zapewne jest w tym trochę przesady i ktoś prędzej czy później wymyśli jak redefiniować defensywę, jak zrobił to Legion of Boom na początku dekady. Nie ulega jednak wątpliwości, że póki co obrona Jaguars, choć wciąż stosunkowo dobra, nie jest w stanie pociągnąć za sobą drużyny.

To obnaża fundamentalny błąd w filozofii budowy drużyny. Wiceprezes ds. operacji futbolowych, czyli de facto GM, Tom Coughlin odziedziczył ofensywę z Bortlesem. Jednak w klubie wciąż pracuje tytularny GM, David Caldwell, który podjął decyzję o wzięciu Bortlesa w drafcie i budowie drużyny wokół niego. W zeszłym sezonie Jaguars mieli #4 w drafcie. Na stole wciąż byli Deshaun Watson i Patrick Mahomes, rozgrywający na tyle cenieni, że Texans i Chiefs nie zawahali się oddać za nich dwóch pierwszorundowych wyborów. Jednak Jaguars postawili na RB Leonarda Fournette.

Fournette miał być zawodnikiem, który odciąży Bortelsa i pozwoli kontrolować tempo meczu, podczas gdy defensywa będzie dobijała przeciwnika. Plan całkiem dobry, ale jakieś dwie dekady przestarzały.

Zdrowy Fournette jest całkiem skutecznym RB. Tyle że „całkiem skutecznego” RB spokojnie można znaleźć w kolejnych rundach. Nie jest to tak przełomowy zawodnik jak Ezekiel Elliott z Cowboys czy Saquon Barkley z Giants. Co więcej jego problemy ze zdrowiem sprawiły, że zagrał w tym roku w sumie w dwóch meczach i zrobił 90 jardów z akcji. Warto tu przypomnieć, że problemy zdrowotne ciągnęły się za nim przez cały ostatni rok na uczelni LSU, a RB to pozycja wyjątkowo narażona na urazy, więc kierownictwo Jaguars znało ryzyko.

Tymczasem Blake Bortles sprawia, że ofensywa nie jest w stanie realizować swoich zadań. To rozgrywający wybitnie frustrujący. Bardzo dobry atleta z silnym ramieniem. Kiedy ma dobry dzień potrafi dzielić i rządzić. Jednak znacznie częściej nie ma dnia, a wtedy podejmuje fatalne decyzje, mnoży straty i bierze sacki. W zeszłym sezonie dostawał aż 13% więcej sacków niż przeciętny QB. W swoim najlepszym sezonie (2015) miał passer rating na poziomie 98% ligowej średniej, a i wtedy wymagało to fantastycznego sezonu jego reciverów i masy jardów i przyłożeń w końcówkach rozstrzygniętych spotkań. Rozstrzygniętych na niekorzyść Jags, którzy w tamtym sezonie wygrali tylko pięć meczów.

Problem polega na tym, że Jaguars nie mają dobrego wyjścia. Mogliby ściągnąć Colina Kaepernicka, tyle że po półtorej roku rozbratu z futbolem w krótkim terminie zapewne nie dałby on drużynie znacząco więcej niż Bortles. Cody Kessler to młody zawodnik, zniszczony zeszłoroczną karuzelą na rozegraniu Browns, którzy cały sezon nie wygrali ani jednego meczu. Raczej wątpliwe, by którakolwiek drużyna NFL była gotowa oddać im swojego backupa nie biorąc okupu w postaci pierwszej rundy draftu.

Jaguars muszą więc rzeźbić w tym co mają. Przede wszystkim odzyskać tożsamość w defensywie i zacząć wreszcie sackowac i wymuszać straty. Jednak przede wszystkim muszą zrozumieć ograniczenia Bortlesa. Ukraść co nieco z playbooka Chiefs i Rams i odciążyć rozgrywającego jakimś opcjami, misdirection plays itp. Wykorzystać jego atletyzm.

Wydaje mi się jednak, że Jacksonville mieli swoją szansę i jej nie wykorzystali. Trudno mi sobie wyobrazić powrót tej drużyny do finału AFC czy nawet do playoffów z Bortlesem za sterami.

 

Nigdy nie lekceważ serca mistrza

W przeciwieństwie do Jaguarów, Orły swoją szansę rok temu wykorzystały i w świetnym stylu zdobyły tytuł mistrzowski. W tym roku chcieli próbować powtórki, bo wszystkie komponenty mistrzowskiej ekipy zostały na swoim miejscu. Dodatkowo po zerwaniu więzadła ACL wrócił rozgrywający Carson Wentz, który przed urazem był kandydatem do MVP.

Tymczasem w niedzielę Philadelphia Eagles przegrali już czwarty mecz w sezonie, czyli więcej niż przez cały ubiegły rok. Na szczęście dla kibiców Orłów, nie są to druzgocące porażki. Fatalna zapaść w czwartej kwarcie przeciwko Panthers na pewno miała druzgocący wpływ na morale fanów Eagles, jednak wszystkie przegrane mecze skończyły się różnicą jednego posiadania, a to oznacza, że problemy mistrzów NFL nie są tak głębokie jak w przypadku Jaguars.

Zacznijmy od Wentza, który w tym sezonie nie gra na miarę MVP. Ale czy na pewno? Wentz ma lepszy passer rating, niższy INT%, wyższą skuteczność podań i więcej jardów na podanie niż w 2018 r. W takim razie czemu jego grze nie towarzyszy taka euforia jak przed rokiem? Częściowo z powodu porażek jego drużyny. Czy to sensowne czy nie, wciąż mamy tendencję do oceniania rozgrywającego po liczbie wygranych drużyny.

Jednak Wentz w zeszłym roku wyróżniał się przede wszystkim znakomitym TD%. Zamieniał na przyłożenia aż 7,5% swoich podań. W tym roku „tylko” 5,1%, co i tak sytuuje go nieco powyżej ligowej średniej. Jednak przy 600-podaniowym sezonie przekłada się to na 14 przyłożeń różnicy! 7,5% to 11. najlepszy wynik dla gracza z minimum 400 podaniami w sezonie i tylko Peyton Manning ma na koncie dwa takie sezony. Można się tu było spodziewać lekkiego regresu.

Rozgrywający Eagles nie ma też już takiej kosmicznej skuteczności w trzecich próbach. W 2017 miał w nich passer rating 123,7. Gdyby utrzymał taką skuteczność w pozostałych próbach byłby to zdecydowanie najlepszy passer rating w całej lidze. W tym roku jest już gorzej, m.in. z powodu reciverów, którzy w trzecich próbach upuszczają aż 9,1% podań! (za ESPN)

Gorzej, że Wentz, jak i cała drużyna Eagles, gubią piłki z niepokojącą częstotliwością. W tym roku stracili już 8 fumbli, podczas gdy w całym poprzednim sezonie 11. I tak mają szczęście, bo piłkę gubili już 19 razy w porównaniu z 25 przed sezonem. Czemu szczęście? O ile wymuszanie fumbli i chronienie piłki to umiejętność, o tyle ich odzyskiwanie to kwestia szczęścia i w długim terminie drużyny odzyskują ok. połowy fumbli, tak własnych, jak rywala. Orły odzyskują w tym roku piłkę po własnych fumblach aż w 57,9% przypadków. Niemniej gubią piłkę częściej niż przed rokiem (2,71 vs. 1,56 na mecz). To oznacza statystycznie ok. 0,6 straty na mecz więcej z fumbli. Pamiętacie jak mówiłem o tym, że każdy mecz przegrali jednym posiadaniem?

Kolejna kwestia to kontuzje. Wentz wciąż jeszcze nie jest w pełni sił po urazie, choć z meczu na mecz wygląda pewniej. Kontuzje Timiego Jernigana i Haloi Ngaty utrudniły rotację w d-line, która była jednym z fundamentów zeszłorocznej dominacji tej formacji. Jay Ayai wylądował na liście kontuzjowanych, a Darren Sproles zagrał tylko w pierwszym meczu sezonu. W efekcie gra biegowa Eagles osiąga 4,0 jarda/próbę (21. miejsce w NFL) w porównaniu do zeszłorocznego 4,5 jarda/próbę (3.).

I wreszcie „kac Super Bowl”. Moim zdaniem ten mityczny kac nie ma nic wspólnego z fizycznymi czy psychicznymi trudami grania o najwyższą stawkę. Raczej chodzi o fakt, że rywale spędzili cały sezon studiując drużynę Eagles w poszukiwaniu dobrych pomysłów, które można by ukraść. To widać choćby w znacznie bardziej agresywnym playcallingu w czwartych próbach w tym sezonie. Ubocznym efektem jest jednak to, że rywale mają drużynę Douga Pedersona nieco lepiej rozpracowaną.

Żaden z tych czynników sam w sobie nie byłby decydujący, jednak nakładające się szczegóły powodują mały kryzys. Czemu mały? Bo uważam, że Eagles go przezwyciężą. Wentz gra wystarczająco dobrze, by ofensywa funkcjonowała jak należy, o ile nie będzie gubiła piłek. Z kolei Pederson to jeden z najbardziej kreatywnych szkoleniowców i czymś na pewno jeszcze zaskoczy rywali.

Za tydzień w Londynie obstawiam wygraną Eagles. Może w tym roku nie obronią mistrzostwa, ale nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

 

Dlaczego warto grać za dwa

Londyński mecz Chargers z Titans może nie stał na najwyższym poziomie, ale czwarta kwarta dostarczyła sporych emocji. Przy okazji jeden z trenerów poprawnie grał, żeby wygrać, a drugi… właściwie nie wiem co robił. Co gorsza to ten drugi ostatecznie wygrał.

Mamy pięć minut do końca meczu. Chargers prowadzą 20:13. Titans zaczynają ostatnią serię ofensywną. Grają długo, spokojnie, nie chcą zostawić Chargers zbyt wiele czasu. I słusznie. Na 2:02 przed końcem meczu Derrick Henry zalicza dwujardowy bieg. Mamy sytuację 2&8. Chargers mają trzy timeouty, lecz z nich nie korzystają.

Możecie zapytać po co mieli z nich korzystać, przecież prowadzą. Ano chodzi o to, żeby zostawić sobie jak najwięcej czasu na ewentualną odpowiedź. Titans są w red zone. Zagrają maksymalnie 4-5 akcji (pomijając ewentualne kary). Chcą spalić zegar do końca. Gdyby Anthony Lynn wziął czas, zmusiłby Titans do odpalenia kolejnej akcji przed two minute warning i rywale zaczynaliby trzecią próbę na 2 min. przed końcem. Timeout nie wzięty, ale to nawet dobrze – pozostają trzy. W trzech kolejnych akcjach Titans spalają 1:15 i w końcu sami biorą czas. Lynn, biorąc timeouty, mógłby zaoszczędzić ok. minuty. Ostatecznie Titans zagrali kolejne trzy akcje nim zdobyli punkty, więc mogliby i tak spalić zegar, ale Lynn nie mógł tego wiedzieć, kiedy nie brał timeoutów. Załóżmy, że Titans zdobywają TD w sytuacji 1&goal z drugiego jarda (bardzo prawdopodobne). W rzeczywistości po tej akcji na zegarze zostało 0:43. Gdyby Lynn brał czasy, zostałoby na wygraną ok. 1:45.

Kolejne pytanie: czy nie lepiej zostawić sobie te timeouty właśnie na ostatnie 43 sekundy? Nie, nie lepiej. A to dlatego, ze ofensywa ma w arsenale inne środki kontroli zegara – szybki snap, wyjście poza boisko z piłką czy spike, czyli rzucenie piłką o ziemię w celu zatrzymania zegara. Defensywa może tylko poprosić o czas.

Cała dyskusja jest czysto akademicka, bo Titans nie wyrównali, choć zdobyli przyłożenie. Próbowali grać za dwa, ale dwie próby były nieudane. Przy pierwszej Chargers popełnili przewinienie dając rywalom drugą szansę.

Dlaczego Titans grali bardziej ryzykowne dwupunktowe podwyższenie zamiast grać za 1 na dogrywkę? Wszystko sprowadza się do strategii Goliata i strategii Dawida. Jest to termin używany w Stanach, ale z tego co się zorientowałem kompletnie nieużywany w Polsce. Chodzi o strategię podejmowania decyzji w sytuacji, gdy jedna ze stron jest na uprzywilejowanej pozycji. W przypadku sportu mamy z nią do czynienia, gdy jedna z drużyn jest zdecydowanym faworytem, jak Chargers na Wembley (6,5-pkt faworyt wg Vegas). Nazwa pochodzi oczywiście od biblijnego starcia Dawida i Goliata.

Podstawowe założenie jest proste: w sytuacji znaczącej dysproporcji sił typowe (konserwatywne) podejmowanie decyzji faworyzuje silniejszego. Gdyby Dawid poszedł z Goliatem na gołe klaty, zostałaby z niego mokra plama, więc musiał zaryzykować i wymyślić coś niekonwencjonalnego (procę). Przekładając to na realia sportowe: faworyt powinien unikać ryzyka, bo i tak jest lepszy i sobie poradzi, potencjalny zysk jest zbyt mały. Z kolei underdog nie wygra bez ryzyka. Od początku jest na straconej pozycji, więc nawet jeśli ryzykowny ruch się nie powiedzie, nic nie traci.

Jak ma się to do decyzji Mike’a Vrabela o graniu w tej sytuacji za dwa? To proste. Vrabel nie idzie z Goliatem na gołe klaty (dogrywkę). Ma jeden kamyk w procy. Jeśli trafi to wygra, jeśli nie trafi to niewiele zmienia, bo i tak ma przechlapane. Innymi słowy: grasz jeden na jednego w koszykówkę z LeBronem Jamesem. Masz pierwszy piłkę. Wolisz grać do 1 punktu, gdzie masz szansę na jakiś szczęśliwy rzut czy do 11, gdzie James na pewno cię zmiażdży (oczywiście zakładamy, że chcesz wygrać, a nie po prostu mieć frajdę z gry przeciwko Jamesowi)?

Naturalnie decyzje w sporcie nie są takie zero-jedynkowe. Przecież w dogrywce Titans mogliby dostać piłkę jako pierwsi i zdobyć TD. Czy wygrać jakoś inaczej.

Jasne. W takim razie przedstawmy to procentowo. Titans są underdogiem, czyli ich szanse na zwycięstwo są mniejsze niż 50%. Dogrywka może być traktowana jako nowy mecz, czyli szanse Titans w dogrywce to poniżej 50%. Dwupunktowe podwyższenia mają w NFL skuteczność ok. 50%. Sezon 2017 był najgorszy od lat ze skutecznością ok. 45%. W tym roku, już z uwzględnieniem nieudanej próby Titans, skuteczność wynosi 58% (33/57). Innymi słowy Vrabel zdecydował o zagrywce, która może mu wygrać grę z prawdopodobieństwem ok. 50% zamiast takiej, która z 95% prawdopodobieństwem doprowadzi do dogrywki, gdzie ich szanse są poniżej 50%.

W NFL opłaca się ryzykować z głową. Szkoleniowcy coraz lepiej to rozumieją, zwłaszcza po zeszłorocznym mistrzostwie dla agresywnych Eagles. Coraz częściej grają w sytuacjach 4&1, nie boją się grać za dwa, nawet gdy „konwencjonalna mądrość” mówi, że to zła decyzja. Komentatorzy CBS skrytykowali Vrabela za grę za dwa. Jednak coraz więcej fanów rozumie, że była to dobra decyzja. A dobre decyzje trenerskie to bardziej ekscytujące spotkania. Tak więc mam nadzieję, że Vrabel nie zrazi się niepowodzeniem i będzie dalej ryzykował. Tylko niech jego OC lepiej dobiera zagrywki. Zamiast grać zone read z 1 jarda, ustawia Mariotę za centrem?

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka:

Drew Brees (Saints) stał się czwartym członkiem elitarnego klubu rozgrywających (Manning, Favre, Brady), którzy zaliczyli w karierze 500 TD podaniowych, jednocześnie dzięki zwycięstwu nad Ravens stał się trzecim członkiem jeszcze bardziej elitarnego klubu rozgrywających (Manning, Favre), którzy pokonali wszystkie aktualnie istniejące drużyny NFL; Brady pokonał 31 drużyn, jedyną brakującą są oczywiście New England Patriots, w których spędził całą karierę

– Adam Thielen (Vikings) stał się drugim reciverem w historii i pierwszym w epoce Super Bowl z siedmioma 100-jardowymi meczami z rzędu na start sezonu

– Chandler Catanzaro (Buccaneers) zapewnił swojej drużynie wygraną w dogrywce kopnięciem z 59 jardów. Jest to najdłuższe zwycięskie kopnięcie w dogrywce odkąd w 1974 r. wprowadzono dogrywki. Nie byłoby jednak potrzebne, gdyby Catanzaro trafił z 40 jardów na koniec czwartej kwarty

2. Rekordy Breesa nie były jedyną ciekawą rzeczą w starciu Ravens – Saints. Obie drużyny stoczyły emocjonujący, zawzięty pojedynek. Saints odrobili 10-punktową stratę i wyszli na prowadzenie. Ravens zdołali zdobyć przyłożenie i przy jednopunktowej różnicy podwyższenie kopał Justin Tucker, który bezbłędnie trafił wszystkie 222 extra pointy w swojej dotychczasowej karierze. Tym razem pierwszy raz chybił. Polecam obejrzenie tego meczu, kawał świetnego futbolu z obu stron.

3. W Oakland kontynuują wyprzedaż garażową. Najwyraźniej przed przeprowadzką do Vegas chcą się pozbyć jak najwięcej starych gratów. Tym razem WR Amari Cooper został wysłany do Dallas za wybór w pierwszej rundzie draftu 2019. Raiders mają już trzy wybory w pierwszej rundzie 2019 (swój, Chicago i Dallas) i wszystkie trzy mogą być w TOP20 (drużyny spoza playoffów). Z drugiej strony Jon Gruden nie należy do trenerów dobrze pracujących z młodzieżą. Czy w tym szaleństwie jest metoda? O ile oddanie Macka było bardzo ryzykownym ruchem, o tyle pozyskanie pierwszej rundy za nierównego i częściej zawodzącego niż błyszczącego Coopera to bardzo dobra cena. Bardziej dziwi mnie decyzja Cowboys, którzy dwa miesiące temu nie chcieli oddać drugiej rundy za Earla Thomasa.

4. Houston Texans powoli wracają na właściwe tory. Wygrana z Jaguars była ich czwartą z rzędu po trzech porażkach na start sezonu. Teksańczycy prowadzą w AFC South.

5. Szalony mecz w Chicago. Patriots zgubili dwie piłki na własnej połowie i Bears wyszli na prowadzenie. Pats odrobili straty i wydawało się, że dowiozą 14-punktową przewagę do końca. Jednak najpierw fatalne INT zaliczył Tom Brady, a w ostatniej akcji meczu Kevin White złapał „zdrowaśkę”, ale zabrakło mu jednego jarda do pola punktowego i wyrównania. W Bears bardzo brakowało Khalila Macka, który był w składzie i nawet na boisku, ale kontuzjowana kostka dawała mu się we znaki i był kompletnie niewidoczny.

6. LA Rams nie zwalniają. Wygrali siódmy kolejny mecz na start sezonu. Aaron Donald zaliczył cztery sacki i sześć tackli na stratę jardów, Todd Gurley trzy razy zameldował się z piłką w endzone rywala.

7. Arizona Cardinals po porażce 45:10 z Denver Broncos zwolnili koordynatora ofensywy Mike’a McCoya. Nowym OC został dotychczasowy trenr QB, Byron Leftwich. Zmiany koordynatorów nie służą młodym QB, ale Joshowi Rosenowi jeszcze mniej służyła współpraca z McCoyem.

8. Przed tygodniem Bengals minimalnie przegrali ze Steelers. A może jednak są dobrzy? Chiefs przegrali z Patriots. Może jednak nie są tacy dobrzy? W SNF Chiefs pokonali Bengals 45:10. Może różnica między tymi drużynami nie jest aż tak znacząca, ale jednak pokazuje miejsce obu ekip w szeregu. Patrick Mahomes zaliczył cztery przyłożenia podaniowe. Co prawda nie idzie już na rekord, ale wciąż ma szanse zostać trzecim QB w historii z 50 podaniami na TD w jednym sezonie.

Pamiętaj, żeby zostawić lajka na Facebooku i/lub na Twitterze. Każdy Twój lajk to większy zasięg posta i większe prawdopodobieństwo, że nie przegapisz kolejnych wpisów, bo algorytm pamięta co lajkujesz i takie posty podsuwa Ci najpierw.

Zostań mecenasem bloga:

 

Zdjęcie: Keith Allison, Flikr, na licencji CC BY-SA 2.0

Zobacz też

12 komentarzy

  1. Z notatnika statystyka:
    – przeciwko Broncos Larry Fitzgerald złapał TD nr 111 w karierze i zrównał się z 7. na liście wszech czasów Tony’m Gonzalesem. Ponadto Fitz złapał TD od 15. QB. To chyba swoisty rekord NFL w ramach jednego klubu, ale też nie najlepiej świadczy o pozycji QB w Arizonie na przestrzeni ostatnich 15 lat.

      1. Byron Leftwich jest jedynym człowiekiem, który został ze sztabu Ariansa po przyjściu Wilksa i liczę, że coś tam podpatrzył i przejął, zwłaszcza jak zarządzać drużyną z backupami na QB, RB i w OL (patrz końcówka 2017). Zresztą gorzej niż było i tak być nie może.
        Więcej na moim blogu najpóźniej w czwartek.

  2. Co do NE… irytujące te straty, ale za to arsenał w ofensywie odpalił. Czwarty mecz na 38+ z rzędu i to bez RB i Gronka.
    Zastanawia mnie jeszcze ta obrona… czy jest z nią coś nie tak… w końcu, gdyby nie dwie straty w okolicach 30go yarda, to Trubisky miałby więcej do przejścia i niekoniecznie zdobyłby 2 TD z nich… do tego obrona miała w INT, prawie dwa złapane INT w end zone, które potem skończyły się TD dla Bears. Pytanie czy jest taka zła i czego jej brakuje?

    1. Ja bym jeszcze nie brał Chicago na poważnie. Dali sobie wydrzeć 21 punktów przewagi jednonogiemu rozgrywającemu, dali sobie też nastukać ponad 30 punktów Oswailerowi.

  3. Czy ktoś mi może wytłumaczyć, jaki był sens zastępowania Jacka Del Rio Jonem Grudenem? Dwa lata temu kontuzja sprawiał, że nie byli faworytami do SB. A teraz to najgorsza drużyna ligi.

    1. Del Rio popenił jeden kardynalny błąd zwalniając OC Musgrave’a pod którym Carr/Crabtree/Cooper ciągnęli ofensywę pełną parą. Problemem była defensywa a tymczasem Del Rio zaczął majstrować przy ofensywie. To spowodowało zjazd z 12-4 do 6-10 (abstrahując od kontuzji pleców Carra) a tymczasem defensywa (a zwłaszcza secondary) była dziurawa jak dawniej. Del Rio poszedł na bruk a Gruden demontuje całkiem przyzwoitą ekipę GM McKenziego. W mocowaniu się Grudena z GM wolną rękę dostał ten pierwszy i zanosi się na poważne tortury aż do czasu przenosin do Vegas. Jedynym sensownym posunięciem Grudena było zwolnienie puntera, ale to wyszło mimochodem bo gdyby o przepuklinie Kinga wiedziano wcześniej to Broncos nigdy by go nie wzięli.

  4. Kontuzja Fournetta całkowicie rozbiła ofensywę Jags bo Bortles sam tego nie pociągnie a co gorsza, spadł na poziom 2016 roku. W 2015 i 2017 był tzw. „serviceable” a teraz wszystko spoczywa na jego barkach i wychodzi każdy stary problem (już pomijam, że to mistrz nabijania statystyk w garbage time). Defensywa nie wymusza już tylu strat i nie pomaga swojemu mocno przeciętnemu QB zaczynać akcje na krótkim polu gry.
    Sprowadzenie Flowersa to jakiś nieśmieszny żart, facet był kompletnym niewypałem w Giants i na pewno nie jest żadnym wzmocnieniem. Jedynka w drafcie za backup QB to rozbój w biały dzień, desperacja Jags chyba tak daleko nie sięga?

    1. Dzięki. Nie zwróciłem uwagi na zmianę OC. Poza tym komentatorzy cały splendor wylewali na głowę Del Rio. O Musgravie z dużo nie mówili. A meczów Raiders trochę widziałem – o 22 nie ma za dużego wyboru zwykle.

      Inna sprawa to ukryty konflikt na linii HC – GM. Jon krok po kroku rozmontowywuje ekipę, którą McKenziemu udało się jako tako poskładać. Czy to ma być w pełni autorski team Grudena?

      1. Wszystkie ruchy kadrowe wskazują, że Gruden będzie chciał złożyć swój zespół i prędzej McKenzie wyleci ze stołka, niż coach. Teoretycznie nie widzę szans, żeby Gruden nie dotrwał do przenosin do Vegas chyba, że zaliczy zjazd niczym Hue w Cleveland. Kumulacja wysokich wyborów w drafcie to typowa gra na czas, inna sprawa, że jedynka za Coopera to wynik ponad stan. Zatem w 2019 będzie wielkie polowanie w drafcie a w 2020 dopiero planowany pełny wystrzał IMO. Zobaczymy czy jakimś cudem Nick Bosa trafi do Raiders bo wątpię, czy spadnie poniżej Top 3 w drafcie. To byłaby jedyna rekompensata za stratę Macka.

  5. Nie myślałeś, żeby zgłosić się do weszlo.com?? Twoje teksty to moja obowiązkowa lektura po weekendzie ale mało tych tekstów. Ty byś u nich zarabiał kasę a my moglibyśmy czytać więcej dobrych tekstów

    1. Nikt by mi tam na tak długie teksty nie pozwolił 🙂 Max w necie to 1 tys. słów, moje mają grubo ponad 2 tys. Mógłbym je rozbijać na 2-3 teksty w tygodniu i nawet o tym myślałem, ale większość czytelników wolało to dostać w pojedynczej dawce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *